Departament Transportu Stanów Zjednoczonych ogłosił niedawno, że wszystkie pojazdy hybrydowe i elektryczne muszą emitować dźwięk, by chronić pieszych – zwłaszcza tych, którzy są niewidomi lub mają poważne zaburzenia widzenia. Nie określono dokładnie, jaki ma to być dźwięk, więc Nissan popuścił nieco wodze fantazji.
Zamiast podejść do sytuacji sztampowo i po prostu zamontować w nowym samochodzie głośniki, z których będą płynąć odgłosy pracującego silnika spalinowego, Nissan podszedł do sprawy inaczej. Inżynierowie opracowali dźwięk, który nazwano „pieśnią”. Zyskał on nawet swoją nazwę – „Canto”. Jak firma wyjaśnia w specjalnym komunikacie prasowym, odgłos ten jest „energetyzujący i zdradzający pewność siebie”.
Dźwięk zmienia ton i barwę, gdy pojazd przyśpiesza i zwalnia, i jest włączany między prędkościami 5 km/h a 30 km/h. Zgodnie z przewidywaniami, w samych Stanach Zjednoczonych odgłosy emitowane przez pojazdy o napędzie hybrydowym i elektrycznym, pomogą uniknąć jakichś 2400 wypadków rocznie. Nissan jest zdania, że opracowany przez nich dźwięk jest wyraźnie słyszalny, ale jednocześnie nie przeszkadza mieszkańcom miasta lub osobom podróżującym samochodem.
Producent dodaje, że „Canto” pochodzi z języka łacińskiego i oznacza „śpiewam”. Niewykluczone, że zostanie on jeszcze zmodyfikowany. Dla mnie przypomina nieco skrzyżowanie odgłosów wydawanych przez pędzącego KITT-a z „Nieustraszonego” i dźwięku logo „THX”, pojawiającego się często przed seansem kinowym. Jeśli Nissan rzeczywiście wprowadzi go do swojego elektrycznego samochodu, jest szansa, że kiedyś usłyszymy go na żywo.