Każde targi technologiczne to dobry pretekst dla producentów, by pochwalić się nowymi urządzeniami. Dreame doskonale rozumie koncept tego typu wydarzenia, dzięki czemu na stoisku marki podczas IFA 2024 mogliśmy spotkać masę nowych odkurzaczy (i nie tylko!), które w najbliższym czasie trafią do sprzedaży. Nie ukrywam – mam swoich faworytów.
Najmocniej oczka zaświeciły mi się na widok Dreame Z40 Station
Jak być może wiecie, w zeszłym roku marka wypuściła na rynek Dreame Z10 Station – odkurzacz pionowy ze stacją automatycznego opróżniania brudu (co sprawia, że staje się właściwie bezobsługowy). Na targach IFA 2024 producent po raz pierwszy pokazał światu jego następcę, Dreame Z40 Station, który… wygląda na to, że jest sztosem. Nie mogę stwierdzić tego z całą stanowczością przed testami, ale pierwsze momenty obcowania z nim są naprawdę obiecujące.
Zacznijmy od tego, że w zestawie z odkurzaczem znajdziemy nie tylko standardowe końcówki, ale również tą do wyczesywania zwierząt (jak w Dreame Z30), jak i to, co według mnie jest świetną wiadomością, zapasowy akumulator i… ładowarkę. Dla wielu równie istotna będzie obecność końcówki mopującej – jest to moduł zawierający pojemnik na wodę i zraszacz, dzięki któremu możemy rozpylać wodę przed robotem. Tak, dobrze czytacie, Dreame Z40 Station może stać się dzięki temu jedynym odkurzaczem, jakiego potrzebujecie do zachowania czystości w domu.
Co mnie chyba najbardziej cieszy to jednak zmniejszenie głośności pracy odkurzacza, jak i samego procesu odsysania nieczystości do stacji – to jedna z tych kwestii, która w Z10 Station potrafi irytować. Co więcej, teraz nawet nie trzeba klikać przycisku na obudowie, by uruchomić odsysanie – wystarczy odłożyć odkurzacz w jego miejsce, a reszta dzieje się sama – automatycznie.
Zła wiadomość jest taka, że sklepowa premiera Dreame Z40 Station ma mieć miejsce dopiero w grudniu. Nie ukrywam jednak – czekam z niecierpliwością!
Dreame poszalało na IFA 2024 z nowościami
Z punktu widzenia posiadaczki trzech kotów i długich włosów (w sumie nie wiem co tu ma większe znaczenie), z ogromnym zainteresowaniem spojrzałam w stronę nowej szczotki HyperStream Detangling DuoBrush, która doskonale zapobiega plątaniu się i osadzaniu włosów na szczotce głównej.
Z racji tego, że właściwie dopiero co testowałam kosiarkę automatyczną Dreame A1, z nieukrywaną ciekawością zobaczyłam udoskonalony model, będący jego bezpośrednim następcą – Dreame A2. Największą zmianą jest obecność innego modułu tnącego, dzięki czemu efektywność cięcia trawy ma być wyższa – również przy krawędziach.
Ciekawie, a może raczej efektownie, wygląda też robot do czyszczenia basenów, który potrafi wspinać się po ścianach i doprowadzać basen do stanu używalności w sposób wręcz hipnotyzujący. Aż chciałoby się stworzyć warunki do testów takiego robota basenowego ;)
Na stoisku Dreame można było znaleźć też odkurzacze pionowe z funkcją mopowania (jak najnowszy Dreame H14 Pro), ale nie ukrywam, że tego typu sprzęt jara mnie najmniej – prawdopodobnie przez to, że wciąż jest w nich wiele części ruchomych, wymagających czyszczenia ręcznego. Były też urządzenia beauty, jak suszarki, które jednak aktualnie pozostają dla mnie niezbadanym obszarem.
Póki co jednak skupmy się na nowościach, które pojawią się w Polsce lada moment
Najszybciej na polskich półkach sklepowych pojawią się dwa roboty sprzątające Dreame – Dreame L40 Ultra i Dreame L10s Ultra Gen 2, więc pozwólcie, że to na nich się teraz skupimy.
Dreame L40 Ultra jest modelem flagowym, wykorzystującym do nawigacji kamerę RGB i światło strukturalne 3D. Dzięki sile ssania 11000 Pa i rozwiązaniom typu Dual Flex Arm, robot ten świetnie radzi sobie z odkurzaniem i mopowaniem przy krawędziach podłóg i we wszelkich rogach, ze względu na zarówno wysuwaną szczotkę boczną, jak i ramię mopa.
Oczywiście w zestawie znajdziemy stację czyszczącą – w tym przypadku 7 w 1. Zawiera zbiorniki na czystą i brudną wodę, ale także na środek czyszczący. Odsysa nieczystości z robota (do worka o pojemności 3,2 l), jak również brudną wodę, a podkładki mopujące myte są w temperaturze 65° C, a następnie suszone ciepłym powietrzem. Świetną opcją jest samoczyszczenie modułu w stacji, dzięki czemu robot staje się jeszcze bardziej bezobsługowy.
Dreame L10s Ultra Gen 2 z kolei jest nieco mniej zaawansowany, ale równie ciekawy, bo i sporo tańszy (do tego przejdziemy później). Za nawigację odpowiada tu technologia Smart Pathfinder i 3DAdapt, a siła ssąca wynosi 10000 Pa. Z ważnych rzeczy należy wspomnieć o wysuwanym ramieniu mopa MopExtend RoboSwing, 32-stopniowej regulacji poziomu wody czy wreszcie podnoszenie podkładek mopującej na wysokość do 10,5 mm.
Oczywiście także w tym przypadku nie zabrakło automatycznej stacji czyszczącej, która automatycznie usuwa suche zabrudzenia ze zbiornika robota, czyści i suszy podkładki mopujące, jak i dozuje środek czyszczący.
Co warto dodać to to, że w przypadku obu robotów będzie można dokupić Water Hookup Kit, pozwalający podłączyć je do kanalizacji.
I, uffff, to by było na tyle. Prawda jest taka, że Dreame pokazało jeszcze więcej nowości, podobnie jak należąca do firmy marka MOVA, ale zebranie ich wszystkich w jednym miejscu to nie lada wyzwanie. Te, o których wspomniałam wyżej, są moimi osobistymi faworytami. Z Dreame Z40 Station na czele ;)
Jeśli chodzi o ceny poszczególnych nowości – gdy tylko je poznamy, damy znać.
Materiał powstał przy współpracy z Dreame, ale – nie ukrywam – miałam ogromną przyjemność z jego realizowania. Takie współprace to ja szanuję :)