Rozrywka – rodzaj działalności mającej na celu dostarczenie przyjemności i odprężenia publiczności lub sobie. Rozrywka może mieć charakter bierny, jak na przykład oglądanie filmu w kinie czy przedstawienia operowego lub aktywny, na przykład poprzez udział w rozmaitych grach lub przeglądając popularne serwisy rozrywkowe.
Oto jak Wikipedia definiuje słowo „rozrywka”. Wspomina ona o chodzeniu do kina, opery, graniu w różne gry i przeglądaniu rozrywkowych serwisów internetowych (czt. Demotywatory, Mistrzowe, Bash). Przez dziesiątki lat ludzie czerpali radość z czytania książek, chodzenia na spacery, uprawiania sportu, urządzania pikników, odwiedzania znajomych i wspólnego oglądania telewizji. Tak było do czasu, kiedy pojawił się nagły rozkwit technologii i możliwości, jakie ona nam daje.
Dziś, dzięki komputerom, tabletom i smartfonom, możemy, nie ruszając się krokiem z łóżka, oglądać filmy, surfować po internecie, rozmawiać z przyjaciółmi na rozmaitych czatach czy po prostu grać.
Pisząc ten artykuł na moim laptopie doskonale zdaję sobie sprawę z możliwości, które mnie otaczają. Za pomocą leżącego obok mnie iPada mogę błyskawicznie sprawdzić pocztę, wiadomości lub przejrzeć wieści z mojego ulubionego portalu internetowego, Tabletowo (znacie tę stronę? ;)). Znajdujący się w pobliżu odtwarzacz podłączony do głośników stojących na stole pozwoliłby mi na przesłuchanie, po raz n-ty, nowego krążka MUSE, a telefon komórkowy na wysłanie SMSa znajomemu z pytaniem, kiedy wyjdzie zagrać w koszykówkę. Domowy internet rozprowadzony jest po całym mieszkaniu za pomocą routera WiFi, dzięki czemu mam dostęp do sieci nawet w najdalszym zakamarku swojego lokum. Aparat fotograficzny stojący w pobliżu komputera sprawia, że w tej chwili czuję ogromną pokusę wyjścia na zewnątrz i zrobienia zdjęć wszystkiemu, co przyciągnie moją uwagę.
Rozrywka znajduje się na wyciągnięcie ręki. Wystarczy sięgnąć, dotkąć, wcisnąć. Reszta dzieje się sama; zalewa nas jak fala, z każdego kierunku. Jednak nie każdemu to wystarczy.
Człowiek jest takim stworzeniem, które, kiedy już przyzwyczai się do dobrego, chce lepszego. Z tego powodu urządzenia, które wprawiały nas w zachwyt wczoraj, dziś nadają się tylko do położenia na dnie szuflady, na stos innych podobnych mu gadżetów. 7-calowy ekran tabletu, który jeszcze rok temu wydawałby się nam szczytem marzeń, teraz przegrywa w walce z 10-calowymi gigantami. Wkótce także i te zostaną wyparte przez 12-calówki lub elastyczne wyświetlacze o rozmiarze, który możemy dostosować do swoich aktualnych potrzeb.
Wczorajszy jednordzeniowy procesor o taktowaniu 680 MHz dziś jest archaikiem. Poniósł klęskę w zawodach z dwurdzeniowymi mocarzami, które już za kilka miesięcy zostaną znokałtowane przez czterordzeniowe monstra. Jednak i ich panowanie nie będzie trwało długo, ponieważ inżynierowie stworzą sześcio- lub ośmiordzeniową bestię, która pozagryza byłych królów technologicznego rynku.
Kilka lat temu 30 GB dysk twardy w komputerze wydawał się niemałym luksusem. Dziś 8 GB w tablecie lub smartfonie to śmieszna pojemność, zamiast zachwytu na twarzach znajomych może wywałać co najwyżej pogardliwy uśmieszek. 16, 32, 64 i 128 GB. Następnym krokiem będzie 256 i 512 GB, a kolejnym – 1 TB. Kto potrzebuje tyle pamięci? Czy naprawdę musimy nosić ze sobą wszystkie filmy, jakie kiedykolwiek obejrzeliśmy i bibliotekę pełną muzyki, której nie słuchamy już od dwóch lat? Czy przeznaczymy te gigabajty na zdjęcia członków swojej rodziny lub film z urodzin dzieci? Mam szczerą nadzieję, że tak.
Technologia podała nam ogromne możliwości jak na tacy. Dzięki niej mamy łatwy dostęp do rozrywki, komunikacji i wiedzy. Jednak otwórzmy szerzej oczy i spójrzmy na nie tylko na to, co czeka nas w przyszłości, ale także na to, co zostawiliśmy za sobą. Zadajmy sobie pytanie: Quo vadis? i pomyślmy chwilę.