We Francji, w okolicach Lyonu, miałem okazję sprawdzić DS 9. Francuska limuzyna została zaprezentowana kilka lat temu, ale teraz doczekała się odświeżenia, które obejmuje m.in. nowy system infotainment. Zaznaczam, że będzie to tekst nie tylko o samym samochodzie, ale również o czerpaniu przyjemności z jazdy. Zapraszam do lektury.
DS 9 w odświeżonym wydaniu
Bohater tego tekstu to przedstawiciel segmentu E, a także francuska odpowiedź na Mercedesa klasy E, BMW serii 5 czy Volvo S90. Oczywiście mamy do czynienia z rywalem tych samochodów, aczkolwiek podejrzewam, że niekoniecznie celującym w taką samą grupę klientów. Francuzi sprzedają premium w innej formie. Najbliższej jest Mercedes, ale i tak mamy spore różnice względem DS 9.
Przede wszystkim w oczy rzuca się inne podejście do stylistyki, szczególnie w przypadku wnętrza. Sama linia jest raczej typowa dla limuzyn segmentu E, ale i tak trudno pomylić DS 9 z innym samochodem. Przyznam, że przedni grill może kojarzyć się z Audi, ale tutaj podobieństwa się kończą. Uwagę zwracają chociażby światła, zarówno te umieszczone z tyłu, jak i przednie, w których mamy trzy oddzielne, obracające się moduły. Obracają się one o 180 stopni podczas odpalenia auta, co zdecydowanie wygląda efektownie.
Przejdźmy teraz do wnętrza, które najbardziej odróżnia DS 9 od pozostałych konkurentów, stawiających na większy minimalizm i zachowawcze podejście do projektowania. Jasne, nowy Mercedes klasy E postawił na ogromne ekrany, pokrywające prawie całą deskę rozdzielczą, ale wciąż możemy mówić o minimalizmie. Natomiast w przypadku DS 9 we wnętrzu dzieje się sporo więcej i można odnieść wrażenie, że projektantom zapewniono więcej swobody.
Na środku deski rozdzielczej znalazł się 12-calowy ekran, który można nazwać „doklejonym tabletem”. Nie wygląda on jednak jak typowy tablet, ale raczej przypomina tablet zaprojektowany przez dom mody. Śmiem twierdzić, że całe wnętrze prezentuje się jakby jeden z domów mody otrzymał zlecenie na jego stworzenie, a dopiero później do projektu dopuszczono specjalistów z branży motoryzacyjnej.
Skąd takie wnioski? Już wyjaśniam. Mamy przykładowo mechaniczny zegarek tuż nad wspomnianym ekranem, który wysuwa się podczas odpalania auta. Nie pełni on żadnej praktycznej roli, a po prostu dodaje uroku całemu wnętrzu, podkreślając przynależność DS 9 do samochodów premium.
Sam design deski rozdzielczej czy nawet foteli jest inny, bardziej odważny i widać, że niektóre elementy mają przede wszystkim dobrze się prezentować, a dopiero później być funkcjonalnymi. Oczywiście to nie wada, ale cecha tego samochodu.
Zelektryfikowane napędy
DS 9 dostępny jest w dwóch wersjach z układem hybrydy plug-in – słabsza E-TENSE 250 i mocniejsza E-TENSE 4×4 360. Niezależnie od wybranego wariantu, otrzymujemy 4-cylindrowy silnik benzynowy PureTech o pojemności 1.6. Nie możemy wybrać większego silnika, co już wskazuje odmienność od niemieckiej konkurencji, która nawet w obecnych, trochę zwariowanych czasach, pozwala skonfigurować samochody z większymi i mocniejszymi jednostkami.
Francuzi niekoniecznie więc chcą zachęcić klienta osiągami czy chwaleniem się czasem do „setki”. Tutaj, jak już wcześniej wspomniałem, premium sprzedawane jest w innej formie, w której sportowy charakter w żadnym scenariuszu nie gra pierwszych skrzypiec, tak jak ma to miejsce w BMW M czy Mercedesach AMG.
Owszem, wariantu E-TENSE 4×4 360 nie można nazwać słabym, ale wciąż pozostaje on daleko w tyle za przykładowo BMW M5. Na pokładzie mamy silnik 1.6 o mocy 200 KM, któremu towarzyszą dwie jednostki elektryczne – pierwsza o mocy 110 KM (z przodu,
zintegrowana ze skrzynią biegów) i druga mocy 113 KM (połączona z tylną osią). Łącznie mamy 360 KM. Jak sugeruje już sama nazwa, a dokładniej dopisek „4×4”, moc przenoszona jest wszystkie cztery koła. Sprint od 0 do 100 km/h trwa 5,6 sekundy, a prędkość maksymalną ograniczono elektronicznie do 250 km/h.
Dla klientów, którzy mają mniejsze wymagania względem oferowanej mocy i osiągów, przygotowana została wersja E-TENSE 250. Silnik 1.6, także mający 200 KM, jest wspomagany jednostką elektryczną (zintegrowaną ze skrzynią biegów), która generuje 110 KM. Cały układ dostarcza 250 KM, które trafiają tylko na przednie koła. Przyspieszenie 0-100 km/h wynosi 8,1 s, a prędkość maksymalna to 240 km/h.
Akumulator o pojemności 15,6 kWh w E-TENSE 4×4 360 ma zapewnić do 62 km zasięgu wyłącznie na prądzie, a w E-TENSE 250 nawet do 74 km (WLTP). Trzeba przyznać, że to naprawdę dobry wynik, ale w końcu 15,6 kWh to spora wartość. Jeśli chodzi o ładowanie, to pokładowa ładowarka o mocy 7,4 kW zapewnia naładowanie akumulatora od 0 do 100% w czasie 2 godzin i 23 minut.
Kilka słów o nowym systemie infotainment
Wśród większych nowości, które otrzymał DS 9 na rok modelowy 2023, znajduje się przeprojektowany system infotainment. Starszą wersję systemu miałem okazję sprawdzić podczas testu DS 7 Crossback. Nowy system DS IRIS SYSTEM ma charakteryzować się bardziej responsywnym i płynniejszym interfejsem. Dodatkowo główny ekran został oparty o interaktywne kafelki, których zadaniem jest sprawne dostarczanie najważniejszych informacji.
Owszem, mamy do czynienia z nowym oprogramowaniem, ale nie jest to zupełna nowość w samochodach koncernu Stellantis. System infotainment w DS 9 sporo czerpie bowiem z tego, co znajdziemy w nowym Peugeocie 408 czy nawet Jeepie Avenger. Całość jest zaprojektowana w bardzo podobny sposób, a więc mamy wspomniany już ekran z kafelkami, niemal identyczny układ menu, a także dobrze znaną nawigację. W DS 9 zastosowano jednak inny, zaprojektowany specjalnie dla tej marki interfejs, który całkiem nieźle łączy wizualną efektowność z intuicyjnym i czytelnym rozmieszczeniem większości elementów.
System działa dobrze, zazwyczaj płynnie, chociaż momentami zdarzają mu się minimalne zwolnienia, zwłaszcza podczas przechodzenia między nawigacją a pozostałymi funkcjami. Na plus wygoda obsługi, ale należy nastawić się, że często konieczne jest sięganie do dotykowego ekranu, mimo zestawu wydzielonych przycisków, zlokalizowanych tuż pod ekranem.
Nie spodobało mi się jednak działanie nawigacji, która jest przeciętnie czytelna, a dodatkowo zdarzają się błędy – np. nagłe zniknięcie strzałki pokazującej pozycję samochodu i chwilowe zanikanie odcinków drogi. Nie zabrakło oczywiście obsługi Android Auto i Apple CarPlay.
Jak jeździ DS 9?
W moje ręce wpadła wersja E-TENSE 250, czyli ta słabsza z napędem wyłącznie na przednią oś. Mogę od razu zdradzić Wam, że trudno w niej szukać jakiegokolwiek sportowego pazura. Nie chodzi tylko o osiągi, ale też o cały charakter samochodu, który zdecydowanie zachęca do spokojnej i komfortowej jazdy, a nie dynamicznego pokonywania kolejnych kilometrów.
Podczas wyprzedzania innych uczestników ruchu brakuje mocy, zwłaszcza, że nawet w trybie sportowym i z pedałem w podłodze, DS 9 niezbyt chętnie zbiera się do nabierania prędkości. Z drugiej strony, po francuskich drogach zrobiłem ponad 300 km i wyprzedzałem głównie rowerzystów i ciągniki rolnicze. Nie czułem po prostu potrzeby, aby jechać szybko i zamiast tego wybierałem delektowanie się trasą, podziwiając widoki wokół mnie.
Pod względem dynamiki DS 9 z pewnością w tej wersji ma niewiele do zaoferowania, ale nadrabia fenomenalnym zawieszeniem. Mimo iż na pokładzie znajdował się spory, mający ponad 15 kWh akumulator, to francuska hybryda plug-in z wyjątkową gracją pokonywała nierówności na drodze, a przejeżdżanie przez progi zwalniające było dla niej tylko zwykłą formalnością. Świetne zawieszenie, w połączeniu z komfortowymi fotelami, sprawiły, że po ponad 300 km jazd wysiadałem z francuskiej limuzyny nie czując większego zmęczenia.
Nie miałem okazji, aby sprawdzić, ile faktycznie DS 9 pokona na samym prądzie i czy uda mu się zbliżyć do deklarowanych 74 km. Dodam jednak, że w cyklu mieszanym, który obejmował jazdę po autostradzie (do 130 km/h), a także drogi z ograniczeniami od 30 do 80 km/h, z przewagą tych do 80 km/h, komunikat o wyczerpaniu energii zobaczyłem po 113 km. Na tym odcinku zużycie paliwa wyniosło około 4 litrów na 100 km, bowiem jechałem w trybie hybrydowym. Natomiast z całej trasy, mającej około 350 km, średnio DS 9 spalił niecałe 7 litrów benzyny. Wynik dobry, jak na sporą limuzynę segmentu E, ale podejrzewam, że podobną wartość zobaczyłbym w przypadku 2-litrowego diesla w konkurencyjnym samochodzie.
Niestety, tanio nie jest, ale do tego, że samochody są teraz drogie chyba już się przyzwyczailiśmy. DS 9 E-TENSE 250, zależnie od wyposażenia – RIVOLI+, OPERA lub ESPRIT DE VOYAGE, to wydatek od 308200 do 341900 złotych. Natomiast ceny mocniejszego wariantu, czyli E-TENSE 4×4 360, startują od 353800 złotych i kończą się na 387500 złotych za edycję ESPRIT DE VOYAGE.
Przyjemność z podróżowania – o tym często zapominamy
Podczas wyjazdu miałem okazję poznać nie tylko DS 9, ale – jak twierdzi sam producent – również „zakosztować przyjemności życia i podróży we francuskim stylu”. Nie wiem, jak podróżują Francuzi i czy pod tym względem różnią się od nas lub mieszkańców innych europejskich krajów, ale muszę przyznać, że udało mi się zakosztować przyjemności życia, a raczej przyjemności płynącej z podróżowania.
Dla wielu osób samochód jest tylko narzędziem, które wykorzystywane jest do dojazdów do pracy, sklepu i sporadycznie do dłuższych wycieczek. Nawet podczas tych dłuższych wypadów, gdy jedziemy odpocząć i się zrelaksować, podróż samochodem nie jest jednym z elementów tego wypoczynku. Szkoda, bowiem już z samej jazdy można czerpać sporo radości, o czym często zapominamy.
Przyznam, że również ja o tym zapominam, starając się zazwyczaj po prostu sprawnie dojechać do celu. Po spotkaniu z DS 9 uświadomiłem sobie, że jest to błędne podejście. W końcu droga, jeśli nie będzie to nudna jazda autostradą, na której możemy obserwować tylko ekrany wyciszające, może zapewnić tyle samo radości, co cel podróży.
Warto czasami odpuścić mocniejsze wciskanie „gazu”, zwolnić i wybrać drogi, które dostarczą nam pięknych widoków, a dodatkowo obiektów i różnych budynków, przy których będziemy mogli się zatrzymać i zachwycić się ich architekturą i historią. Co więcej, możliwe, że podczas takiej podróży trafimy na dobrą restaurację, specjalizującą się w lokalnych potrawach, która najpewniej będzie sporo lepszym wyborem niż kolejne, szybkie zjedzenie jakiegoś fast fooda na jednym z MOP-ów.
Nie trzeba lecieć do Francji, nie trzeba też mieć drogiego auta, takiego jak DS 9, aby móc czerpać radość z samej podróży. W Polsce znajdziemy mnóstwo miejsc wartych odwiedzenia, które – owszem – nie są tymi najpopularniejszymi wśród turystów, ale mają swój urok. Mało tego, brak obłożenia grupami turystów, straganami i często też kiczem, jest ogromną zaletą tych miejsc. Wystarczy tylko na chwilę usiąść do komputera, zaplanować podróż i wsiąść do samochodu, pamiętając cały czas o tym, aby po prostu się nie spieszyć i wreszcie odpocząć, czerpiąc radość zarówno z mniejszych, jak i większych samochodowych wycieczek.
Przechodząc do podsumowania, chciałbym Wam o czym przypomnieć. Otóż radość i przyjemność można znaleźć już w samej podróży, a nie wyłącznie w jej celu. Polecam czasami zwolnić, wsiąść w samochód i pojechać interesującą trasą, mającą do przekazania coś więcej niż tylko ekrany wyciszające i MOP-y, jak ma to miejsce w przypadku autostrad.
Po prostu warto zaznać przyjemności życia, a nie tylko pędzić cały czas przed siebie, nie zwracając uwagi na otaczający świat. Właśnie tak zamierzam podróżować, gdy DS 9 trafi do mnie na dłuższe testy.