Ford to nie tylko mocarne pony cary czy popularne auta spalinowe, ale również samochody elektryczne, a także rozbudowane funkcje jazdy autonomicznej. Amerykańskie przedsiębiorstwo zapowiada jazdę bez patrzenia na drogę, ale nie będzie ona dostępna wszędzie. Poznaliśmy również plany na temat kolejnego elektryka.
Jazda autonomiczna wejdzie na wyższy poziom
W nowych Fordach znajdziemy już rozwiązania jazdy autonomicznej 2. poziomu, a na wybranych autostradach w USA i Kanadzie, za sprawą systemu BlueCruise, możliwe jest puszczenie kierownicy. Docelowo ten system ma być dostępny w 500 tys. samochodów producenta do 2024 roku. Należy jednak mieć na uwadze, że wciąż obowiązkiem kierowcy jest patrzenie na drogę, co przykładowo nie jest konieczne w Mercedesie klasy S na niektórych niemieckich autostradach.
Amerykanie w najbliższej przyszłości zamierzają wykonać kolejny krok w kierunku w pełni autonomicznej jazdy. Otóż w planach jest wdrożenie autonomicznej jazdy 3. poziomu, czyli warunkowej autonomii, w której nie tylko będzie można puścić kierownicę, ale również oderwać wzrok od drogi, gdy spełnione zostaną określone warunki.
Znacznie bardziej rozbudowana jazda autonomiczna ma być dostępna w pojazdach nowej generacji Forda. Doug Field, wiceprezes firmy odpowiedzialny za elektryfikację i oprogramowanie, odmówił jednak wskazania konkretnej daty wprowadzenia technologii. Dodał, że nie nastąpi to do 2025 roku, bowiem mamy do czynienia z naprawdę ambitnym i wymagającym przedsięwzięciem.
Dowiedzieliśmy się jeszcze, że w planach firmy jest wprowadzenie 3. poziomu jazdy autonomicznej podczas powolnej jazdy, przykładowo w korkach, a także podczas dłuższych podróży, najpewniej głównie na wybranych odcinkach autostrady. Pojawiają się jednak ograniczenia – prawdopodobnie system początkowo nie będzie dostępny w ruchu miejskim, gdzie występują światła oraz piesi.
Elektryk Forda nowej generacji
Przed chwilą, podczas omawiania planów Forda dotyczących jazdy autonomicznej, wspomniałem o samochodach nowej generacji. Ich pierwszym przedstawicielem ma być elektryczny SUV, który dołączy do pozostałych elektryków firmy – Mustanga Mach-E, F-150 Lightning i Explorera.
Nowy elektryk ma być inspirowany spalinowym modelem Expedition, a we wnętrzu znajdą się trzy rzędy siedzeń. Do tego dojdzie zasięg 350 mil (około 560 km), a także akumulatory LFP, które – według zapewnień producenta – pozwolą zmniejszyć koszt produkcji i zapewnią wyższą trwałość. Oczywiście akumulatory LFP nie będą zupełną nowością, bo już teraz stosowane są przez Teslę. Omawiany samochód Forda zadebiutuje w 2025 roku.
Ford, za sprawą modelu Mustang Mach-E i F-150 Lightning, jest obecnie drugim największym producentem elektryków w USA, ale nie oznacza to, że nie ma problemów. Otóż sprzedaż BEV-ów w tym roku może zakończyć się stratą 3 mld dolarów – firma wciąż dokłada do elektrycznego biznesu, a sama elektryfikacja to naprawdę kosztowny proces. Amerykanie liczą jednak na poprawę sytuacji w przyszłości, nie tylko za sprawą obniżenia kosztów produkcji i zwiększenia sprzedaży, ale również dzięki przychodom z oprogramowania i subskrypcji wybranych funkcji (np. zaawansowanej jazdy autonomicznej).