Dotychczas nie miałem zbyt dobrej opinii o tanich elektrykach, co było spowodowane głównie przez Dacię Spring. Nowy, w pełni elektryczny Citroen e-C3, zmienił jednak moje zdanie. Owszem, jeszcze nim nie jeździłem, ale miałem okazję zobaczyć go na żywo i sprawdzić materiały, a także jakość wykonania.
Oto nowy Citroen e-C3
Miejski, niewielki model C3, jest niezwykle ważnym samochodem dla Francuzów. Jego pierwsza generacja została zaprezentowana w 2002 roku i spotkała się z naprawdę dobrym przyjęciem. Wysoką popularnością cieszyły się również kolejne wersje – dla wielu użytkowników okazały się po prostu świetnym autem, które poradzi sobie zarówno w mieście, jak i w innych zadaniach.
Warto zaznaczyć, że dotychczas Citroen C3 sprzedał się w 5,6 mln sztuk na całym świecie, z czego 4,75 mln egzemplarzy trafiło do europejskich klientów. Najwidoczniej na Starym Kontynencie zdecydowanie lubimy niewielkie auta, które – mimo swych skromnych rozmiarów – są całkiem praktyczne. W październiku tego roku zobaczyliśmy najnowszą generację miejskiego Citroena, z którą miałem właśnie okazję spotkać się na żywo.
Najnowsze wcielenie niezwykle popularnego modelu również w założeniach ma dotrzeć do możliwie jak największej grupy klientów. Warto zauważyć, że mimo tego Citroen postanowił nie być zbyt zachowawczy i wprowadził zupełnie nowe wzornictwo, zrywając z wcześniejszym wyglądem. Owszem, główne cechy pozostały niezmienione, ale teraz miejski samochód Francuzów podany jest w nowych szatach.
Nowy wygląd może się podobać, aczkolwiek niekoniecznie powiedziałbym, że mamy do czynienia z wyjątkowo atrakcyjnym elektrykiem. Citroen e-C3 prezentuje się po prostu poprawnie. Odniosłem też wrażenie, że wizualnie czerpie on sporo z Jeepa Avengera, szczególnie, gdy spojrzymy na linię boczną. Wypada dodać, że nowy C3 ma trochę większy prześwit, a także zapewnia trochę więcej centymetrów we wnętrzu względem bezpośredniego poprzednika.
Bohater tego tekstu ma 4,01 metra długości, a jego wysokość wynosi 1,57 metra. Pojemność bagażnika to natomiast 310 litrów. Nie przewieziemy naprawdę sporo rzeczy, ale zakupy i typowy, codzienny bagaż, zmieszczą się bez problemu. Niestety, z przodu nie mamy dodatkowego bagażnika, tak jak w niektórych elektrykach.
Wnętrze pozytywnie zaskakuje
Wspomniana na początku Dacia Spring, czyli tani elektryk, okazała się być spartańsko i bardzo tandetnie wykonana we wnętrzu. Miałem okazję zrobić nią około 300 kilometrów i, przyznam, że nie było to zbyt przyjemne doświadczenie. Po jazdach stwierdziłem, że najlepiej jakby nigdy nie powstała, a także pomyślałem, że to idealny wybór, gdy chcemy kogoś zniechęcić do elektromobilności. Spalinowe Dacie na jej tle to niemal klasa premium.
Przyznam, że po wcześniejszych doświadczeniach miałem duże obawy związane z Citroenem e-C3. Zastanawiałam się, czy także w jego przypadku dostanę tylko sporą dawkę rozczarowania. Na szczęście, okazało się, że moje obawy były niepotrzebne. Jasne, widać w niektórych elementach oszczędności, ale jako całość otrzymujemy produkt o kilka poziomów lepszy od Dacii.
Citroen e-C3 to przede wszystkim dobrze zapowiadający się samochód, który nie ma większych powodów do wstydu. W niektórych elementach widać, że producent szukał sposobów na obniżenie kosztów produkcji i sięgnął po przeciętny, twardy plastik. Tylko, że łatwo to zaakceptować, gdy weźmiemy pod uwagę cenę, a także spojrzymy na wnętrze jako całość, w którym mamy też miękkie i przyjemne w dotyku materiały.
Trudno jest ocenić komfort po spędzeniu kilku minut na tylnej kanapie i kilku minut na fotelu kierowcy. Wspomnę jednak, że po zajęciu miejsca pomyślałem „tutaj jest całkiem miło, a pozycja za kierownicą wydaje się być poprawna”. Spodobała mi się również kierownica – ma gruby wieniec i dobrze leży w dłoniach.
Skoro jesteśmy przy wnętrzu, należy jeszcze wspomnieć o 10,25-calowym, dotykowym ekranie Nie zachwyca on rozdzielczością, ale interfejs jest prosty i czytelny. Podejrzewam, że jego obsługa jest co najmniej akceptowalna. Nie zabrakło wsparcia dla Android Auto i Apple CarPlay.
Według producenta zamiast klasycznych, cyfrowych zegarów, mamy rozwiązanie, które jest określane jako nowy wyświetlacz head-up Citroena. Prezentuje on informacje o pojeździe na błyszczącej, czarnej powierzchni, pomiędzy górną częścią deski rozdzielczej a dolną częścią przedniej szyby. Niestety, nie miałem okazji sprawdzić, jak ten wyświetlacz wypada podczas normalnego użytkowania, a krótkie spojrzenie na jego wygląd to stanowczo za mało, aby wydać opinię. Chociaż odniosłem wrażenie, że temu rozwiązaniu jest znacznie bliżej do typowych cyfrowych zegarów, a nie jakiejkolwiek formy head-upa.
Jak z osiągami?
Dla tych, którym elektryczne napędy niezbyt pasują, mam dobrą wiadomość – nowa generacja C3 będzie dostępna również z silnikami spalinowymi (1.2 Turbo, ze skrzynią manualną lub automatyczną). My skupimy się jednak na modelu Citroen e-C3, czyli w pełni elektrycznym.
Na pokładzie znalazł się silnik elektryczny o mocy 83 kW (113 KM), który pozwala na rozpędzenie się od 0 do 100 km/h w czasie 11 sekund. Wynik raczej akceptowalny, a podejrzewam, że w zakresie prędkości miejskich Citroen e-C3 będzie przyjemnie elastyczny i dynamiczny, jak na swój segment. Prędkość maksymalna to natomiast 135 km/h.
Akumulator o pojemności 44 kWh oferuje maksymalny zasięg na poziomie 320 km według WLTP. Samochód obsługuje ładowanie z mocą do 100 kW (DC) i wówczas uzupełnienie energii w zakresie 20-80% trwa 26 minut. W przypadku ładowarek AC moc ładowania to 11 kW – potrzebujemy 2 godziny i 50 minut, aby naładować akumulator w zakresie 20-80%.
W niedalekiej przyszłości ma dołączyć wersja z mniejszym akumulatorem 30 kWh, który pozwoli na przejechanie do 200 km według WLTP. Będzie ona też słabsza – 60 kW (82 KM), 13,6 sekundy od 0 do 100 km/h, a prędkość maksymalna wyniesie 125 km/h. Podejrzewam, że znajdzie zastosowanie głównie we flotach carsharingu, dostępnych na terenach miast.
Citroen e-C3 – jestem na „TAK”
Na żywo Citroen e-C3 okazał się samochodem lepszym niż oczekiwałem. Jasne, mogłem sprawdzić tylko jakość wykonania, a także zobaczyć jego design, ale muszę przyznać, że pod tym względem zapowiada się obiecująco. Jak najbardziej można stwierdzić, że zdeklasował on Dacię Spring, a także pokazał, że można zrobić taniego i prawdopodobnie dobrego elektryka. Teraz pozostaje czekać na możliwość pierwszych jazd.
Ile kosztuje Citroen e-C3? Za bazową wersję, nazwaną e-C3 You, trzeba zapłacić 110650 złotych, natomiast za wariant e-C3 Max z bogatszym wyposażeniem musimy wydać 132100 złotych. Co ciekawe, podstawowe wyposażenie wersji You nie obejmuje centralnego ekranu – zamiast niego mamy stację na smartfona. Polecałbym więc dopłacić do lepszego wyposażenia i jednak mieć ekran na desce rozdzielczej.
Dodam, że na samochód, który jeszcze nie jest wystawiany w salonach i prawie nikt nie miał z nim kontaktu, złożono już ponad 10 tys. zamówień. Naprawdę nieźle!