Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem właściciela Tesli. Wychodzi jednak na to, że do zakupu platformy społecznościowej z ptakiem w logo może wcale nie dojść.
Miliarder i Twitter, odcinek pierwszy
W kwietniu usłyszeliśmy o ambitnych planach Elona Muska. Pochodzący z RPA przedsiębiorca, założyciel lub współzałożyciel Tesli, PayPal i SpaceX oraz udziałowiec Twittera stwierdził, że same akcje mu nie wystarczają. Co można było zatem w takiej sytuacji zrobić? Wykupić całą platformę społecznościową.
Musk postanowił wyłożyć na ten cel 44 miliardy dolarów. W swoich wypowiedziach w tamtym okresie wspominał, że widzi on w Twitterze potencjał do platformy pozbawionej cenzury na całym świecie oraz, że „wolność słowa jest imperatywem społecznym dla demokracji”.
W odnotowanej w zgłoszeniu wypowiedzi Musk był jednak gotów wycofać się nie tylko z ewentualnego zakupu platformy, ale również wycofać się z pozycji akcjonariusza, jeżeli kierownictwo nie będzie chciało wprowadzić wymaganych przez niego zmian. Po drodze zaczął też, jak to w jego zwyczaju bywa, narzekać na brak rzetelnej informacji dot. procentowego udziału kont „prowadzonych” przez boty w ruchu na Twitterze.
Miliarder i Twitter – odcinek drugi
Wygląda na to, że Elonowi Muskowi znudziła się już wizja posiadania platformy społecznościowej na własność. Według listu, który w piątek przesłał jego prawnik, miliarder chce wycofać się z zakupu Twittera. Prezes zarządu platformy, Bret Taylor, stwierdził, że firma wciąż jest zainteresowana dokonaniem transakcji i spełnieniem wymagań Muska i planuje podjąć kroki prawne, by transakcja dobiegła końca.
Prawnik zatrudniony przez Elona Muska, Mike Ringler, stwierdza w liście, że firma nie dostosowała się do wymagań przewidzianych w umowie. Chodzi przede wszystkim o wspomniane powyżej boty, które miałyby stanowić 5% monetyzowalnych dziennie aktywnych użytkowników (monetizable daily active users – mDAU). Zarząd nie przekazał rzetelnych informacji miliarderowi.
Ponadto wspomniana liczba jest, według Muska i jego własnej wstępnej oceny, nieprecyzyjna. W odpowiedzi Twitter stwierdza, że nie ma możliwości, aby obliczyć liczbę fejkowych kont wyłącznie z publicznych informacji, a powołana grupa ekspertów przeprowadza badania, aby osiągnąć wspomnianą liczbę.
Choć Elon Musk chciałby uznać sprawę za zamkniętą, to tak łatwo mu się to nie uda. Miliarder zobowiązał się bowiem zapłacić miliard dolarów, jeżeli wycofa się z transakcji. Zarząd nie waha się skorzystać z tej klauzuli i pozwać biznesmena, jeżeli jego pokrętny sposób rozumowania miałby stanąć na drodze do finalizacji umowy.
Obie strony bacznie przyglądają się w tym samym czasie akcjom firmy. Musk zobowiązał się bowiem kupić firmę w cenie odpowiadającej 54,20 dolarom za akcję. W dniu ogłoszenia chęci zakupu, było to o 20% więcej niż sugerowana na giełdzie cena (51,70 dolarów). Pod koniec minionego piątku, ceny za akcję spadły do 36,81 dolarów.
Czy Musk faktycznie wycofa się zakupu Twittera, a zarząd firmy uzyska należne im pieniądze? Czy wewnętrzne śledztwo potwierdzi nieznaczny udział fałszywych kont w monetyzowanym ruchu na platofrmie? Czy miliarder z RPA przestanie się dziwnie zachowywać? Tego dowiemy się w następnych odcinkach.