Naukowcy od dawna są zgodni, że znacznie bardziej opłacalne dla naszej planety byłoby pozyskiwanie energii spoza Ziemi niż wykorzystywanie w tym celu zgromadzonych na niej złóż. Chiny chcą być w tym pierwsze i już planują zbudowanie orbitalnej elektrowni słonecznej, znajdującej się na wysokości 36000 kilometrów.
Chińczycy planują wystrzelić w stratosferę stację kosmiczną, zdolną pozyskiwać energię słoneczną za pomocą specjalnych paneli. Farma słoneczna miałaby trafić na orbitę najpóźniej w 2030 roku. Wcześniej trwałyby testy mniejszych satelitów o podobnej funkcji, lecz nie osiągających pełnej mocy docelowej elektrowni.
Musiałaby ona poradzić sobie nie tylko z efektywnym pozyskiwaniem energii pochodzącej ze Słońca, ale także konwertowaniem jej do postaci fal mikrofalowych, przesyłanych na powierzchnię Ziemi. Te miałyby być przechwytywane przez specjalne placówki, by później przekształcać je w energię elektryczną.
Zgodnie ze zdaniem China Academy of Space Technology Corporation, taka instalacja „mogłaby nieprzerwanie dostarczać energię na Ziemię przez 99% czasu, przy sześciokrotnie większej wydajności w porównaniu z obecnymi technologiami pozyskiwania energii słonecznej z paneli znajdujących się na powierzchni Ziemi”.
Oczywiście zamiary Chin brzmią bardziej jak science-fiction niż realny plan. Elektrownia, o jaką chodzi Chińczykom, musiałaby ważyć około 1000 ton, czyli ponad dwukrotnie więcej niż Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Umieszczenie tak masywnego obiektu na orbicie byłoby trudne i bardzo kosztowne. Badacze zastanawiają się, czy bardziej ekonomicznym rozwiązaniem byłby montaż takiej instalacji poza Ziemią, już na orbicie – za pomocą robotów i drukarek 3D.
Dodatkową przeszkodą może być technologia przesyłania energii – wpływ promieniowania mikrofalowego na atmosferę musi być bliżej zbadany. Terminy są jednak na tyle odległe, że być może uda się opracować efektywny, działający system umożliwiający przesyłanie „paczek” energii z orbity. Pojawia się na ten temat coraz więcej opracowań. Chinom nie spieszy się aż tak bardzo. Komercyjne korzystanie z energii przechwyconej z kosmicznej farmy słonecznej mogłoby rozpocząć się dopiero w 2050 roku.
Chiny ostatnimi czasy są bardzo aktywne, jeśli chodzi o rozwój programu kosmicznego. Chiński łazik Chang’e 4 eksploruje od niedawna ciemną stronę Księżyca i podejmie próbę wyhodowania pierwszych roślin na powierzchni tego srebrnego globu. Jak widać, ambicje tego mocarstwa sięgają daleko w przestrzeń kosmiczną, więc może i plan orbitalnej elektrowni nie jest tak szalony, jakby się wydawało.
źródło: The Sydney Morning Herald przez Engadget