Continuum jest bez sensu

Chodzi mi o Continuum dla smartfonów i rozwiązanie ze stacją dokującą. I na samym początku chciałbym podkreślić, że nie pomysł jest bez sensu – sam pomysł jest świetny. Microsoft jak zwykle zawiódł z wykonaniem.

Komputer w komórce – genialne. Wystarczy dok lub połączenie bezprzewodowe, zewnętrzna klawiatura i myszka, i z prostego smartfona otrzymujemy „stację roboczą” z aplikacjami, które dobrze skalują się na dużym ekranie. W czym zatem problem?

Gdzie używać?

No właśnie. Na mieście czy w pracy ciężko o zewnętrzne monitory, myszki czy klawiatury. Bez darmowej „infrastruktury” poza domem, Continuum zostaje zepchnięte do użytku kanapowego w naszych czterech kątach. A w domu niemal każdy ma komputer. Prawdziwy komputer. Z dużą mocą obliczeniową i wszystkimi programami.

Gdyby Windows Mobile miał mocną pozycję na rynku, pewnie udałoby się przeforsować tworzenie takich „centrów dowodzenia” w centrach handlowych, kawiarniach czy dworcach – z dostępnymi monitorami i peryferiami wskazującymi. Tak jednak nie jest i szansa na szerszą adaptację takiego pomysłu jest bliska zeru.

Wygoda

Skończmy jednak fantazjować co by było gdyby i zastanówmy się nad realnymi sposobami używania tego trybu. W domu – ok. Czeka na nas dok i podpięta klawiatura i myszka. To dosyć wygodne, ale w żaden sposób nie przełomowe. Continuum w domu rozwiązuje problem… którego nikt nigdy nie miał. Tak jak pisałem wcześniej – w domu każdy ma komputer.

Ok, prawdziwe zastosowanie Continuum miałoby na mieście czy w pracy. Na razie jednak smartfony nie mają takiej mocy obliczeniowej, żeby zastąpić firmowe stacje robocze. Pomijam kwestię aplikacji – o tym później. No ok, na pewno nie będziemy brać ze sobą monitora, ale możemy zabrać małą klawiaturę Bluetooth, myszkę, dok… i najlepiej kable zarówno USB-C jak i HDMI czy mini DisplayPort. Robi się tego naprawdę dużo i o wygodzie oraz mobilności raczej nie ma mowy. Nie wspominając o konieczności znalezienia zewnętrznego monitora czy telewizora. Pytam zatem – Continuum kiedy, gdzie i dla kogo?

Aplikacje

Uniwersalne aplikacje dla trybu Continuum powoli się pojawiają, ale nadal jest ich na tyle mało, że jeszcze przez długi czas nie będą tym, co skłoni użytkowników do powrotu czy pozostania z Windowsem. Tak, jest Office, Edge i wiele innych większych lub mniejszych tytułów. Moim zdaniem jednak, Microsoft wychodzi błędnie z założenia, że ludzie aż tak potrzebują Worda czy Excela poza swoim biurkiem w pracy. Nie potrzebują i nie chcą. A jak będą potrzebować skorzystać z Office’a – włączą komputer.

Jak z tego wybrnąć?

Po pierwsze, Microsoft musi znaleźć jasno określoną grupę odbiorców. Np. duże korporacje, w których pracownicy mają Lumie i wracając do domu, zamiast skrobać na małym ekranie, odpisują na maile w trybie Continuum za biurkiem. Tylko kto chce pracować w domu po godzinach?

Firma powinna też popracować nad akcesoriami. Ujednolicić je i zintegrować. Potrafię sobie wyobrazić klawiaturę z wbudowanym gładzikiem, która jednocześnie służyłaby za dok Continuum. To byłoby dużo wygodniejsze niż noszenie osobno doka, klawiatury i myszki.

Niezbędna będzie też współpraca z partnerami – gdyby Starbucks czy choćby McDonald’s zgodziły się wyposażyć swoje lokale w doki dla Lumii z ekranami, klawiaturami i myszkami… byłoby pięknie. Tylko dlaczego mieliby chcieć to robić…?

Exit mobile version