To już trzecia edycja plebiscytu, organizowanego przez Wydawnictwo Naukowe PWN. W tym roku nie było żadnych zaskoczeń, a lider zdeklasował konkurencję. Niekwestionowanym zwycięzcą został wyraz „dzban”.
W plebiscycie oddano prawie 10 tysięcy zgłoszeń, czyli niemal dwa razy więcej niż rok temu, z czego prawie jedna trzecia dotyczyła wyrażenia dzban. Pełni ono w internecie funkcję epitetu i jest ugrzecznionym odpowiednikiem „kretyna” czy „idioty”. Raczej domyślnie odnosi się do pustej głowy, tak jak pusty może być dzban.
W swej wymowie charakteryzuje się czasem łagodniejszym tonem, więc rzadziej jest traktowany jako mocna obelga. Bywa i tak, że bezpośrednio zastępuje wulgaryzmy, co przydaje się podczas ożywionych internetowych dyskusji, w których moderacja komentarzy automatycznie usuwa wpisy zawierające niecenzuralne słowa (nie, żebym to polecał, tak tylko…).
„Dzbanem może być każdy. Wystarczy, że zrobi coś, co w jakikolwiek sposób nie spodoba się drugiemu rozmówcy. Tak powstaje dzban.”
Tak brzmi jedna z definicji słowa dzban, które zaprezentowali uczestnicy plebiscytu. Niebagatelną rolę w rozpropagowaniu tego określenia, które według Marka Łazińskiego, jednego z jurorów, funkcjonuje w internecie przynajmniej od 2009 roku, miał Klocuch.
Klocucha znamy z YouTube’a – stawia na publikowanie nieco infantylnych, choć dość popularnych materiałów, w których posługuje się językiem sprzed półtorej dekady. Tam słowo dzban występuje dość często. Inne zgłoszone do plebiscytu słowa, również wydają się mieć swoje współczesne źródło na kanale Klocucha – eufemizm kruci czy bajdurzenie także pojawiają się w filmach tego twórcy wystarczająco często, by zapadły w pamięć.
Drugim najpopularniejszym młodzieżowym słowem, które pojawiało się w propozycjach, było wyrażenie „masny”. Jak wyjaśnia Marek Łaziński,
„masny to przymiotnik gwary śląskiej. Oznacza pierwotnie ‘tłusty’ i zawiera ten sam rdzeń co masarz i mięso (ze zmianami fonetycznymi). Użycie słownictwa kulinarnego i związanego z jedzeniem w slangu jest częste, by wspomnieć choćby suto, tłusto czy dawne wypasiony (choć tu są różne wersje etymologii).”
Na podium zmieścił się także prestiż – słowo związane zapewne z filmowymi parodiami Lorda Kruszwila, kolejnego youtubowego „autorytetu”. Określenie to używane jest częściej przez niepełnoletnią młodzież, a tak przynajmniej wynika z danych z rubryki „wiek” w tabeli zgłoszeń.
Poza tym zainteresowaniem jury, w skład którego wchodzili również Ewa Kołodziejek i Bartek Chaciński, cieszyły się także słowa zwyklak i normik, oznaczające osobę nie wyróżniającą się niczym szczególnym, choć raczej w pozytywnym sensie – nie dążącą do zaznaczania swojej odrębności i nie paplająca wiecznie o wolności i niezależności. Słowotwórcza inwencja była widoczna także w wyrażeniu mamadżer, odnoszącym się do „młodej mamy i menadżera w jednym”.
Wynik tegorocznego plebiscytu PWN pokazuje, jak duży wpływ na język młodzieży ma twórczość osobistości internetowych. Do codziennego słownika wpada coraz więcej słów, których znaczenie nie jest może zbyt głębokie, ale niesie ze sobą pewną świeżość i pozytywne odczucia. W ubiegłym roku wygrało przecież szeroko stosowane „xD”. Osobiście trudno mi jest powtórzyć kilka razy z rzędu słowo „dzban” i nie uśmiechnąć się lekko do tego epitetu :)
„Co tu się odjaniepawliło?” – plebiscyt na młodzieżowe słowo roku 2017 rozstrzygnięty
źródło: sjp.pwn.pl