Kolejny dzień, kolejny skandal w branży mediów społecznościowych. Mark Zuckerberg był tak zazdrosny o TikToka, że posunął się do nieczystych zagrywek. Czy kampania marketingowa przeciwko największemu rywalowi ujdzie Facebookowi płazem?
Nie wystarczy skopiować konkurencji
Gdy Snapchat spopularyzował znikające po 24 godzinach relacje, Facebook, był zachwycony tym pomysłem. Do tego stopnia, że przygarnął pomysł na stories, wdrożył do Instagrama, a na końcu przechwycił sporą rzeszę użytkowników konkurencyjnej usługi.
Obecnie, podobne zagrania Meta stara się uskutecznić z formatem krótkich, pionowych filmików, które stały się hitem internetu za sprawą TikToka. Rolki nie odnoszą chyba jednak aż tak spektakularnego sukcesu i nie potrafią zdetronizować konkurencyjnej aplikacji. Zespół Marka Zuckerberga zdecydował się podjąć bardzo radykalnych środków by, bez względu na konsekwencje, pogrążyć swojego rywala.
Meta wymierza cios poniżej pasa
Jak wykazało śledztwo przeprowadzone przez The Washington Post, Meta zdecydowała się zatrudnić firmę konsultingową, której zadaniem było oczernianie TikToka wśród specyficznych grup odbiorców. Zespół Targeted Victory miał podpisane kontrakty z dziesiątkami agencji PR na terenie Stanów Zjednoczonych, co miało ułatwić szerzenie nieprzychylnych plotek na temat konkurencji Facebooka.
Wynikiem działań marketingowych rzekomo był jeden z listów od „świeżo upieczonego rodzica”, który ukazał się na łamach portalu The Denver Post. Płynie z niego przekaz mówiący o zagrożeniu dla zdrowia psychicznego dzieci. Oczywiście, rzekomym źródłem problemów ma być TikTok, który nie dba o swoich najmłodszych użytkowników, a w dodatku zbiera dane na temat ich zachowania i przesyła je do Chin.
To tylko jeden z przykładów szemranej akcji, jaką Meta zleciła agencji, by poniżyć swojego rywala. Działając w ten sposób, firma liczyła, że rodzice przejmą się zdrowiem psychicznym swoich dzieci i zabronią im korzystać z konkurencyjnej aplikacji. Oczywiście, zyskałby na tym Facebook, ponieważ najmłodsi najpewniej przesiedliby się na Instagrama, gdzie spędziliby sporo czasu przeglądając rolki, posty oraz relacje.
To, co szokuje mnie w tej sytuacji najbardziej, to fakt wykorzystywania argumentu o negatywnym wpływie na kondycję psychiczną dzieci. Doskonale wiemy, że media społecznościowe w dużych dawkach są szkodliwe i uzależniające, niezależnie od używanej platformy. Od lat podnoszony jest temat ich wpływu na psychikę użytkowników, a próby tworzenia społecznościówek dla dzieci spotyka się z dość negatywnym odzewem.
Facebook nie jest w tym przypadku wyjątkiem. Jego aplikacje (a przede wszystkim Instagram) również odbijają się negatywnie na psychice nastolatków, wywołując spadek zadowolenia z życia wśród osób w okresie dojrzewania. I nie zmieni tego nawet najlepiej zorganizowana kampania przeciwko TikTokowi.
TikTok nie sformułował jeszcze oficjalnego stanowiska w tej sprawie, lecz rzecznik firmy wyraził swoje obawy w związku ze szkodliwą kampanią wymierzoną w platformę. Stanowisko Mety również nie jest w chwili obecnej znane, natomiast firma Targeted Victory odmówiła odpowiedzi na pytania The Washington Post, podkreślając jedynie, że współpracuje z właścicielem Facebooka od wielu lat i jest dumna z efektów tej współpracy.