Małe głośniki bezprzewodowe to bardzo ciekawe akcesoria. Ze wględu na niewielki rozmiar i wagę możemy je transportować bez żadnych problemów. Taki sprzęt idealnie powinien się sprawdzić przy codziennym odsłuchu radia (na przykład podczas gotowania) czy przy grillu. Do testów otrzymałem głośnik, który nazywa się DeCooler RBS-F1 i wyróżnia ciekawym… podświetleniem.
Zawartość zestawu
W pudełku nie znajdziemy zbyt wiele – jest dokładnie tyle, ile potrzebujemy. Oprócz samego głośnika, znajdziemy w nim instrukcję obsługi wraz z kartą gwarancyjną oraz bardzo ciekawy przewód – po jednej stronie zakończony wtykiem microUSB, a po drugiej… pełnowymiarowym USB i Jack 3,5 mm. W urządzeniu nie uświadczymy wejścia Jack, ale zastępuje je właśnie port microUSB. To z kolei pozwala na jednoczesne ładowanie sprzętu i słuchanie muzyki „po kablu”.
Specyfikacja
- Bluetooth: 4.2;
- Zasięg Bluetooth: do 10 metrów;
- Bateria: 1000 mAh;
- Około 3 godzin odsłuchu;
- Około 3 godziny ładowania;
- Ładowanie: 5V/1A;
- Głośnik: 52 milimetry, 3W;
- Wymiary: 88,5 x 88 milimetrów;
- Waga: 200 gramów.
Cena w momencie publikacji recenzji: około 120 złotych
Jakość wykonania i design
Głośnik został wykonany w całości z tworzywa sztucznego. Na spodzie znajdziemy gumowany materiał, dzięki któremu sprzęt dobrze trzyma się podłoża. Powyżej jest śliski, przezroczysty plastik, który wydaje się być dosyć dobrej jakości. Na górze natomiast umieszczone są maskownice głośnika. Co istotne, konstrukcja nie jest wodoszczelna.
Na boku głośnika, zaraz przy podłożu, znajdziemy zaślepkę, za którą znajduje się port microUSB oraz wejście na kartę pamięci. Na spodzie sprzętu z kolei ulokowano przyciski funkcyjne – na samym środku mamy włącznik, natomiast bliżej krawędzi przycisk do zmiany trybu odsłuchu (Bluetooth, AUX oraz karta pamięci), kolejny do zmiany trybu świecenia lamp (automatyczna zmiana koloru lub pod rytm muzyki). Kolejne dwa służą do zmiany odtwarzanego utworu.
Głośnik wygląda ładnie i minimalistycznie. Gumowy spód sprawia wrażenie solidnego, a plastikowe boki, przez które święcą lampki, dodają oryginalnego charakteru temu sprzętowi. Maskownica głośnika również świetnie wpasowuje się w design urządzenia.
Parowanie
Tak jak wspomniałem, muzyki możemy słuchać na kilka sposobów. Najpopularniejszym jest oczywiście bezprzewodowo za pomocą Bluetooth. Drugi natomiast to wykorzystanie dołączonego do zestawu specjalnego kabla, który pozwala na odsłuch za pomocą Jack 3,5 mm. Ostatnim jest po prostu włożenie karty pamięci microSD ze wcześniej zgranymi na nią plikami muzycznymi.
RBS-F1 parowałem z wieloma urządzeniami, w tym z tabletem, telefonem oraz laptopem z Linuksem i w każdym z przypadków nie miałem żadnych problemów. Zasięg Bluetooth również stoi na dobrym poziomie, choć z nadajnikiem dźwięku możemy odejść na maksymalnie 8 metrów. Powyżej tej wartości mogą pojawić się pewne zakłócenia.
Funkcja specjalna – oświetlenie LED
Wcześniej wspomniałem o oświetleniu. Tak, RBS-F1 został wyposażony w oświetlenie LED, które – i tu moje ogromne zaskoczenie – wygląda świetnie. Serio, spodziewałem się, że będzie to działać dosyć nieudolnie. A tu proszę! Wygląda to zjawiskowo i każdemu znajomemu się to spodobało. Kolory bardzo dobrze widać w jasny dzień, ale to właśnie w nocy efekt jest najlepszy.
Podczas jakichś spotkań czy imprez tworzy to przyjemny klimat. Co ważne, wcale nie trzeba odtwarzać dźwięków, aby diody świeciły. Dzięki temu, na większej imprezie, możemy odtwarzać muzykę z lepszego sprzętu audio, a RBS-F1 wykorzystać jedynie do tworzenia odpowiedniego nastroju.
Urządzenie oferuje również kilka trybów świecenia. Najlepiej sprawdzają się te, gdzie światło po prostu pulsuje i zmienia swoją barwę. Istnieje również możliwość, aby miganie, jak i zmiana barwy, odbywała się w rytm muzyki. Działa to OK, ale gdy ustawimy wysoką głośność muzyki i jeśli dany utwór jest naprawdę dynamiczny, to głośnik może nie nadążać ze zmianą kolorów, przez co efekt nie wygląda już tak dobrze.
Jak mniej więcej wygląda to oświetlenie możecie zobaczyć na poniższych nagraniach:
Jakość dźwięku
I przechodzimy do jednej z dwóch wad tego sprzętu. Dźwięk, jaki generuje ten głośnik, nie należy do najlepszych. Nie powiem, że jest okropny, bo nie jest, ale trudno zadowolić się jego jakością. Ostatnio recenzowany przeze mnie głośnik Huawei CM51, pomimo tego, że również nie został przeze mnie oceniony nadzwyczaj pozytywnie, prezentował się o wiele lepiej.
Niskie tony są słabe – bass można porównać do pukania o stół. Środek i góra wypadają nieco lepiej, jednak nadal jest to przeciętny poziom. Nie mogę pochwalić również głośności, która jest po prostu niska. Nie jest ważne, jakiego gatunku muzyki słuchamy, w każdym z przypadków RBS-F1 radzi sobie co najwyżej przeciętnie, a zazwyczaj poniżej przeciętnej.
Nie zrozumcie mnie źle, jakość dźwięku nie jest okropna, ale jest po prostu kiepska. Z tego też powodu najczęściej korzystałem z głośnika w kuchni, gdzie zastępował mi radio. Uruchamiałem losową stację i podczas gotowania mogłem posłuchać muzyki.
Bateria
DoCooler RBS-F1 jest zasilany dzięki ogniwu o pojemności 1000 mAh. Podobnie jak jakość dźwięku, tak i bateria nie należy do zalet tego urządzenia. Pomimo tego, że ogniwo jest całkiem spore, to czas działania na jednym ładowaniu jest przeciętny. Jedyne, czego możemy się spodziewać, to 3-4 godziny pracy. Pełne naładowanie trwa natomiast około 2,5 godziny.
Podsumowanie
DoCooler RBS-F1 to sprzęt nadzwyczaj ciekawy. Połączenie ładnego designu, a także ciekawego i zjawiskowego oświetlenia jest po prostu świetne. Niestety, głośnik z trudem spełnia swoje główne zadanie, czyli odtwarzanie dźwięku. Jakość audio jest słaba, a bateria nie pozwala na zbyt dużo. Sprzęt ten opłaca się kupić dopiero wtedy, gdy pojawi się w świetnej promocji, jak na przykład teraz.
Sklep Cafago, który udostępnił nam egzemplarz do testów, specjalnie dla Was (a przynajmniej tak twierdzi ;)), obniżył cenę recenzowanego dzisiaj sprzętu do 20 euro, co daje około 86 złotych. Promocja trwa do 10 listopada i, co ważne, wysyłka jest darmowa.
Żeby skorzystać z promocji, kliknij >tutaj<