Pamiętacie jeszcze premierę Galaxy S5? Budziła ona skrajne emocje. Wiele osób spodziewało się ekranu 2560 x 1440 i jeszcze mniejszych ramek wokół ekranu. Po raz pierwszy jednak kolejna generacja była zauważalnie większa i grubsza. Dla niektórych to detal, ale od razu podniosły się głosy, że Samsung mógł zrobić to lepiej.
Krytykę zebrała też faktura i materiał z jakiego zrobiono tył urządzenia. Nie przypadł on do gustu większości odbiorców i stał się obiektem wielu kpin i szyderstw. Internet nie ma litości. Po jakimś czasie sieci pojawiły się plotki o urządzeniu o kodowej nazwie Galaxy F. Miałby to być fablet z ekranem 5,2 cala o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli i aluminiową obudową (lub przypominającą aluminium – po Smasungu można się spodziewać wszystkiego – podobnie zrobiło LG w modelu G3). Pozostała specyfikacja to Snapdragon 805 i 3 GB pamięci RAM. Urządzenie zostało uchwycone na zdjęciu obok Galaxy S5. Można zauważyć większy ekran, mniejsze ramki wokół ekranu i ogólny mniejszy rozmiar całego urządzenia. Krok w dobrym kierunku? Niewątpliwie, ale czy nie można było tego zrobić od samego początku i wypuścić S5 własnie z takim wyglądem i specyfikacją?
Skąd taka szybka premiera nowego urządzenia? Przyczyn może być kilka, ale najważniejsza najprawdopodobniej jest ta wizerunkowa. Dotąd to Samsung z linią Galaxy S kojarzył się ze smartfonem „najmocniejszym z najmocniejszych” – zarówno jeśli chodzi o rozdzielczość jak i o benchmarki (w których zresztą próbował „oszukiwać” sztucznie odblokowując maksymalne taktowanie). Na rynku pojawiły się jednak urządzenia od konkurencji – z ciekawymi nakładkami, wyższym PPI i większą ilością pamięci RAM. Samsung nie mógł sobie pozwolić, żeby przez kolejny rok jego flagowiec nie był prawdziwym flagowcem i ustępował konkurencji jeśli chodzi o parametry i wydajność.
Nie do końca zgadzam się z obecną polityką producentów pod hasłem „im więcej tym lepiej”. Nie mam nic przeciwko rozwojowi technologii, ale wszystko ma swoje granice, a wprowadzanie najlepszych modeli kilka razy w roku może zdezorientować potencjalnego klienta, który nie wie czy kupować obecny sprzęt czy może warto poczekać 2-3 miesiące na coś lepszego od tego samego koncernu.