Pamiętacie, jak jakiś czas temu sieć obiegły opinie o tym, że Apple ma być bardziej amerykańską firmą? W domniemaniu chodziło o to, że część produkcji ma wrócić do Stanów, aby można było dumnie powiedzieć, że jest to produkt „made in USA”. Wiedzcie, że temat żyje, ma się świetnie, choć nie wszystko idzie zgodnie z planem.
Historia w swoich początkach sięga roku 2017. Właśnie wtedy gubernator stanu Wisconsin odziedziczył po swoim poprzedniku umowę, która zakłada budowę kampusu w tym stanie. Proponowany przez tajwańską firmę ośrodek został ogłoszony w Białym Domu dwa lata temu i miał być największą inwestycją zagranicznej firmy w historii Stanów Zjednoczonych. Rozmach projektu przykuł nawet uwagę prezydenta, który miał docenić skalę inwestycji oraz ożywienie, jakie ma ona wnieść w lokalny rynek.
Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem, jednak w ostatnim czasie wystąpiły pewne zawirowania. Najpierw w mediach głos zabrał gubernator Wisconsin, który informował, że chce renegocjować umowę, a w miniony piątek przedstawiciele Foxconna mieli poinformować opinię publiczną oraz media, że wciąż pozostają zaangażowani w kontrakt na budowę fabryki wyświetlaczy wraz z całym zapleczem technologicznym na już ustalonych warunkach.
Skąd rozbieżności? Podejrzewam, że nikt nie będzie zdziwiony, jeśli napiszę, że w tle pojawiły się pieniądze. Na dodatek niemałe. Umowa zakładała, by dać Foconnowi 4 miliardy dolarów ulg podatkowych oraz rozbudowany system zachęt. Nowy gubernator miał rzekomo zaapelować o to, aby strona biznesowa wprost zadeklarowała, że jej celem będzie też tworzenie miejsc pracy. Serwis źródłowy informuje, że ostatecznie Foxconn, będący głównym dostawcą Apple, zobowiązał się do stworzenia trzynastu tysięcy stanowisk.
Ani HTC, ani LG – za tegoroczne Pixele odpowiadają tylko Google i Foxconn
Warto zauważyć, że w całej tej sytuacji gubernator miał sporego asa w rękawie. Według amerykańskiego prawa, aby firma mogła zakwalifikować się do otrzymania ulg i zachęt podatkowych, musi ona spełnić określone cele związane z zatrudnieniem i inwestycjami kapitałowymi. W 2018 roku nie udało się ich osiągnąć, bowiem firma zatrudniła 178 pełnoetatowych pracowników, a nie 260, będących ilością docelową. Z tego też względu, Foxconnowi koło nosa przeszła ulga podatkowa wynosząca ponad 9,5 miliona dolarów.
Czy w 2019 roku firma spełni wszystkie kryteria? Z odpowiedzią wrócimy za kilka miesięcy.
źródło: Reuters
zdjęcie główne: Pixabay