Czytelnicy zadają mi na Facebooku, Twitterze czy też nawet vis a vis pytania, które w obliczu technologii mobilnych są bardzo poważnymi kwestiami i nie sposób ich pominąć. Kilka z tych najważniejszych pozwolę sobie przytoczyć w kolejnej części tego cyklu i oczywiście – odpowiedzieć na nie. Mowa będzie dzisiaj o Flashu w urządzeniach mobilnych, wyborze między tabletem, a phabletem i zastanowieniu się, czy warto iść w tanie rozwiązania hybrydowe.
Flash? Dziękuję, postoję
Gdybym miał postawić się na miejscu dewelopera, to zapewne omijałbym Flasha bardzo, bardzo szerokim łukiem. O ile kiedyś po prostu nie było realnej alternatywy dla tej technologii, tak dzisiaj mamy do czynienia z HTML5, który brutalnie punktuje największe wady Flasha. Przede wszystkim, rozwiązanie Adobe (niegdyś Macromedia) jest bardzo zasobożerne w porównaniu do tego, co tak naprawdę potrafi. Przy czym nie chodzi tutaj tylko o obciążenie danego urządzenia – Flash także wymaga dużo większego użycia łącza internetowego. Jeśli chodzi o urządzenia mobilne, to używamy w nich Internetu obarczonego limitem transferu, a ten w połączeniu z technologią flash wsuwałby dane jak szalony, co zresztą niezbyt nam by się podobało. Stąd nie dziwię się, że w urządzeniach mobilnych Flash gości nader rzadko. Przecież większość rzeczy można zrobić lepiej w HTML5 czy JavaScript bez zbytniego obciążania sprzętu czy też pakietu internetowego. Nie można też przejść obojętnie obok tego, że Flash musi być obsługiwany przez odpowiednią wtyczkę dla przeglądarki internetowej.
Tablet czy phablet?
Zacznijmy od tego, że phablet i tablet, mimo, że w nomenklaturze mają wiele wspólnego, to naprawdę dwa typy odrębnych urządzeń. Phablety są w nazwie tak podobne do swoich „większych braci” tylko dlatego, że ich kierunek ewolucji (a chodzi tutaj głównie o wielkość ekranu) mógłby wskazywać na podobieństwo do tabletów. Tak jednak nie jest, bowiem phablet jeszcze da się jakoś zmieścić w kieszeni. Ze swoją naprawdę niemałą Lumią 1320 nie mam z tym większych problemów (w rurkach nie chodzę), a i daję radę jakoś ją obsługiwać rękami bez ich męczenia.
Tablet to już wyspecjalizowana grupa urządzeń, które nastawione są głównie na konsumpcję treści w Internecie. Oferują pokaźną przestrzeń roboczą i ich interfejsy użytkownika są na ten fakt mocno nastawione. Tablet stosunkowo rzadko też oferuje funkcjonalność większego smartfona, chociaż z niektórych można zadzwonić, gdyż posiadają zintegrowany moduł GSM.
Jednak czy rozmawianie przez tablet jest tak wygodne, jak robienie tego za pośrednictwem phabletu? Jakkolwiek mocno bym nie udowadniał uderzającego podobieństwa tych dwóch grup urządzeń, zawsze okaże się, że rozmowa przez tablet jest po prostu niewygodna. Z phabletem jest jeszcze w miarę dobrze.
Dobrze jest sobie odpowiedzieć na to pytanie równając phablety do smartfonów. Czy potrzebujemy aż tak dużej przestrzeni roboczej w urządzeniu mobilnym, które będzie gościć w naszej kieszeni? Jeśli w zupełności wystarcza nam ekran do 5 cali, to nic nie wskazuje na to, byśmy musieli się pchać w te większe konstrukcje.
Z drugiej strony, posiadanie phabletu nie wyklucza możliwości zakupienia również tabletu. Przy czym trzeba liczyć się z tym, że mimowolnie będziemy z nich korzystać w nieco inny sposób. Tablet będzie głównie leżeć w domu, gdy na przykład w łóżku zechce nam się poprzeglądać Internet. Phablet pójdzie z nami wszędzie i w razie potrzeby, pozwoli nam na nieco bardziej komfortowe korzystanie z treści w Sieci.
To, jak korzysta się z poszczególnych urządzeń mobilnych, przedstawiłem tutaj w oparciu o zewnętrzny raport.
Czy kupno taniej hybrydy ma sens?
Po tym, jak Microsoft nieco obniżył ceny licencji na urządzenia z Windows 8.1, zachęcił tym samym producentów do tworzenia jeszcze tańszych urządzeń opartych o ten system mobilny. W efekcie powstały także urządzenia, w które także wliczona jest licencja na system, ale są one jeszcze tańsze niż najkorzystniejsze niegdyś cenowo rozwiązania hybrydowe od Asusa czy Acera.
Tanie hybrydy to przeważnie „chińsko-polskie” alternatywy, szczególnie na naszym rynku – chodzi tu choćby o Colorovo czy Kruger & Matz, które stosunkowo niedawno zaprezentowały na rynku swoje propozycje. To, co mnie w nich najbardziej boli, to fakt, że nie posiadają one dysku twardego, który możemy sobie sprawić wraz z nieco droższym Asusem. Lubię trzymać dane w chmurze, ale niektóre dokumenty trzymam także na dysku, a tych jest sporo.
Wydajnością one dorównują Asusowi Transformer Book T100, ale czy jakością wykonania oraz ekranem tak? Nie do końca. Pamiętajmy, że są to bardzo budżetowe alternatywy i na pewne kompromisy trzeba się już jednak godzić.
Jednak, jeśli nie będziemy rzucać tymi urządzeniami i nie potrzebujemy superszybkiego urządzenia do konsumpcji treści w Internecie… czemu nie? Ja jestem przychylny tym urządzeniom, głównie dlatego, że w miły sposób pokazują one, że Windows 8.1 może trafić pod strzechy bez zbytniego obciążania portfela.
Nie bójcie się zadawać pytań! Jeżeli chcielibyście otrzymać odpowiedź bezpośrednio ode mnie, piszcie w komentarzach albo bezpośrednio do mnie. Tutaj też! :)
Pomęczcie też czasem innych autorów wpisów na Tabletowo! :)