Najczęstszym bodźcem do kupna nowego smartfona jest koniec obecnej umowy u operatora. Coraz częściej klienci decydują się jednak na nabycie urządzenia w elektromarkecie. I teraz jest zarówno najlepszy, jak i najgorszy moment, aby to zrobić.
Dlaczego najlepszy?
Jeszcze do niedawna lepiej wyposażone smartfony były drogie. Oczywiście mowa tutaj o cenach startowych, w dniu premiery, a nie o starszych urządzeniach, w przypadku których czas zrobił swoje, tzn. przyczynił się do redukcji ceny do bardziej przystępnego dla przeciętnego klienta poziomu.
Ostatnio jednak konkurencja pomiędzy producentami weszła na wyższy poziom i na rynku pojawiły się niemal flagowe smartfony w bardzo przystępnych cenach. I chociaż na razie można je policzyć na palcach jednej dłoni, to niewątpliwie jest to zwiastun nowego kierunku w segmencie inteligentnych telefonów.
Ci, którzy na bieżąco śledzą rynek, doskonale wiedzą, o jakich modelach mowa. Oczywiście chodzi tu o Pocophone F1 i Honora Play. Co ciekawe, oba smartfony promowane są jako idealne propozycje dla graczy, ponieważ wyposażone są w mocne podzespoły oraz dedykowane takim sprzętom rozwiązania.
W przypadku Pocophone F1 mowa o systemie chłodzenia, wykorzystującym ciecz, natomiast w kontekście Honora Play o technologii GPU Turbo, która “podkręca” przetwarzanie grafiki, aby rozgrywka była zauważalnie płynniejsza i przyjemniejsza. Jeszcze do niedawna rozwiązania te były zarezerwowane dla flagowców za kilka tysięcy złotych, a teraz znalazły się na pokładzie smartfonów, które na start kosztowały w Polsce zaledwie 1499 złotych!
Dlaczego najgorszy?
Jeszcze w zeszłym roku mieliśmy prawo mówić, że w segmencie smartfonów panuje nuda. Fakt, urządzenia te zaczęły być coraz bardziej “bezramkowe”, a ekrany przybrały proporcje 18:9 (2:1) lub podobne, ale nie było to coś, co zasłużyłoby na miano rewolucji. Szczególnie, że równie popularny stał się tzw. notch, który prawdopodobnie ma tyle samo zwolenników, co i przeciwników.
W ostatnich miesiącach producenci pogrywają sobie jednak coraz odważniej. I to tak bardzo, że prawdopodobnie niewiele osób spodziewało się, iż sprawy pójdą w taką stronę. Jeszcze w zeszłym roku raczej mało kto pomyślałby, że w dążeniu do niemal całkowitej bezramkowości pomogą slidery i technologie, pozwalające ukryć niezbędne elementy w ramkach lub pod powierzchnią wyświetlacza.
Ewidentnie widać więc, że coś się ruszyło i wkrótce smartfony będą wyglądać zupełnie inaczej. Nie można też pominąć faktu, iż za rogiem czai się kolejna rewolucja w postaci składanych smartfonów. Oczywiście w najbliższym czasie nie wyprą one – nazwijmy to – klasycznych inteligentnych telefonów, ale powinniśmy mieć świadomość, że kiedyś mogą to zrobić.
Jest jeszcze jedna kwestia, która może odwodzić od kupna w tym momencie nowego smartfona. Otóż pojawiło się kilka nowych rozwiązań, m.in. czytniki linii papilarnych zintegrowane z ekranami i potrójne, a nawet i poczwórne aparaty. Co więcej, w perspektywie jest Nokia 9 PureView z pięcioma aparatami na tyle! Na razie są one jednak zarezerwowane praktycznie tylko dla droższych urządzeń (przynajmniej jeśli mowa o tych, które są dostępne dla klienta w Polsce), ale niewykluczone, że już wkrótce pojawią się na pokładzie zauważalnie tańszych modeli. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że m.in. za sprawą Samsunga, który wprowadził już do Polski Galaxy A7 za 1599 złotych.
To kupować teraz nowy smartfon czy nie?
Cóż, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony, jeśli ktoś chce kupić (nowy) smartfon, to ma ku temu świetną okazję, bowiem za mniej niż 1500 złotych może mieć zacnie wyposażony sprzęt z praktycznie flagową specyfikacją. Cały czas mowa tu oczywiście o tegorocznych modelach, nie zeszłorocznych (lub starszych) high-endach.
Z drugiej jednak, w segmencie tym w ostatnim czasie pojawiło się tak wiele innowacji, a przed nami jeszcze kolejne, że warto wstrzymać się z zakupem co najmniej kilka miesięcy, ponieważ producenci mogą nas niejednym zaskoczyć. M.in. tym, że wpakują je do tańszych i zarazem bardziej osiągalnych dla przeciętnego użytkownika smartfonach.
Przy okazji nie można też pominąć faktu, że na początku przyszłego roku do sprzedaży w Polsce trafią smartfony Oppo, które bardzo szybko zaczyna stosować najnowsze zdobycze techniki i jest w tej kwestii – obok Vivo – liderem. Producent ten może więc skraść serce niejednego użytkownika w Polsce.
Jeżeli o mnie chodzi, to przyznaję, że już nieraz miałem ochotę wymienić swojego Mate 9 na inny smartfon, lecz skutecznie przed tym powstrzymuje mnie fakt, iż w ostatnim czasie pojawiło się tyle nowych rozwiązań, że czekam, co jeszcze wymyślą producenci. A należy się spodziewać, że może tego być całkiem sporo.
Jest jeszcze jedna kwestia
Jak słusznie zauważyła Kasia, którą przed publikacją poprosiłem o opinię nt. powyższego tekstu, skupiłem się w nim głównie na aspekcie technologicznym. Zupełnie natomiast pominąłem kwestie promocji na sprzęt, które pojawiają się regularnie i pozwalają zaoszczędzić mniej lub więcej pieniędzy. Wkrótce jednak doświadczymy prawdziwego ich wysypu, gdyż przed nami m.in. Czarny Piątek i przedświąteczna gorączka zakupów. Prawdopodobnie w niektórych przypadkach faktycznie może nadarzyć się idealny moment, aby kupić wymarzony smartfon z dużym rabatem.
Ja mimo wszystko i tak poczekam, co przyniosą najbliższe miesiące ;)
*zdjęcie tytułowe pochodzi z przygotowanego przez Kasię poradnika „Nasze obszerne porównanie pięciu najciekawszych smartfonów do 600 złotych – sprawdźmy czy #xiaomilepsze” i w tym przypadku ma charakter wyłącznie poglądowy