BlackBerry ciężko pracowało na to, aby użytkownicy ich produktów czuli, że bezpieczeństwo ich osobistych danych, przechowywanych na posiadanych przez nich urządzeniach z jeżynką na obudowie, nie jest niczym zagrożone. Edward Snowden jednak właśnie publicznie oskarżył, że Kanadyjczycy nie są tacy „święci”, na jakich się kreują.
W zeszłym roku okazało się, że aż od 2010 roku kanadyjska policja (RCMP) ma dostęp do specjalnej „furtki” w urządzeniach BlackBerry. Przy jej pomocy, przez kilka ostatnich lat, odszyfrowano ponad milion prywatnych wiadomości użytkowników. Producent wydał jednak w tej sprawie oświadczenie i zadeklarował, że czasami „tak trzeba”, ale jednocześnie czuwa, aby rząd nie nadużywał tej możliwości i nie naruszał prywatności obywateli, kiedy nie ma do tego powodów.
Snowden ujawnił, że BlackBerry współpracuje nie tylko z władzami swojej ojczyzny, ale postępuje podobnie również za granicą, na przykład w Indiach. Tamtejsi oficjele postawili podobno Kanadyjczykom nawet ultimatum, że albo dadzą im dostęp do korespondencji osób, wobec których toczą się śledztwa, albo „obetną” im dostęp do rynku. Producent podobno się ugiął i zgodził.
Zachowanie BlackBerry, Snowden przeciwstawił postępowaniu Apple, które w przeszłości odmówiło odblokowania iPhone’a, należącego do terrorysty. Jednocześnie porównał je do decyzji jednego z amerykańskich operatorów, a konkretniej AT&T, który również „dogadał” się z władzami.
Nie ukrywam, że trochę jestem zaskoczony rewelacjami, ujawnionymi przez Snowdena. Zwłaszcza, że do tej pory pamiętam, jak BlackBerry wycofało się z Pakistanu, ponieważ tamtejszy rząd zażądał dostępu do poufnych danych użytkowników (po miesiącu Kanadyjczycy wrócili, ponieważ władze – podobno – sobie „odpuściły”).
Źródło: BetaKit