Ponieważ podczas stanu zagrożenia epidemicznego wielu z nas – z przymusu lub własnej woli – przeniosło naukę i pracę do domu, w efekcie serwisy strumieniujące wideo odnotowały zwiększony ruch. Rzecz do przewidzenia. Dlatego portale, dla których filmy wideo są podstawą działalności, zmniejszają jakość przesyłanych materiałów.
Najpierw Netflix i YouTube…
Netflix odnotował zwiększone obciążenie serwisu w ciągu ostatniego tygodnia, co łączy się z faktem pozostawania w domach większej liczby osób. To z kolei sprzyja nadrabianiu zaległości serialowo-filmowych. Żeby zapewnić wszystkim stabilny, nieprzerwany dostęp do treści, włodarze serwisu postanowili tymczasowo obniżać jakość strumieni wideo, z których korzystają użytkownicy. Najbardziej dotknie to zapewne osoby, które pochłaniają treści w 4K, ale może wpłynąć także na użytkowników niższych planów Netfliksa.
Podobnie rzecz się ma z YouTube. Ponieważ Google też zależy na stabilności serwisu, będzie czasem pozbawiać nas możliwości oglądania filmów w wyższych rozdzielczościach.
Netflix i YouTube zmniejszają jakość wideo w Europie ze względu na duży ruch w serwisach
… a teraz Facebook, Instagram, Amazon i Disney+
O ile jakość programów w Disney+ średnio interesuje osoby mieszkające w Polsce (w naszym kraju usługa ta nie jest oficjalnie dostępna), tak całkiem możliwe, że lubimy nadrabiać treści w Amazon Prime Video, buszować w sekcji Wideo Facebooka albo oglądać relacje i programy na Instagramie. Wszystkie te serwisy i usługi dotknie obniżenie jakości przesyłanych strumieniowo materiałów wideo.
Firmy dały sobie miesiąc na testowanie powyższych rozwiązań i jeśli okaże się to pomocne i praktyczne, będą kontynuować te działania dalej.
Zgodnie z opinią Reuters, streaming wideo może stanowić nawet dwie trzecie ruchu internetowego w sieciach stacjonarnych i komórkowych. Nic dziwnego, że poszczególne serwisy starają się podejmować prewencyjne kroki na wypadek, gdyby użytkownicy przypuścili na nie prawdziwy szturm w sytuacji kompletnej kwarantanny.