Jeżeli jest słowo, które może zdefiniować branżę gier w 2022 roku, będzie to przejęcie. Po wielkich ruchach Microsoftu oraz Sony trudno już przewidzieć cokolwiek, zwłaszcza, że coraz więcej firm wydaje się być zainteresowanych potencjalną ofertą wykupu. Jedną z nich okazuje się być francuski Ubisoft.
Parlez-vous français?
W lutym Ubisoft pochwalił się wynikami finansowymi za poprzedni rok fiskalny. Najwięcej uwagi zgarnął tutaj Rainbow Six Siege, który w ciągu 12 miesięcy zyskał kolejnych 10 mln graczy. Ciekawym wynikiem może się pochwalić również gra Assassin’s Creed: Valhalla, która tylko z mikropłatności przyniosła zyski o 80% większe niż Assassin’s Creed: Origins. Świetne rezultaty przyniosły również premiery Far Cry 6 oraz – co najciekawsze – Riders Republic, które może okazać się cichym, długodystansowym hitem francuskiej firmy.
Ostatni raport niepokoi jednak najbardziej. Firma skasowała aż cztery gry z taśmy produkcyjnej, w tym Splinter Cell VR oraz Ghost Recon: Frontline. Sprzedaż w pierwszym kwartale 2022 roku spadła o 9,8%, a najbardziej obiecującą premierą wydaje się współpraca z Nintendo – Mario & Rabbids: Sparks of Hope, zapowiedziane na 20 października. Tyle dobrego, że w przynajmniej już we wrześniu poznamy przyszłość franczyzy Assassin’s Creed, czyli niezmiennie najbardziej dochodowej marki francuskiego wydawcy.
Zbyt wiele projektów jest jednak owianych ciszą. Remake Prince of Persia: Sands of Time utknął w miejscu, po tym, jak ekipa z Montrealu musiała przejąć projekt z Ubisoft Mumbai. Avatar: Frontiers of Pandora zostało przeniesione na przyszły rok fiskalny, a w tle majaczą Tom Clancy’s: XDefiant – arena shooter, który może podzielić los wyłączonego Hyperscape – oraz niepewna przyszłość serii The Division, która doczeka się mobilnej adaptacji.
Potężne portfolio, jakim przecież może się pochwalić Ubisoft, nijak się ma do obecnej kondycji firmy oraz ograniczonej liczby wydawnictw w roku. Zapytany o potencjalne przejęcie, Yves Guillemot powiedział, że firma może pozostać niezależna. Są przecież finanse, pracownicy, a także ogrom ekskluzywnych marek. Mając jednak to na uwadze, każda propozycja zostanie przez firmę rozważona. Jest to zdecydowanie inna postawa niż ta z 2019 roku. Vivendi próbowało wrogo przejąć Ubisoft już od 2015 roku, lecz firma musiała ostatecznie wycofać się z zakupu jakichkolwiek akcji trzy lata temu.
Niestety, podobnie jak w przypadku przejęcia Activision-Blizzard przez Microsoft, potencjalny nabywca będzie musiał zmierzyć się z wewnętrznymi problemami firmy. Choć o sytuacji Ubisoftu nie mówi się już tak często, zbyt wiele dramatów pokrywa się z wydarzeniami w Kalifornii, by móc je zwyczajnie przemilczeć.
Toksyczna kultura pracy w Ubisoft
Poznajcie Maxime Beland, VP of Editorial w Ubisoft Toronto. To na jego temat pojawiły się pierwsze oskarżenia, o których Forbes informował w czerwcu 2020 roku. Z anonimowych wypowiedzi pracowników wynika, że Maxime miał niestety sporo za uszami. Był oskarżany o duszenie jednej z członkiń zespołu podczas imprezy firmowej, uderzanie ścian w trakcie ważnych spotkań – wszystko to pod wpływem alkoholu. Jest to człowiek, który potrafił wprost zapytać jedną z pracownic „Z kim się pierdolisz?”.
Drugim oskarżonym okazał się Tommy François, VP of Editorial & Creative w Ubisoft Paris. W jego przypadku mowa o namawianiu młodszych pracownic do współżycia seksualnego – i to w obecności swoich kolegów. Mówi się, że nieustannie próbował dotykać kobiety w firmie, a także całować je w usta. Co ciekawe, obmacywanie miało mieć miejsce również w przypadku mężczyzn. Wszystko to pozostając w trwającym związku małżeńskim.
Po tej fali oskarżeń, François miał wyjechać z Paryża, obawiając się potencjalnych reperkusji. Była ku temu możliwość – zarząd firmy umieścił jego, Bellanda oraz kilku innych pracowników na przymusowych urlopach. Ostatecznie, Tommy został zwolniony z firmy.
Jednym z urlopowiczów był również Ashraf Ismail, dyrektor kreatywny projektu Assassin’s Creed Valhalla. Wcześniej pracował nad innymi odsłonami serii – Blackflag oraz Origins. Jego występki również kwalifikowały się do tych niepożądanych. Ashraf dopuścił się romansu, bezczelnie przy tym okłamując własną żonę i kochankę. Tutaj możecie rzucić okiem na jedną z konwersacji, w których Ashraf dość pokrętnie tłumaczy się z pierścionka na palcu. Historia zakończyła się relatywnie dobrze. W sierpniu 2020 roku, Ashraf został zwolniony ze swojego stanowiska w firmie.
Francuska prasa rusza do akcji
Zachęceni potencjałem historii, dziennikarze francuskiego Liberation przystąpili do własnego śledztwa. Jego efektem był dwuczęściowy artykuł, jaki ukazał się w dniach 1 i 10 lipca. Ukazał on metody, dzięki którym Ubisoft był w stanie oddalać możliwe problemy przez tak długi czas. Artykuł eksplorował także rolę Serge’a Hascoët (Chief Creative Officer) w procesie uciszania skarg i raportów innych pracowników.
Od 2018 roku w firmie istniało narzędzie o nazwie Whispli. Pierwotnie, miało ono służyć do raportowania sytuacji powiązanych z korupcją w firmie. Kiedy pracownicy chcieli do programu możliwość zgłaszania prześladowania i dyskryminacji, dział kadr stanowczo zaprzeczył.
Pojawiło się ponad 100 zgłoszeń związanych z prześladowaniem środowiskowym. Pokrywało to m.in. informacje od osaczonych kobiet w zespołach facetów, oglądających pornografię w trakcie pracy. Część z tych raportów pojawiała się wcześniej w dziale kadr, który skutecznie blokował jakiekolwiek działania na korzyść pracowników.
Tutaj pojawia się właśnie postać Serge’a Hascoët, który doskonale wiedział o zdarzeniach w firmie. Człowiek ten miał pojęcie o występkach Tommy’ego Francois. Co więcej, doprowadzało go to do śmiechu. Sam dopuszczał się narkotyzowania pracowników, serwując im kosmiczne ciasteczka. Mimo to, wielu podziwiało go jako umysł kreatywny, stwarzając wokół niego pewien kult jednostki.
Muszę przyznać, że historie o tym człowieku są jeszcze bardziej obrzydliwe, niż wszystko, co napisałem o ekscesach w Activision-Blizzard. Podczas jednej z kolacji, Serge miał zmusić dyrektorów kreatywnych do picia alkoholu na umór, prosząc przy tym o podanie wszystkich butelek z restauracji (na koszt firmy). Jeżeli nie pili, potrafił wyzywać ich od pedałów (z ang. faggot).
Innego razu, Serge zablokował windę jednej z kobiet. Następnie stanął naprzeciwko niej i zaczął wydobywać z siebie dźwięki udawanej rozkoszy, patrząc przy tym jej w twarz. Co gorsze, niektórzy współpracownicy zaczęli to po nim powtarzać. Jeden z młodszych zatrudnionych wspomniał, że w tej kulturze, zależało mu tylko na przetrwaniu. Opowiadał o spotkaniach, w których gdy ktoś nie pasował do tej atmosfery, zostawał zmieszany z błotem.
Najgorsze w rewelacjach odkrytych przed Liberation było to, że dział kadr w ogóle nie został wytrenowany, by radzić sobie z takimi sytuacjami. Ogólne dobro pracowników nie było ważne dla góry Ubisoftu. Sam Yves Guillemot wiedział o toksycznej kulturze firmy. Tak długo, jak wyniki przewyższały jej wymiar, był z nią całkowicie w porządku. Na szczęście, francuski artykuł wymusił początek zmian w firmie.
12 lipca 2020 roku – Ubisoft informuje prasę o rezygnacji Serge’a Hascoët, a także Yannisa Mallata (szef kanadyjskich studiów) oraz Cecile Cornet (szefowa działu kadr). Tego samego dnia, Yves Guillemot wysłał do pracowników wewnętrzną wiadomość, obiecując całkowitą naprawę kultury pracy w Ubisofcie. Wielu uważało, że Hascoet był nietykalny, więc ta wiadomość obiegła zszokowane studia firmy.
Jason Schreier w natarciu
Następny duży artykuł ukazał się już za sprawą niezastąpionego Jasona Schreiera z portalu Bloomberg. Ten zwraca uwagę, że Ubisoft jest firmą rodzinną. Yves Guillemot wraz z piątką swoich braci, posiadają łącznie 21% udziałów w korporacji oraz korespondujące miejsca w radzie zarządu spółki. Ta dynamika spowodowała, że wieloletni współpracownicy mogli z nimi się spoufalić, doprowadzając do częstych nadużyć własnej władzy. Taką osobą był również Serge Hascoët, obecny w firmie od 1988 roku. Właśnie dlatego jego odejście było tak szokującym wydarzeniem.
Był to człowiek, w którego mocy było wyprodukować, przerobić, a także anulować jakąkolwiek grę. Pracownicy byli ostrzegani, aby pod żadnym pozorem nie wychodzić na drinki z nim i jego świtą. Bywały przypadki, w których jego spotkania biznesowe odbywały się w klubach go-go. Jedna z sytuacji, przytaczanych przez Schreiera, opowiada o prezentacji gry, podczas której Hascoët puszczał sprośne piosenki na temat kobiety opowiadającej o projekcie gry. Pracownicy mieli tylko jeden wybór: nauczyć się z nim pracować bądź poszukać innego miejsca pracy.
W przypadku tego konkretnego artykułu, warto na chwilę zatrzymać się przy procesie powstawania Assassin’s Creed: Odyssey. Wtedy to zespół zaproponował, aby Kassandra została jedyną grywalną postacią w produkcji z 2018 roku. Firma się jednak na to nie zdecydowała, zostawiając graczom opcję wyboru między bliźniakami Kassandrą oraz Alexiosem. Studio zdecydowało się całkowicie zignorować sukces Horizon Zero Dawn oraz wieloletniej serii Tomb Raider, które implementowały damskie protagonistki z ogromnym sukcesem. Jeden z niewielu przykładów, który pokazywał seksizm jako cechę zakorzenioną w rdzeniu Ubisoftu.
Co jest kluczowe dla sprawy – problemy nie dotyczyły tylko najważniejszych osób w paryskim oddziale firmy. Wspomniałem wcześniej o Ubisoft Toronto, a oskarżenia przetoczyły się również przez dywizje w Quebec, Montrealu oraz Singapurze. Do informacji na ich temat dotarł Game Developer (niegdyś Gamasutra). Portal porównał wówczas Ubisoft do mafii, która chroni zaufanych wspólników kosztem ogólnego dobra wszystkich pracowników.
W przypadku Ubisoft Quebec, największym oprawcą okazał się Jonathan Dumont, dyrektor kreatywny Assassin’s Creed: Odyssey. Jest to człowiek, którego agresja wychodziła poza trzaskanie drzwiami, rzucanie przedmiotami czy też uderzanie w ściany. Dumont nie bał się używać homofobicznych wyzwisk w stosunku do kobiet, narzucając im konkretny ubiór oraz wymuszając nieustanny uśmiech. W podobny sposób mówiło się o takich postaciach, jak Hugo Griard (Quest Director przy Gods & Monsters) oraz Stephanie Mehay (Associate Producer), podkreślając ich manipulatywny stosunek wobec obsady oddziału w Quebec.
Inna historia wyłania się na temat kolejnego producenta w Quebec. Marc-Alexis Cote rozumiał pracowników, którym Dumont i Griard dokuczali, lecz nigdy nie potrafił za nimi wstawić się w pełni. Wierzono, że jeśli studio liczy 500 pracowników, odejście kilku rozczarowanych osób nie wpłynie na ciągłość projektu. Jego mottem było wszystko, co konieczne, co pokazywał na różne sposoby. Jedną z metod, było uruchamianie konkurencji między pracownikami, przez obiecywanie im podobnych benefitów. Tak długo, jak nic nie wydostało się na grunt publiczny, Ubisoft nie miał problemu z trzymaniem takich liderów przy obowiązkach.
Wyjątkiem nie był również singapurski oddział firmy. Hugues Ricour był oskarżany przez wiele źródeł o molestowanie seksualne. Ten również komentował ich ubiór, a także zachęcał je do pocałunków na wydarzeniach firmowych. Wszyscy, którzy próbowali mu się sprzeciwić, narażali się na reperkusje w pracy.
Problemem był także niepracujący już w firmie Jordi Woudstra, który przynajmniej raz dotknął kobietę w niepożądany przez nią sposób. W odpowiedzi na zachowanie, dział kadr przesunął go do innego budynku. Co ciekawe, w listopadzie 2020 roku, Hugues Ricour dobrowolnie odszedł z Ubisoft Singapour.
Procesy, związki zawodowe oraz nadzieja
W maju 2021 roku, francuski Le Télégramme doniósł, iż sytuacja w korporacji nie uległa zbytniej poprawie. 25% pracowników przyznało, że doświadczyło bądź było świadkiem niewłaściwego zachowania w pracy. Kilka oskarżonych osób ciągle pozostało w szeregach firmy. Wskazywano chociażby takiego Florenta Castelnérac, lidera Ubisoft Nadeo, również oskarżanego o prześladowanie współpracowników.
Okazało się również, że Hugues Ricour nie odszedł całkowicie z firmy, tylko przeniósł się z singapurskiego studia. W Kanadzie z kolei szefem został jeden z kuzynów Yves Guillemota, Christophe Derennes. Pomimo wielu inicjatyw pracowników, kanadyjskie kadry również zignorowały ich działania. Ci, którzy skarżyli się w grudniu 2020 roku, zostali zepchnięty na dalszy plan.
Dlatego też między innymi zostały podjęte działania prawne. Na ich czele stanął związek zawodowy Solidaires Informatique Jeu Vidéo, który wcześniej usiłował zdobyć zeznania pracowników, chcąc zbudować solidne argumenty przeciwko francuskiej firmie. Kiedy na jaw wypłynęły problemy w Activision-Blizzard, ponad 1000 ówczesnych pracowników Ubisoftu podpisało list otwarty. To zadecydowało w sierpniu 2021 roku o uformowaniu A Better Ubisoft – kolektywu pracowniczego, który ma pilnować restrukturyzacji francuskiej firmy.
Jego główne żądania złożyły się na cztery postulaty:
- Zaprzestanie awansów i przemieszczeń dla znanych w firmie przestępców.
- Kolektywne miejsce przy stole, gdzie odbędzie się rozmowa na temat przyszłości Ubisoftu.
- Kooperacja na poziomie całej branży gier, która pozwoli na ustalenie procedur likwidujących prześladowania i molestowanie pracowników.
- Kooperacja musi opierać się na pracownikach ze stanowisk niemenedżerskich oraz reprezentantach związków zawodowych.
Jeżeli chcecie wesprzeć działania A Better Ubisoft, także możecie się podpisać pod powyższymi postulatami w petycji. Po 76 dniach od opublikowania listu, Anika Grant (Chief People Officer) wystosowała do pracowników ankietę. Jej rezultatem było 71% pracowników usatysfakcjonowanych pracą w tej korporacji. A Better Ubisoft skontrowało to stwierdzeniem, że wielu obawiało się zaznaczyć prawdziwe wyniki, mając na uwadze potencjalne reperkusje.
Po opublikowaniu listu, wydaje się, że nastał pewien impas w konwersacji między pracownikami, a zarządem firmy. Choć Yves Guillemot zapewnia, iż zrobi wszystko, co w jego mocy, by pracownicy czuli się bezpiecznie, Ubisoft chce jak najszybciej zostawić tę sprawę za sobą. Łatwo odnieść wrażenie, że Activision-Blizzard oraz Bobby Kotick skupili na sobie całą uwagę, ułatwiając nieco sprawę francuskim włodarzom. Niech o tym świadczy chociażby fakt, że tekst o problemach w Activision-Blizzard pojawił się znacznie wcześniej niż ten o Ubisofcie.
Nie wiadomo też, czy pozew złożony przez Solidaires Informatique Jeu Vidéo odniesie jakikolwiek sukces. Niestety, trzeba będzie poczekać na dalszy rozwój wypadków. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że mleko już się rozlało. W branży gier znajduje się mnóstwo niezłomnych ludzi, którzy nie pozwolą odbierać pracownikom ich podstawowych praw. Działania takich organizacji, jak A Better Ubisoft, już sprawiły, że warunki tworzenia gier stają się lepsze.
Bezużyteczny kwarc
Szefostwo francuskiej korporacji najwyraźniej uwielbia ryzyko. W dobie negatywnej prasy, braku intrygujących premier oraz dziennikarzy poszukujących łatwej sensacji, pod koniec 2021 roku, firma zdecydowała się na kolejny bezprecedensowy ruch. Ubisoft Quartz, czyli NFT w Twojej ulubionej grze!
Ulubionej, pod warunkiem, że było nią Ghost Recon: Breakpoint. Działało to w dość prosty sposób. Gracze mogli kupować specjalne, numerowane – a co za tym idzie – limitowane przedmioty, których można było używać w grze. Sprzedawano więc raczej obietnicę tego, że z zakupionym NFT da się cokolwiek zrobić w przyszłości.
Jak to jednak mówią – obiecanki, cacanki. Zaledwie w kwietniu pojawił się komunikat, że twórcy Ghost Recon: Breakpoint zaprzestają wsparcia dla gry, w tym zakupionych w niej żetonów NFT. Oznacza to w skrócie, że są one teraz bezwartościowe, nie da ich wyeksportować poza ekosystem gry.
Nie ma w tej chwili choćby jednego benefitu, jaki obecność NFT w grze gwarantowałaby jej graczom. Konceptu nie rozumieją gracze, a jeszcze bardziej dziwili się pracownicy Ubisoftu. Ci uważali, że ogrom negatywnej prasy nie jest wart rozwiązywania problemu, który tak naprawdę nie istnieje. Nie zmienia to jednak faktu, iż Francuzi nie zabili jeszcze projektu Ubisoft Quartz. W przyszłości kolejne gry będą otrzymywać limitowaną i numerowaną kosmetykę z cyfrowymi podpisami w technologii blockchain, o ile firma nie pójdzie po rozum do głowy.
Skrucha i poprawa, a może sprzedaż?
To, co czyni Ubisoft, jest oczywiście karygodne, choć obiektywnie reakcja Francuzów wypadła również lepiej od tej oryginalnej w Activision-Blizzard. Tylko w maju 2022 roku, firma utworzyła specjalny komitet w zarządzie, mający na celu przyspieszyć transformację kultury pracy w korporacji. Koniec końców, najbardziej szkodliwe osoby także zostały usunięte z firmy.
Również dlatego uważam, że teksty o rozważeniu przejęcia nie padają nagle znikąd. Ubisoft jest warty w tej chwili 5,16 mld dolarów. To czyni francuską korporację dość łakomym kąskiem chociażby dla Microsoftu, dla którego taka kwota to groszowe sprawy. Trudno jednak spodziewać się kolejnych zakupów, gdy Phil Spencer ciągle nie jest pewny akceptacji jego ostatnich ruchów ze strony Stanów Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej.
A pamiętajmy – jakakolwiek fuzja może oznaczać fantastyczną drogę ucieczki dla braci Guillemot, pomijając zerowy brak odpowiedzialności za wydarzenia w firmie. Wiele się zmieniło od wrogich manewrów Vivendi, dlatego najbliższe lata będą niesamowicie ciekawe w rozwoju francuskiej korporacji. Najnowsze wiadomości wskazują na to, że firma nie sprzeda się za mniej niż 60 euro per akcja. Ubisoft przyciąga zainteresowanie takich podmiotów, jak Blackstone czy KKR. Na tak łakomy kąsek, chętnych zdecydowanie nie brakuje.
Jedno jest pewne – będzie jeszcze się działo. Kto wie? Być może rozwiązania kwestii Ubisoftu doczekamy się jeszcze w tym roku. Szefowie Electronic Arts także aktywnie poszukują opcji na sprzedaż firmy, a to oznacza, że Francuzi nie są odosobnieni w tym dylemacie.