Facebook to świetny serwis, który jednak od pewnego czasu nie ma dobrej karty. Pojawiło się wiele zarzutów i oskarżeń, które kładły się cieniem na najpopularniejszy serwis społecznościowy świata. Wydawało się, że wreszcie nastał spokój i wszystkie problemy zostały już zażegnane, a tu nagle pojawia się wątek aplikacji Onavo.
Początek historii sięga kilku tygodni wstecz. Trzeba zacząć od informacji o tym, że wydawca aplikacji płacił użytkownikom w USA i Indiach w wieku od 13 do 35 do 20 USD w kartach podarunkowych miesięcznie, za używanie VPN-a wraz z przyznanym prawem roota do monitorowania całego ruchu mobilnego. Oznacza to, że – w pewnym sensie – obie strony doskonale wiedziały na co się piszą i co dostają w zamian. Ta filozofia nie spodobała się jednak Apple, które już w 2018 roku usunęło program z App Store.
W wielu wypadkach na sprzedaży własnych danych korzystały dzieci, które mogły przystąpić do programu, mając 13 lat. Oczywiście musiało się to odbyć za zgodą rodziców, ale trzeba szczerze powiedzieć, że dzieci raczej rzadko kiedy pytają rodziców, czy mogą zainstalować jakąś aplikację na smartfonie. Szczegółowo o skomplikowanej sytuacji związanej z tym narzędziem pisał dla Was Karol. Aby mieć pełne spojrzenie na genezę tego zjawiska, warto zapoznać się z tą publikacją.
W sklepie z aplikacjami od Google’a program figurował jako narzędzie z funkcjami darmowego klienta VPN, który umożliwia dodanie dodatkowej warstwy zabezpieczeń, szyfrowania danych oraz pomocy w zabezpieczeniu swoich danych osobowych podczas korzystania z publicznej łączności WiFi. Aby zachować obiektywne podejście trzeba też zauważyć, że wydawca pisał w opisie, że program może zbierać i gromadzić ruch danych mobilnych, by udoskonalić Onavo oraz ulepszyć produkty z grupy Facebooka.
W oświadczeniu wydanym dla serwisu TechCrunch, który dogłębnie zbadał temat, przedstawiciel Facebooka miał powiedzieć:
„Badania rynku pomagają firmom w tworzeniu lepszych produktów dla ludzi, a my przenosimy naszą uwagę na rynek oparty na nagrodach, co oznacza, że zamierzamy zakończyć program Onavo”.
Gigant mediów społecznościowych kupił to narzędzie w 2013 roku za kwotę zbliżoną do dwustu milionów dolarów. Warto też zauważyć, że program został usunięty z App Store już w 2018 roku. Google wykazał się większą wyrozumiałością, jednak w ostatecznym rozrachunku – co potwierdza powyższy cytat – program i tak znika z rynku. Trzeba też w tym miejscu zastanowić się nad tym, czy taki ruch serwisu społecznościowego można oceniać negatywnie. Ostatecznie, kto dokładnie zapoznał się z zasadami działania programu mógł choćby domyślać się, że kupony podarunkowe nie biorą się przecież z niczego, a jednak jakaś ochrona przed wybranymi stronami WWW zawsze była w zasięgu użytkownika.
…swoją drogą, gdyby tego typu program pojawił się w Polsce i otrzymalibyście obietnicę otrzymywania darmowych kuponów, pozwolilibyście na dokładną analizę Waszego ruchu w sieci? Dajcie znać w komentarzach ;)
źródło: TechCrunch
zdjęcie główne: Pixabay