Dlaczego warto korzystać ze smartwatcha?

Już po zaprezentowaniu światu inteligentnych zegarków i pierwszym zachłyśnięciu się nową technologią, część fanów technologii głosiła nieuchronny upadek tego segmentu branży. Ba, nadal są tacy, którzy przepełniają swoje życie różnymi nowinkami czy gadżetami, ale na ręku mimo wszystko wolą pozostać przy klasyce. Są jednak powody, dla których warto ze smartwatcha korzystać, czemu zresztą dowodzi fakt, że rynek inteligentnych zegarków żyje i ma się z roku na rok coraz lepiej. No dobrze, łatwo jest powiedzieć, że takie powody SĄ. Ale jakie?

Nie warto traktować ładowania jako problemu

Często w kontekście dyskusji odnośnie smartwatchy słyszy się, że dopóki te urządzenia trzeba codziennie ładować, to nie będą mogły nazywać się prawdziwymi zegarkami i – w związku z tym – będą bezużyteczne, bo przeciętny zegarek wymaga wymiany baterii co kilka lat. Cóż, jest oczywiście nuta prawdy w tym, że codzienne odstawianie naszego smartwatcha do ładowania nie jest najwygodniejsze na świecie. Warto jednak przypomnieć, że mimo kwarcowej rewolucji, sporo fanów czasomierzy nosi zegarki mechaniczne, które… technicznie rzecz ujmując, trzeba ładować codziennie.

Żeby nie odwracać kota ogonem muszę dodać, że na ogół są to mechanizmy automatyczne, które nakręcają się przy noszeniu zegarka na nadgarstku, a więc w razie ich wyładowania wystarczy “tylko” nastawić odpowiednią godzinę, a zegarki nakręcane to aktualnie raczej rarytasy dla tych, którzy czasomierzom chcą poświęcać czas. Chodzi mi jednak o to, że niektórzy – w tym ja – są skłonni odstawić odrobinę wygody dla pewnego mechanicznego kunsztu i tak zwanej duszy, więc… czemu by nie “poświęcić” go dla ułatwiających życie funkcji? Zwłaszcza, że większość z nas mimo wszystko śpi bez zegarka i wystarczy w takiej sytuacji zdjąć naszego inteligentnego kompana z nadgarstka, odłożyć go do ładowania i rano znów cieszyć się pełną baterią.

W ramach zakończenia tematu ładowania dodam jeszcze, że oczywiście gdzieś pomiędzy zegarkami kwarcowymi wytrzymującymi na jednym źródle energii długie miesiące oraz smartwatchami, które trzeba ładować codziennie lub co dwa dni, stoi bardzo szeroka gama inteligentnych opasek czy też zegarków o ograniczonej funkcjonalności, które dostępu do prądu wymagają co kilka tygodni. No, a teraz przejdźmy do rzeczy.

Po pierwsze: powiadomienia

Pierwszym, niewątpliwym atutem smartwatcha, jest przekazywanie powiadomień na naszą rękę. Sprawę tę można potraktować dwojako – niektórzy przekonują, że dzięki temu są pewni, że nie przegapią, kiedy ktoś do nich dzwoni. Jest w tym oczywiście nuta prawdy, ale zgadzam się, że w tym celu wystarczy kontrolować telefon. Jednak smartwatch rewelacyjnie nadaje się do czegoś, co roboczo możemy nazwać “odsiewanie” powiadomień.

W erze mediów społecznościowych i komunikatorów typu instant messaging większość z nas pragnie mieć do nich dostęp na bieżąco, co nie oznacza, że musi na zawołanie wyciągać telefon przy przyjściu każdej notyfikacji. A jednak wśród tych wszystkich brzmień pojawiają się otrzymane wiadomości e-mail, SMS-y czy nawet połączenia przychodzące, których w tym wszystkim warto nie przegapić.

Z pomocą przychodzi smartwatch – w razie otrzymania jakiegoś powiadomienia wystarczy rzucić okiem na nadgarstek, aby wiedzieć, że nie ma potrzeby wyciągania telefonu. A kiedy przychodzących na Wasz smartfon powiadomień jest naprawdę sporo, wystarczy odpowiednio skonfigurować smartwatch tak, aby pojawiały się tam tylko kluczowe informacje, pozostawiając te mniej ważne chwilom, kiedy spokojnie możemy wyciągnąć telefon i poświęcić mu chwilę.

Nie sposób pominąć tego, że wiele aplikacji pozwala nam na interakcję z powiadomieniami – ot, możemy odpisać na SMS-a, odebrać lub odrzucić połączenie (o czym za chwilę), czy przeczytać otrzymaną wiadomość e-mail w pełnym brzmieniu.

Po drugie: rozmowy

Mowa o połączeniach przychodzących – mimo że w naszych kieszeniach nosimy teraz wyposażone w najnowsze technologie smartfony, to nadal jedną z ich funkcji jest dzwonienie. W przypadku smartwatcha mówimy tu raczej o odbieraniu połączeń, niż ich wykonywaniu, choć to drugie też często jest możliwe, nawet bez użycia telefonu za pośrednictwem karty SIM lub jej młodszej siostry eSIM.

Bądźmy szczerzy – namiętne rozmawianie przez zegarek, zwłaszcza w miejscu publicznym, to nie jest szczyt marzeń. Są jednak takie sytuacje, kiedy szybkie odebranie rozmowy z poziomu nadgarstka jest bardzo wygodne. Przykłady? Sam złapałem się na tym, że kiedy prowadzę samochód i korzystam ze smartwatcha, to szybkie kliknięcie zielonej słuchawki na lewym nadgarstku i szybkie przeprowadzenie rozmowy bez odrywania rąk od kierownicy jest pewną alternatywą dla zestawu głośnomówiącego.

Innym przykładem są oczywiście te rozmowy, w których chcemy szybko powiedzieć “nie mogę rozmawiać, oddzwonię, wszystko w porządku?”, kiedy to czas od wyciągnięcia telefonu do jego schowania znacznie przekroczy czas samego połączenia. Nie chcę tu pod żadnym pozorem mówić, że możliwość dzwonienia z inteligentnego zegarka jest w stanie w pełni zastąpić w aspekcie telekomunikacyjnym nasz smartfon, ale na pewno stanowi dla niego miłe uzupełnienie.

Po trzecie: aktywność fizyczna

Oprócz udogodnień czysto technologicznych, warto byłoby wspomnieć trochę o “analogowej” aktywności fizycznej. Siedzący tryb życia sprawia, że często nie chce nam się zmobilizować nawet do krótkiego spaceru- z pomocą przychodzą inteligentni kompani w postaci zegarków, które nie tylko przypomną nam, żeby ruszyć cztery litery (NOGI oczywiście ;)), ale na dodatek zliczą pokonane kroki. Co to daje?

Po pierwsze to, że możemy ustalić sobie codzienny próg do osiągnięcia tak, aby zapewnić sobie to minimum ruchu nawet w zimne dni, kiedy trudno zmusić się do wyjścia z domu. A poza tym możliwość porównania się do znajomych czy też ogółu korzystającego z danej aplikacji jest świetnym mobilizatorem.

Warto nadmienić, że smartwatche nie przypominają nam o spacerowaniu tylko poprzez bierne wyświetlanie liczby pokonanych kroków, ale pogonią nas też nieco powiadomieniem, jeśli wykryją, że danego dnia raczej się nie ruszaliśmy. Ta funkcja jest intensywnie wykorzystywana przez Kasię i Kubę, którzy podjęli się wyzwania milion kroków w kwartał.

Razem z firmą Samsung, a precyzyjniej rzecz ujmując – zegarkiem Samsung Galaxy Watch Active 2 – starają się dziennie spacerować wystarczająco dużo, żeby do 14 lutego uzbierać milion kroków. Wyzwanie do spółki ze smartwatchem zmotywowało ich do zakupu karnetu na siłownię, ale… to już dłuższa historia, o której w swoim czasie na pewno powiedzą Wam sami zainteresowani.

Aplikacje zawsze pod ręką

Kolejną zaletą inteligentnych zegarków jest to, że część aplikacji można zawsze mieć pod ręką, a nawet na ręku. Co prawda niektórzy i tak wolą mieć smartfon w dłoni, czy też łatwo dostępnej kieszeni, ale nie jest to reguła. Rzeczą, która najbardziej przypadła mi do gustu, jest możliwość korzystania z Map Google z poziomu smartwatcha – na zegarkach z Tizen OS jest to możliwie dzięki zewnętrznej, (niestety) płatnej aplikacji.

Podczas pieszych wędrówek konieczność trzymania smartfonu w ręku i ciągłego zerkania na niego jest trochę absorbująca – na pewno bardziej niż zerkanie od czasu do czasu na nadgarstek, kiedy zegarek poinformuje nas o zbliżającym się skręcie. To nie tylko wygodne, ale przy okazji bezpieczne – w ruchliwych miastach mamy pewność, że nikt nie wyrwie nam telefonu z ręki, a w każdej sytuacji jesteśmy zabezpieczeni przed jego uszkodzeniem w razie potknięcia się. Pomijając już fakt, że wolne dłonie też się wtedy przydadzą ;).

Dla odmiany Kasia namiętnie wykorzystuje zegarek do przeglądania wszelkie rodzaju to-do list – czy to na zakupach do odhaczenia znajdujących się w koszyku produktów, czy to w formie lepszego zarządzania zadaniami do wykonania w ciągu dnia. A jeśli ma pod ręką zegarek z NFC obsługujący płatności zbliżeniowe, to i ta funkcja okazuje się przydatna (Samsungi obsługują jedynie Samsung Pay, którego – póki co – niestety nie ma w Polsce).

Oczywiście omówione w tym tekście aspekty inteligentnych zegarków to tylko część tego, co oferują – ale żeby dokładnie omówić każdą funkcję, ten tekst musiałby zajmować kilka(naście) razy tyle. Myślę jednak, że udało mi się przekonać Was, że smartwatche mają swoje zastosowania i odpowiedź na pytanie “a komu to potrzebne?” na pewno nie brzmi “nikomu”.

Nie zrozumcie mnie źle – inteligentny zegarek to nie jest sprzęt, który w każdym aspekcie zastępuje klasyczny, mechaniczny czasomierz. To dwie zupełnie inne rzeczy i mam szczerą nadzieję, że na rynku będą współistnieć. Tak naprawdę każdy musi wybrać, co mu bardziej odpowiada – klasyczny, zegarmistrzowski kunszt, zwykły kwarcowy zegarek czy może pełen nowoczesnych funkcji smartwatch.

Dla najbardziej zaangażowanych – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w kolekcji mieć i to, i to, tak, aby w zależności od sytuacji wybrać to, co jest bardziej pożądane ;).

Czas na Was – korzystacie z inteligentnych zegarków? Jeśli tak, które funkcje są dla Was na wagę złota, a których nie używacie w ogóle? Tylko nie mówcie, że sprawdzania godziny, bo nie uwierzę :)

Wpis powstał przy współpracy z Samsung