Jeżeli przez kilka ostatnich dni nie miałeś okazji przeczytać technologicznych newsów, to ominęła Cię niemała rewolucja. Wszystko to przez dwa wydarzenia, które wstrząsnęły całą branżą. Mowa oczywiście o konferencjach Apple i Microsoftu. Nie mogłem się powstrzymać i musiałem podzielić się moimi spostrzeżeniami na temat podjętych przez gigantów decyzji. Dzisiaj bez krytyki, bardziej obiektywnie i z perspektywy, pozwolę sobie na ocenę decyzji podjętych przez te dwie firmy.
To co dzieli Apple i Microsoft, to podejście do tematu hardware’u
Apple zarabia głównie na sprzęcie, więc dla mnie jest to firma typowo hardware’owa. To, że ich produkty wspiera autorski system operacyjny, aplikacje, a nawet usługi, niewiele zmienia. Przez swój charakter, firma Tima Cooka, rysuje wyraźną linię pomiędzy komputerem a tabletem. MacOS jest zupełnie innym systemem operacyjnym niż iOS i łączenie ich nie ma, według Apple, najmniejszego sensu. Z ich punktu widzenia, MacBook i iPad mają swoje grono odbiorców, często różne. Ultrabook, w wykonaniu firmy z Coupertino, mógłby być zarówno rewolucją, jak i strzałem w stopę, bo po co wtedy kupować iPada, a zwłaszcza nie tak dawno wydaną wersję Pro? Pociągnęłoby to też za sobą potężne zmiany w oprogramowaniu. MacOS musiałby stać się „touch friendly”, a to kosztuje i pochłania mnóstwo czasu. MacBook Pro miał być przecież urządzeniem do zastosowań profesjonalnych. Sprzętem do pracy dla programistów, grafików, DJ-ów. Niestety, na chwilą obecną grupa docelowa nie jest zachwycona, ale poczekajmy jak sytuacja się rozwinie.
Microsoft zarabia na oprogramowaniu, nie na sprzęcie. Mało tego! Na produkcji i sprzedaży sprzętu głównie traci. Biznes wymaga inwestycji, a firmy używające oprogramowania Microsoftu już wiele razy pokazały, że nie wiedzą, co z nowościami wprowadzonymi przez giganta z Redmond robić. Firma musiała wziąć sprawy w swoje ręce i stworzyła linię sprzętów referencyjnych, na których może (i powinien) wzorować się każdy z partnerów. W ten sposób pokazują, w jaki sposób nowości powinny być implementowane w nowych urządzeniach. Jaki więc był ich cel? Uniwersalizacja! Smartfon, tablet/hybryda, komputer stacjonarny, konsola, okulary rozszerzonej rzeczywistości – wszystko ma działać w oparciu o Windowsa 10. To oprogramowanie ma grać tutaj pierwsze skrzypce. Microsoftowi nie zależy na tym, żeby to ich komputer stał w Twoim domu, ale bardzo, ale to bardzo chce, żeby działał pod kontrolą Windowsa.
Świat stanął na głowie
Dawno już nie mieliśmy sytuacji, w której porównanie Microsoftu do Apple wygrałby gigant z Redmond. Teraz nawet najbardziej zatwardziali miłośnicy nadgryzionego jabłka są pod wrażeniem rozwiązań wprowadzonych przez producenta „okienek”. Czy taki nastrój utrzyma się po testach i pierwszych egzemplarzach wysłanych do użytkowników? Według mnie, Apple może tylko zyskać, a Microsoft już przy premierze Surface Booka zbierał pozytywne recenzje, a potem zderzył się z rzeczywistością. Jeżeli natomiast Microsoft wygra, także na polu sprzedaży nowych urządzeń, to będzie oznaczało, że przyszła pora na Surface Phone… Poszedłbym nawet o krok dalej: zwycięstwo Surface’ów zmusi Apple do poszerzenia portfolio o prawdziwą hybrydę, albo do stworzenia MacBooka Ultra.
Będzie się działo…
Grafika: Pocket-lint