Facebook, pomimo osiągnięcia gigantycznego sukcesu na całym świecie, wciąż cieszy się okrutnie złą sławą w kwestii zabezpieczeń. Tym razem ofiarami niekompetencji programistów padli posiadacze własnych stron na najważniejszym dziele Marka Zuckerberga.
Z małej chmury duży deszcz
Problem pojawił się nagle i dość przypadkowo. Niektórzy użytkownicy odkryli, że wchodząc na interesujący ich fanpage i podglądając historię edycji posta mogli odkryć tożsamość osoby dodającej treść na stronę. Wątpię, aby był to celowy zabieg tym bardziej, że funkcja ta została już usunięta z portalu (a przynajmiej u mnie już nie działa). Można się tutaj spierać, mówić, że każdy powinien mieć świadomość braku anonimowości w sieci, jednak wprowadzenie takiej funkcji kłóciłoby się ze wcześniejszymi deklaracjami zarządu.
Straty niemożliwe do wycenienia
Choć sprawa wydaje się być dość nieszkodliwa, to warto przypomnieć sobie o osobach, którym zależy na dyskrecji czy nawet całkowitej anonimowości. Pomimo szybkiej reakcji techników zdążyły wyciec dane osób prowadzących strony chociażby Netfliksa, popularnych polityków czy kanałów na YouTube. Na całym zamieszaniu ucierpiał podobno nawet sam Banksy, którego dane wyciekły do sieci przez co znany artysta stracił jedną ze swoich najważniejszych cech, jaką bez wątpienia była aura tajemniczości.
Jak sprawa potoczy się dalej? Być może w końcu ktoś zainteresuje się kwestią zabezpieczeń na Facebooku. Już pojawiło się wiele głosów niezadowolenia i możemy być prawie pewni, że na narzekaniu się nie skończy. To nie pierwsza tak poważna wpadka ze strony giganta z siedzibą w Menlo Park i niestety zapewne nie ostatnia.
Dość niepokojącym widokiem jest to, jak bezrefleksyjnie pracownicy Marka Zuckerberga obchodzą się z wrażliwymi informacjami o setkach milionów ludzi.
Co sądzicie o całej sytuacji? Uważacie, że Facebook w końcu zacznie bardziej uważać na dane swoich użytkowników? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach.