W PlayStation mamy dzień dosyć wyjątkowy. Rewelacje na temat pecetowego Uncharted 4, pochodzą z wielkiej prezentacji, jaką Jim Ryan przedstawił dzisiaj inwestorom Sony. Postanowiłem więc przyjrzeć się tym slajdom bliżej i poszukać odpowiedzi na to, jaka przyszłość czeka czołową markę japońskiego giganta.
PlayStation 5, czyli zbudować największą platformę do grania!
Każdy, kto choć trochę interesuje się nową konsolą Sony, wie doskonale, jak trudno ją obecnie kupić w premierowej cenie. Markety też nie ułatwiają sprawy, prześcigając się w pakowaniu zestawów kosztujących 3000 zł. W parze z niezaspokojonym popytem na konsole, idzie jednak największa premiera tego typu sprzętu w historii branży.
7,8 miliona sprzedanych PS5-ek do kwietnia 2021! Takim wynikiem w raporcie chwali się Jim Ryan i jest to wynik o 0,2 miliona lepszy niż PS4 do kwietnia 2014 roku! To jednak nie są jedyne liczby, dzięki którym Sony wierzy w sukces PlayStation 5. Japończycy twierdzą, że wielu graczy jest już z nimi od czasów PS1, a nieustanny wzrost zainteresowania kobiet platformą oraz zauważalna dominacja cyfrowej dystrybucji gier nad fizyczną sprawia, że PlayStation nie wątpliwie ma w tym zakresie czym się chwalić.
To jednak nie koniec danych na temat PlayStation 5. Ambitny plan Jima Ryana zakłada, że rok fiskalny 2022 będzie największym pod względem przychodów dla marki w ogóle. Do pobicia jest rekord z roku fiskalnego 1998, czyli szczyt popularności i największych premier na oryginalnym „szaraku”. Już sama premiera konsoli była o wiele lepsza pod kątem ocen gier niż ta PS4 w 2013 roku, więc to jest jak najbardziej wykonalne!
Z dalszych slajdów wynika, że coraz więcej osób decyduje się na przesiadkę z PS4 na PS5. Nic w tym dziwnego. Wsteczna kompatybilność z poprzednią platformą powoduje, że gracze na aktualizacji mogą tylko zyskać. Warto też zwrócić uwagę na to, że w porównaniu z poprzednimi latami, Sony zarabia na samym sprzęcie coraz mniej, więc stąd pewnie decyzja o wydaniu modelu bez napędu.
Taka konsola skutecznie ogranicza rynek gier używanych i uzależnia konsumenta od cen i promocji na PlayStation Store. Jeśli zwrócimy też uwagę na to jak wolno tanieją cyfrowe gry na PlayStation 5, klaruje nam tu się obraz zbliżony do modelu biznesowego Nintendo. Produkty z segmentu premium, które mają być warte swojej premierowej ceny, czyli pozycje takie jak Returnal, Marvel’s Spider-Man: Miles Morales, czy wreszcie Demon’s Souls, potwierdzają tylko ten kierunek.
PlayStation 4, czyli utrzymać największą bazę graczy na całym świecie!
Przekichane jest być teraz posiadaczem PlayStation4. Pomimo wielkiego szaleństwa związanego z rokiem gier międzygeneracyjnych, wydawcy nęcą i kuszą najlepszą jakością gier na nowych platformach. Sony zapewnia w swojej prezentacji jednak, że to nie koniec wsparcia starszej siostry PS5. Przed chwilą ukazało się też Resident Evil: Village, także to nie jest tak, że czarnulka poszła w całkowitą odstawkę. Na platformie ukażą się jeszcze tak duże premiery jak Horizon: Forbidden West oraz Far Cry 6 od Ubisoftu. A przynajmniej tyle wiemy przed E3, bo zarówno studia first-party jak i third-party mogą jeszcze w zanadrzu kryć kilka niespodzianek.
Warto też pamiętać o nieustannym rozwoju gier z segmentu free-to-play, które na chwilę obecną nigdzie się nie wybierają. PlayStation 4 jeszcze przez lata będzie największą bazą graczy dla takich pozycji jak Apex Legends, czy w końcu Fortnite. Sony przewiduje, że gracze będą na nie wydawać coraz więcej pieniędzy. A to z kolei daje japońskiemu gigantowi 30% od każdej transakcji w takim Genshin Impact.
O tym, że liczba subskrybentów PlayStation Plus rośnie z roku na rok, pisałem już w innym artykule, ale dane z Sony potwierdzają tylko te domysły. Posiadacze konsol Sony uwielbiają ten abonament, głównie ze względu na możliwość zabawy online z przyjaciółmi oraz comiesięczne, bezpłatne pozycje, które można dodawać do swojej biblioteki.
Co ciekawe, respondenci też chwalili usługę za ekskluzywne zniżki na gry oraz możliwości związane z zapisywaniem stanu rozgrywki w chmurze. W nieco innej sytuacji jednak PlayStation Now. Choć ta usługa także zaliczyła kapitalny wzrost zainteresowania od lekkiego rebootu w październiku 2019 roku, to nijak się to ma do agresywnej kampani Xboxa oraz jego (teraz wszyscy krzyczą razem ze mną) Game Passa!
Bo PlayStation, to nie tylko konsola
Najciekawszym wnioskiem z prezentacji Jima Ryana jest jednak ta niewidoczna wcześniej w Sony chęć jak największego poszerzenia zasięgów marki PlayStation. Pełne otwarcie korporacji na Chiny, premiery gier z PlayStation 4 na komputerach PC, czy wreszcie inwestycja w wewnętrzne studia to przepis na fantastyczną przyszłość marki na całym świecie.
Najwięcej euforii w społeczności budzą jednak porty klasycznych gier z PS4 na komputerach. Horizon: Zero Dawn oraz Days Gone okazały się wielkimi sukcesami na pecetach, więc nic dziwnego, że Sony sięgnie po więcej łatwych pieniędzy. Co prawda wydawanie Uncharted 4 przed trylogią budzi pewne obawy o logikę tych decyzji, ale być może nie wiemy jeszcze wszystkiego.
Łatwo sobie wyobrazić wizję, w której przez najbliższe dwa bądź trzy lata, Sony będzie wydawać swoją klasykę na pecetach aż firma dojdzie do tytułów startowych dla PS5. Najnowsze gry i tak będą dostępne na konsolach, więc spragnieni większej liczby wrażeń gracze będą musieli sięgać po sprzęt Japończyków.
Rozwój, ale na naszych warunkach
W opozycji do tego, o czym dzisiaj mówił Jim Ryan, znajduje się wypowiedź Randy’ego Pitchforda, szefa studia Gearbox, odpowiedzialnego za serię Borderlands. Dzisiaj do trzeciej odsłony tej gry ukazał się patch dodający cross-play na wszystkich platformach. A nie, przepraszam – prawie wszystkich. Sony nie wyraziło zgody na taki update i funkcja musiała zostać usunięta z wersji gier na PS4 oraz PS5.
Jak to ma się do wielkich planów ekspansji na wszystkie rynki, jakie się da? Podejrzewam, że pomiędzy PlayStation a Gearbox trwa obecnie intensywna wymiana maili, która ma sprawić, że za określoną liczbę pewnych zielonych papierków, Sony zgodzi się na udostępnienie funkcji na swoim sprzęcie. Miejmy zatem nadzieję, że agresywny marketing Microsoftu wymusi jeszcze więcej pozytywnych zmian na Sony. Wszystkie liczby wyglądają pięknie, ale gracz który zobaczy na pudełku cenę ponad 300 złotych za grę, nie będzie już tak zachwycony.