Gdyby tak wyglądał Windows 10, to chyba nikt z nas by się nie obraził

Z Windowsem 10 od początku był problem. System, opublikowany w lipcu 2015 roku, już w dniu premiery raził toporną stylistyką, całkowicie odbiegającą od tego, do czego przyzwyczajeni byli fani Windowsa 7 i filozofii Aero. Minimalistyczne ikony, brak przezroczystości, bałagan w wyglądzie podstawowych aplikacji… To nie mogło się podobać.

Jak wygląda sytuacja po ponad trzech latach? Niestety… zmiany, jakie miały miejsce, są znikome. System nadal tkwi w miejscu, a mnogość rozwiązań stylistycznych, nawet w natywnych aplikacjach, przyprawia o ból głowy. Praktycznie każda aplikacja Microsoftu wygląda inaczej, ma inne czcionki, inne rozstawy tekstu, inny pomysł na układ ikonek, inne odcienie czerni, a nawet inne tłumaczenia tych samych pozycji. Spójrzmy na trzy losowo wybrane aplikacje systemowe: Centrum opinii, Muzyka Groove, MS Store:

Co jest nie tak z systemem Windows 10?

Bałagan kompozycyjny to mało powiedziane. Nawet sam tytuł „Ustawienia” w każdej z pozycji wygląda inaczej, inna wielkość, inna czcionka. Raz mamy kółka, innym razem kwadraty. W Muzyce mamy tryb jasny i ciemny oraz możliwość użycia ustawień systemowych. W centrum opinii jest już tryb „jasna, ciemna, kompozycja systemowa”. Sklep ma inną kolorystykę nie tylko przełączników ale też inne tło – zarówno w jasnym jak i ciemnym motywie kolorystycznym ma ono zdecydowanie inny odcień. Wygląda to tak, jakby nad każdą aplikacją pracował inny zespół deweloperów, co w efekcie daje mozaikę nie do końca dopasowanych elementów.

Windows 10 stylistycznie po prostu się nie sprawdza. Z kilku powodów. Po pierwsze, system ten obarczony jest grzechem pierworodnym. Powstał jako desktopowa odmiana połączona z wersją mobilną, stąd też aplikacje systemowe (UWP) musiały wyglądać dobrze na telefonach. W efekcie nie wyglądały dobrze ani na telefonach, ani na pecetach. Wyszedł potworek stylistyczny pozbawiony wspólnego języka designu, a raczej traktujący go w sposób wyjątkowo dowolny.

Fluent Design to nie wszystko

Rozwiązaniem problemu płaskiej i niespójnej stylistyki miał być nowy język graficzny, nazwany Fluent Design i zaprezentowany w maju 2017 roku. Fluent Design System miał odświeżyć wygląd systemu Windows 10, dodać mu głębi i odrobiny – zabrzmi to górnolotnie – piękna. Wyszło jak zawsze. Z pięknych zapowiedzi zrodził się kolejny potworek. Różnego rodzaju tła, gradienty, pomysły na aplikacji, paski lub ich brak.

W ostatnim czasie Microsoft zapowiedział też nowe zestawy ikon. Zobaczymy je „soon”, czyli być może w 2019 roku. Jeżeli spojrzymy na zapowiedzi Fluent Design, gdzie półtora roku temu pokazywano odświeżone aplikacje systemowe i animowane kafelki, a do tej pory nic z tego nie zobaczyliśmy, to śmiem wątpić w to, kiedy Windows 10 nabierze obiecywanej spójności.

Czas na Windows 11?

W tym samym czasie niezależni od Microsoftu graficy potrafią przedstawić nowoczesne i spójne wizualnie wersje systemu: Wersja zaprezentowana tydzień temu przez Avdana ma już ponad milion wyświetleń, i wygląda znacznie lepiej od tego, co mamy w tej chwili:

Avdan pokazuje, jak mógłby wyglądać system Windows 10, gdyby tylko Microsoftowi „się chciało”. Zaokrąglone delikatnie elementy systemu, w tym kafle i okna, animowane tła, pełna spójność wizualna, kilka dostępnych tematów, przypinanie kafelków do pulpitu. Animacja ta punktuje największe braki wizualne w tym systemie. Kafle wyglądają tak samo jak lata temu, okna (poza wstążką w eksplorerze) też. Pomijam już wymieszanie stylów, dwa panele ustawień i fragmenty kodu oraz ikony sięgające czasów Windows XP. Wystarczy spojrzeć jak wygląda Zarządzanie dyskami w porównaniu do nowszych elementów. Koszmar.

Czy Microsoft jest w stanie naprawić swój system, przynajmniej wizualnie? Patrząc na to, jak to wygląda obecnie, będzie to droga przez mękę. Być może MS powinien powrócić do cyklu trzyletniego, zamiast co pół roku wydawać coraz gorszej jakości mini aktualizacje.

 

źródło: Avdan na YouTube