Zdrowie to jeden z tych tematów, który prędzej czy później dorwie każdego z nas. O zdrowiu się rozmawia, gdy rozmowa się nie klei, a wszystkie nowości ze świata pogody zostały już wyczerpane. Ale należy mieć też na uwadze, że prędzej czy później, wielu z nas może stanąć przed sytuacją, kiedy będzie potrzebna szybka i – co najważniejsze – rzetelna diagnoza. I, jako, że ludzie ufają sobie coraz mniej, to może pora zaprząc do roboty maszyny? Precyzując, Sztuczną Inteligencję?
Jak zawsze subiektywny wstęp
Lubię chodzić z laptopem na kawę. Mam takie swoje fajne miejsce, w zasadzie chyba mogę już nawet mówić o prawie swoim stoliku. Kawa na zimno pomaga mi złapać dystans, pomyśleć nad jakimś fajnym tematem na felieton lub po prostu się nieco odmóżdżyć po długim, ciężkim dniu. Moja ulubiona kawiarenka mieści się w centrum miasta, gdzie – jak to zwykle bywa – przewija się sporo gości. Słowo daję, nie podsłuchiwałem, ale dość żywiołowa i głośna rozmowa kilku osób, które siedziały bodaj ze dwa stoliki dalej, dała mi do myślenia.
O co chodziło? O „samodiagnozowanie się” przez sieć. Im dłużej słuchałem, tym moje oczy były coraz to większe. Nie chcę się tutaj bawić w eksperta, ale od pewnego czasu stoję na stanowisku, wedle którego diagnoza swojego stanu zdrowia na zwykłym forum dyskusyjnym to rzecz, na którą raczej bym sobie nie pozwolił. Co innego analiza wyników lub strona, gdzie odpowiada lekarz, a co innego diagnoza przez osobę w pełni dla nas anonimową, o której w zasadzie nie wiemy nic.
Skłaniam się też ku jednej teorii, wedle której wystarczy przeprowadzić stosunkowo prosty eksperyment, żeby szybko wyleczyć się z tego typu zachowań. Jest taka zależność w psychologii, wedle której ludzie próbują dopasować do siebie cechy chorób, które posiadają inni. Idąc tym tokiem, skłaniam się ku stwierdzeniu, wedle którego gdybym poskarżył się przykładowo na ucisk w lewej części brzucha, na forum gastrycznym zapewne dostałbym z miejsca kilka charakterystycznych dla tej społeczności objawów. Na innym forum, jeszcze inne, a gdybym trafił do grona osób, którym dokucza kręgosłup, to najpewniej te same objawy mógłby dawać uszkodzony kręgosłup lędźwiowy.
Tutaj docieramy do zasadniczej kwestii – czy te wyniki da się w jakikolwiek miarodajny sposób usystematyzować?
Microsoft próbował, a Google może
Pamiętacie o takiej wyszukiwarce, jak Bing? Jakiś czas temu Microsoft próbował zaprząc ją do pracy w służbie naszego zdrowia. O ile pamiętam, chodziło o trzustkę i szereg chorób jej towarzyszących. Zespół osiągnął nawet na tym polu pewne sukcesy, jednak idea w sobie znany sposób poszła w zapomnienie. Dziś już mało kto pamięta o Bingu, który – nomen omen – jest całkiem przydatną usługą, a jeszcze mniej osób skojarzy przytoczoną w tym akapicie wizję, jaką miał Microsoft.
Google ma w zasadzie wszystko, żeby uruchomić legendarnego już Doktora Google na wielką skalę. Sporo naszych danych, które w zasadzie sami dobrowolnie podajemy firmie z Mountain View, zaawansowane algorytmy wyszukiwania i w zasadzie niczym nieograniczone zasoby ludzkie. No i smartfony z Androidem, które – w ujęciu ilościowym – stanowią zdecydowaną większość na mobilnym rynku. Google jest teraz jak kucharz, który na wszystkie składniki, przepis i musi tylko połączyć ze sobą kolejne składniki, aby uzyskać gotowe danie. W tym wypadku – nową, rewolucyjną usługę.
Można dyskutować nad tym, jak dokładnie tego typu usługa mogłaby wyglądać. Bardzo ważna jest też kwestia odpowiedzialności, jednak coś mi mówi, że tego typu innowacje to tylko i wyłącznie kwestia czasu. Rzekomo w wielu społeczeństwach zachodnich odsetek internautów, którzy szukają informacji o swoim zdrowiu (więc być może przy okazji szukają diagnozy?), przekracza 80%. To spora grupa, która tylko czeka na to, aż ktoś ją umiejętnie zagospodaruje.
Kaszlnąłem, więc zapewne umieram
Wypadałoby tu zacytować klasyk, że to zapewne choroba autoimmunologiczna. Nie ukrywam, sam nieraz szukałem informacji o jakichś trapiących mnie objawach, jednak w razie wątpliwości grzecznie ustawiałem się w kolejce i szedłem do lekarza. Kilka razy trafiłem z diagnozą, jednak wydaje mi się, że nie taki jest cel tej całej zabawy. Ostatecznie przecież, wielu z nas pośrednio odpowiada za kogoś bliskiego, za żonę, rodziców czy dzieci. Nie wiem, czy mając na uwadze te wszystkie osoby, na których mi zależy, odważyłbym się leczyć przez sieć, nie znając przy tym nawet diagnozy potwierdzonej badaniami.
Ten felieton miał mieć nieco humorystyczny wydźwięk, jednak im dłuższy research przeprowadzałem, tym bardziej opuszczał mnie dobry humor, a wchodziłem w zatroskanie i jakąś taką refleksję. Może to brak witaminy D? Obecnie mamy już niewiele godzin słonecznych, więc nie można wykluczyć. Wpisałem w wyszukiwarkę, czym brak tej witaminy może poskutkować i jeszcze bardziej się zmartwiłem. Teraz już robi się na poważnie.
Czy przyszłością diagnostyki jest internet?
Tu zdania będą podzielone. Naturalnie, z oczywistych względów nie uda się jeszcze przez wiele lat przeskoczyć takich rzeczy, jak laboratorium, które pobiera krew czy wykonuje szereg innych badań. Ale załóżmy, że od krótkiego czasu czujemy się nieco bardziej przybici, czujemy się gorzej. Ot, jakiś objaw ulokowany w naszym ciele, którego wcześniej nie było. Czy Sztuczna Inteligencja byłaby w stanie przeprowadzić odpowiednią selekcję i postawić jednoznaczną i precyzyjną diagnozę, jednocześnie sugerując kontakt z lekarzem o wybranej specjalności?
Wreszcie, czy branża medyczna byłaby gotowa na taki obrót spraw. Widać tu wiele plusów i minusów, jednak mając na uwadze spore obłożenie praktyk lekarskich, może taka wstępna diagnostyka przyczyniłaby się nieco do zmniejszenia kolejek? To tylko kilka pytań, które można by mnożyć i mnożyć. Ironia losu polega na tym, że wcale nie zbliżamy się też do precyzyjnej odpowiedzi.
Sieć stopniowo wywiera swój wpływ na coraz to więcej aspektów naszego życia, ale czy tak ważna i trudna do odbudowania rzecz, jak zdrowie powinno być jednym z nich? A może inaczej. Zakładamy, że jakaś firma o globalnej renomie odpala tego typu usługę. Ludzie chwalą, ktoś ze znajomych mówi, że wyleczył jakąś przypadłość. Weszlibyście w to? A może to zbyt wcześnie i wolelibyście wystać swoje w kolejce do specjalisty?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)
zdjęcie główne z: Pixabay