Koncern Stellantis zaprosił mnie do swoich fabryk w Tychach i Gliwicach, abym mógł poznać dwa nowe elektryki w ofercie Fiata. Pierwszy to Fiat 600e, a drugi to Fiat eDucato.
Nowe otwarcie dla Fiata
Pamiętacie, gdy jeszcze niedawno na polskich drogach mogliśmy spotkać dużo Fiatów? Prawie na każdym rogu stało Punto czy Panda, a wiele osób z zaciekawieniem patrzyło na model Linea. Niestety dla fanów włoskiej motoryzacji te czasy się skończyły. Co więcej, wyniki sprzedaży pokazują, że Włosi nie radzą sobie zbyt dobrze na naszym rynku. Nie powinno to jednak być dużym zaskoczeniem – ubogie portfolio modeli i niekoniecznie przyjemna polityka cenowa z pewnością nie wpływają pozytywnie na zainteresowanie klientów.
Obawiam się, że w najbliższych latach nie zobaczymy w tej kwestii dużej zmiany. Liczę jednak, że Fiat 600e znajdzie niemałe grono odbiorców, bowiem to wizualnie atrakcyjny i wyróżniający się samochód. Lubię po prostu, gdy na ulicach nie jest nudno, a oglądanie kolejnych białych/czarnych/srebrnych Toyot czy samochodów VAG-a już mnie męczy. Owszem Toyota czy VAG robią bardzo dobre auta, ale co za dużo, to niezdrowo. Poproszę więcej różnorodności!
Fiat 600e nie ma szans, aby odnieść bardzo duży sukces. To prawdopodobnie nie jest zły samochód, ale jest dość drogi. Do ceny wrócimy w dalszej części, a teraz przejdźmy do tego „prawdopodobnie”. Spędziłem z nim 30 minut, więc nie chcę wystawiać mu finalnej oceny, a przecież na samej specyfikacji nie zamierzam się opierać. Mogę Wam jednak opowiedzieć o pierwszych wrażeniach.
Elektryczny Fiat to przedstawiciel segmentu B, do którego Włosi wracają i zamierzają sporo namieszać. Dzieli on sporo rozwiązań z bliźniaczym Jeep Avengerem, którego również możemy kupić w wersji elektrycznej, ale dostępne są też warianty spalinowe. Tak, Fiat 600e debiutuje jako elektryk, ale w planach jest wprowadzenie odmian spalinowych, a dokładniej hybrydowych. Spalinowe wersje będą wyposażone w 3-cylindrowe silniki benzynowe o pojemności 1.2.
W związku z tym, że mamy do czynienia z bliźniakiem Jeepa Avengera, a także samochodem korzystającym z innych rozwiązaniach opracowanych w ramach koncernu Stellantis, to dostajemy dobrze znany napęd. Fiat 600e oparty jest na platformie eCMP, silnik elektryczny dysponuje mocą 156 KM, napędza on przednie koła, a na pokładzie znalazł się jeszcze akumulator o pojemności 54 kWh (51 kWh netto). Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 9 sekund, a deklarowany zasięg w cyklu mieszanym ma wynieść do 409 km według WLTP. Bardziej realny będzie jednak wynik około 350 km w cieplejsze dni i około 300 km zimą. Szybka ładowarka DC o mocy 100 kW naładuje akumulator od 0 do 80% w 30 minut, a pokładowa ładowarka pozwala przyjąć do 11 kW w przypadku ładowania AC.
Jak już wspomniałem, mamy do czynienia z przedstawicielem segmentu B, czyli dość niewielkim samochodem. Oczywiście tutaj rozmiar jest zaletą, bowiem Fiat 600e powinien świetnie sprawdzić się w mieście, gdzie miejsca jest coraz mniej, a nowo powstające parkingi potrafią być naprawdę ciasne. Długość wynosi 4,17 m, szerokość to 1,78 m, a wysokość 1,52 m. Masa, jak na samochód elektryczny, jest całkiem niska – 1595 kg. Oczywiście przy wersjach spalinowych najpewniej uda się zrzucić kilkaset kilogramów z tego wyniku. Pojemność bagażnika to 360 litrów i to jedyny bagażnik, bowiem pod przednią maską znajdziemy tylko silnik elektryczny.
Fiat 600e – jak będę we Włoszech, to wypożyczę tego elektryka
Najbliżej mi do niemieckiej motoryzacji. Lubię Audi, BMW, Mercedesa czy Porsche. Uważam, że wymienione firmy potrafią dostarczyć świetne i wizualnie atrakcyjne samochody. Tylko, że duża limuzyna niekoniecznie pasuje do włoskich miast. Nie chodzi nawet o ciasne uliczki, bowiem po prostu niemiecki design gryzie się z włoską architekturą. Znacznie lepiej wyglądają tutaj samochody rodzimych producentów.
Jeśli miałbym jeździć samochodem i w ten sposób zwiedzać Włochy, to wybrałbym właśnie włoskie auto. W nim czułbym się najlepiej. Natomiast jeśli miałoby to być auto elektryczne, to najpewniej mój wybór padłby na Fiata 600e. Wystarczy jedno spojrzenie, aby zrozumieć, że design jest typowo włoski. Co więcej, to naprawdę przyjemny wizualnie samochód i śmiem twierdzić, że genialnie prezentowałby się na włoskich drogach.
Ustaliliśmy już, że Fiat 600e jest ładnym samochodem. Przejdźmy teraz do wnętrza, które wyraźnie czerpie z Jeepa Avengera. System infotainment również jest prawie ten sam, co można uznać za zaletę. Działa on całkiem sprawnie, a duże elementy na ekranie głównym ułatwiają obsługę. Co ciekawe, przycisk powrotu do ekranu głównego doczekał się fizycznej wersji, a także panel klimatyzacji składa się z fizycznych przycisków. Warto jednak zaznaczyć, że w bazowej wersji Red nie dostajemy nawigacji, co w nowoczesnym samochodzie jest niedopuszczalne. Wiem, że inni producenci mają podobne pomysły i im też należy się nagana.
Na kierownicy nie zabrakło fizycznych, aczkolwiek szkoda, że nie mamy rozwiązania znanego z mniejszego Fiata 500e. Otóż w nim po drugiej stronie kierownicy mamy przyciski odpowiadające za zmianę stacji/aktualnie odtwarzanego utworu i przyciski regulacji poziomu głośności. Znajdują się one tuż pod palcami, gdy kierownicę trzymamy „na godzinie dziewiątej piętnaście”. Wymaga to chwili przyzwyczajenia, ale szybko doceniamy ten pomysł, bowiem jest zdecydowanie wygodny. Fiat 600e ma już te przyciski umieszczone w bardziej klasyczny sposób, czyli od strony kierowcy.
Spodobały mi się fotele i tylna kanapa, które w testowanej przeze mnie wersji La Prima zostały pokryte ekologiczną skórą w kolorze kości słoniowej z monogramem FIAT i turkusowymi akcentami. Zapowiadają się na komfortowe – owszem zapowiadają, bo 30 minut to trochę za mało, aby wydać bardziej precyzyjną opinię. Dodam, że mam 180 cm i we wnętrzu znalazłem zadowalającą ilość przestrzeni, zarówno na miejscu kierowcy, jak i siedząc z tyłu. Podejrzewam jednak, że dla wyższych osób Fiat 600e może być trochę zbyt ciasny.
Układ kierownicy jest raczej nieangażujący. Czuć, że celem producenta było stworzenie samochodu, który przede wszystkim przeznaczony jest do jazdy po mieście, a nie jakichkolwiek szaleństw. Podejrzewam, że dla potencjalnych klientów będzie to zaleta, ale dla mnie jest trochę zbyt nudno. Pozycję za kierownicą oceniam na poprawną. Natomiast zawieszenie oferuje wrażenie pracy pomiędzy komfortem, a bardziej sztywnymi nastawami, co raczej należy wpisać na listę plusów.
Z samochodem spędziłem 30 minut, jeżdżąc po terenie zamkniętym, sprawdzając kilka razy przyspieszenie, a także często wychodząc, aby zrobić zdjęcia. W związku z tym, nie podam Wam wyników zużycia energii. Owszem mógłbym wspomnieć, że zobaczyłem wynik ponad 20 kWh na 100 km, ale nie jest on w jakikolwiek sposób miarodajny.
Po dość krótkim spotkaniu jestem zaintrygowany elektryczną propozycją Fiata i ie mogę się doczekać dłuższego spotkania z modelem 600e. W końcu zapowiada się na całkiem poprawnego elektryka. Szkoda tylko, że cena zniechęca. Podstawowa wersja RED startuje od 165 tys. złotych, a za wariant La Prima trzeba wydać 190 tys. złotych. Niestety jest drogo. Co więcej, w tej cenie możemy już kupić większą i szybszą Teslę Model Y. Warto jeszcze dodać, że Fiat 600e jest produkowany w fabryce w Tychach, wraz z m.in. Jeepem Avengerem.
Fiat e-Ducato – elektryczny dostawczak
Fiata 600e poznałem w Tychach, ale dzień wcześniej miałem okazję zobaczyć elektryczne e-Ducato, które zostało zaprezentowane w fabryce Stellantis w Gliwicach. Oczywiście w tej fabryce będzie też powstawał ten elektryczny samochód dostawczy. Dodam, że sama fabryka na żywo robi spore wrażenie. Przejdźmy jednak do dostawczaka.
Na jego pokładzie znalazł się silnik elektryczny o mocy 270 KM i momencie obrotowym 410 Nm. Do tego dochodzi spory akumulator o pojemności 110 kWh, który w założeniach ma pozwolić na przejechanie do 420 km według WLTP. Oczywiście realny zasięg będzie najpewniej mniejszy, ale nawet jeśli otrzymamy około 350 km lub trochę więcej, to w wielu scenariuszach powinno to wystarczyć. W końcu e-Ducato niekoniecznie musi być samochodem do pokonywania dużych dystansów.
Jeśli będzie konieczne uzupełnienie energii, to na szybkich ładowarkach samochód może być ładowany z maksymalną mocą 150 kW. Producent twierdzi, że pozwoli to na naładowanie akumulatora od 0 do 80% w mniej niż godzinę. Podejrzewam jednak, że Fiat e-Ducato będzie jednak głównie ładowany, gdy nie będzie pracował, więc nocą na ładowarkach AC – tutaj maksymalna moc ładowania wynosi 11 kW.
Według komunikatów prasowych, niezależnie od wybranego silnika (elektryczny lub spalinowy), nowy Fiat Ducato oferuje bardzo dobrą pojemność do 17 m3 i ładowność do 1500 kg. Oczywiście, że przy pełnym załadowaniu otrzymamy mniejszy zasięg, ale niewykluczone, że wciąż wystarczający dla potencjalnych użytkowników.
Ciekawe, ilu klientów Fiat e-Ducato znajdzie w Polsce. Nie chcą tutaj się wypowiadać, bowiem daleko mi do eksperta od samochodów dostawczych. Pozostaje więc obserwować rynek, a także cieszyć się z faktu, że ten model będzie powstawał w fabryce w Polsce. Życzę powodzenia! :)