Gracze po Cyberpunk 2077 raczej nie spodziewali się niczego innego. Na pewno ani gry krótkiej, ani małej. I to mimo wcześniejszych wiadomości, że główny wątek fabularny ma być krótszy od tego, który znamy z trzeciej części komputerowego Wiedźmina. Jak się okazuje, deweloper ze studia CD Projekt RED spędził w nadchodzącej produkcji ponad 170 godzin i końca nie widział.
Obyście byli gotowi na kolejna porcję newsów o Cyberpunku, bo po dziesiątym grudnia tego roku, czyli wtedy, kiedy (po którymś z rzędu przesunięciu) zadebiutuje gra rodzimego studia, wszystkie media prawdopodobnie zmienią płytę na zachwycanie się nad tym tytułem – a przynajmniej powinniśmy mieć nadzieję, że będą ku temu powody. Takie powinien dawać ostatni odcinek Night City Wire albo pozytywne opinie mediów, które miały okazję przetestować grę.
Cyberpunk 2077 to produkcja na ponad 170 godzin
Szef działu QA w CD Projekt RED – Łukasz Babiel, poinformował za pośrednictwem swojego konta na Twitterze, że Cyberpunk 2077 jest produkcją, która może zapewnić nam ponad 170 godzin rozgrywki. Oczywiście taki wniosek wyciągamy na podstawie zaprezentowanego przez niego zapisu.
Wybrał on jedną z trzech ścieżek dostępnych w Cyberpunk 2077 – ścieżkę Nomada. A czas zapisu to dokładnie 175 godzin i 43 minuty. Mimo tylu godzin spędzony w grze, deweloper gry nie ukończył. W innej odpowiedzi tłumaczy, że to tylko jedno z jego wolniejszych podejść na najwyższym poziomie trudności, gdzie skrada się więcej niż zazwyczaj i zbiera, co popadnie.
W takim razie, jeśli mieliście nadzieję na to, że gra pozwoli Wam trochę pożyć w tym Cyberpunkowym świecie, to wygląda na to, że tak! Ten czas pewnie można byłoby spokojnie zdublować – w końcu to nawet nie koniec, a jeszcze możemy pobawić się jak w piaskownicy.
Czy zajmie nam więcej czasu niż Wiedźmin 3: Dziki Gon?
To byłoby dobre pytanie. Parę miesięcy temu mogliśmy usłyszeć, że Cyberpunk 2077 zaoferuje krótszy główny wątek fabularny od Wiedźmina 3. Ale według ww. informacji wcale nie oznacza to, że otrzymamy mniejszą czy krótszą grę.
Świat Pondsmitha przemawia do mnie nieco bardziej niż świat Sapkowskiego, dlatego wyobrażam sobie, że w Cyberpunk 2077 spędzę więcej czasu. A już na pewno, jeśli dostanę tam coś na wzór Gwinta.
Nie przegap: