Felieton: niewielka grubość tabletu to tylko bajer

20130617-145042.jpg

W wyobrażeniach wielu z nas tablet musi być „naj” – najlepszy, najbardziej wydajny, a przy tym kosztujący najmniej jak to tylko możliwe. Do tego wszystkiego miło by było, gdyby był cienki i lekki. W tym wszystkim zapominamy o dwóch rzeczach. Raz, że takie połączenie jest nierealne, dwa – tablet maksymalnie cienki i lekki jest delikatny, co sprawia, że obawiamy się o jego trwałość znacznie bardziej niż w przypadku pozostałych urządzeń.

Zawsze sądziłam, że fajnie mieć tablet o niewielkiej grubości. Taki, który dobrze by leżał w dłoniach, można by go upchnąć w każdą dziurę, a do tego wszystkiego świetnie by się prezentował i zwracał na siebie uwagę swoim atrakcyjnym i interesującym wzornictwem. Niewątpliwie tak właśnie jest w przypadku Sony Xperia Tablet Z, który – co tu ukrywać – bardzo mi się podoba pod względem wizualnym. Jego grubość to jedyne 6,9 mm, a waga 495 g. To naprąwdę niewielkie wartości. Porównajmy choćby z iPadem 3, którego użytkuję ponad rok – 9,4 mm i 652 g. Różnica jest widoczna gołym okiem. I odczuwalna podczas codziennego użytkowania.

Zetka przykuwa wzrok osób, które aktualnie nas mijają czy przebywają w naszym towarzystwie, gdy z niej korzystamy. Jej wzornictwo jest innowacyjne i zdecydowanie wyróżnia się spośród posostałych tabletów dostępnych na rynku, co zauważy każdy. Również moi znajomi (którzy nie znają się na tabletach, co sprawia, że są bardziej obiektywni) zwracali uwagę na ten tablet. Że jest elegancki, w przeciwieństwie do większości urządzeń nie jest toporny, a do tego wszystkiego wykonany z bardzo dobrej jakości materiałów, co również czuć trzymając w dłoniach. Ale to wszystko sprawia, że Zetka jest bardzo delikatna, przez co należy na nią naprawdzę uważać.

Ostatnio często zdarza się, że w plecaku w jednym czasie mam jakieś dokumenty, kilka ładowarek i urządzeń elektronicznych: kamerę, lustro, laptopa i jeszcze do tego tablet, który – jak wiecie – czasem się przydaje w najmniej spodziewanych momentach i jest o wiele bardziej wygodny od laptopa (zapewne stwierdzicie, że warto się przerzucić na ultrabooka, ale pamiętajcie, proszę, że jak się nie ma, co się lubi, to…). O ile o swojego iPada się nie martwię i wrzucam go do plecaka jak popadnie (zarówno w etui, jak i bez), nie myśląc zbytnio, co się z nim może stać, ani w jakim stanie go wyjmę tak w przypadku Zetki sytuacja jest całkowicie odmienna. Za każdym razem, gdy musiałam ją wsadzić do plecaka, najpierw wszystko solidnie układałam tak, by zrobić idealne i bezpieczne miejsce dla tabletu japońskiego koncernu, dopiero później chowałam w bezpieczne, przygotowane miejsce.

Podsumowując… Trochę się poużalałam (typowe dla każdej baby ;)), ale myślę, że tak naprawdę niewielu z nas przed zakupem tabletu zastanawia się nad jego grubością i wagą. A warto, by później wiedzieć, czego móc się po nim spodziewać pod względem typowo użytkowym. Nie wspominając już o portach i złączach (w przypadku cienkiego sprzętu ratują nas wyłącznie wszelkiego rodzaju przejściówki i adaptery).

Dochodzę do wniosku, że mój idealny tablet powinien być połączeniem najlepszych cech iPada i Zetki. Mógłby wyglądać jak Xperia Tablet Z, działać pod kontrolą iOS (byle nie tej cukierkowej wersji oznaczonej numerkiem 7), a jego grubość i waga powinna być wypośrodkowana – myślę, że 8-8,5 mm i ok. 500 g by było w porządku. Ale wtedy, znając mnie, znowu bym się do czegoś przyczepiła…

PS. Do napisania powyższego felietonu zainspirował mnie czas spędzony z Sony Xperia Tablet Z.