Większość świadomych klientów zwraca uwagę na kraj pochodzenia kupowanego przedmiotu. Nikt nie chciałby płacić za niskiej jakości produkt stworzony w Chinach, które uważane są za światową stolicę podróbek podróbek podróbek. Oglądając telewizję można natknąć się na reportaże dziennikarzy, którzy wszczęli śledztwo w sprawie warunków pracy w Chinach. Wynika z nich niezbicie, że Chińczycy są wykorzystywani, płaci im się śmieszne pieniądze za ciężką pracę, na którą nie zdecydowałby się nawet najbardziej zdesperowany Europejczyk i Amerykanin.
Czy w takim razie to dziwne, że chińskie produkty, szczególnie elektroniczne, są słabej jakości i nie spełniają naszych wyśrubowanych standardów?
Kosmopolityzm to pogląd głoszący, że człowiek nie jest obywatelem jednego kraju, a całego świata. Znosi on wszelkie bariery, granice fizyczne i podziały zarówno terytorialne, jak i kulturowo-religijne. Jego wyznawcami wydają się być najwięksi producenci tabletów internetowych, którzy, gwoli oszczędności, przenieśli produkcję swoich urządzeń do Chin. W ich działaniach można także wyczuć nutę globalizmu powodującego ujednolicenie się świata i tworzenie jednego społeczeństwa. Producenci ci utrzymują kontrolę swojej jakości, ponieważ na szali stawiają dobre imię i reputację firmy, której utrata mogłaby ją słono kosztować. Choć temat ten jest niezwykle intrygujący, artykuł ten chciałbym poświęcić analizie wpływu i znaczenia tanich, chińskich tabletów na sytuację na rynku światowym.
Niejeden z Was jest posiadaczem tabletu lub nosi się z zamiarem jego zakupu. Przeglądając katalogi i aukcje internetowe oraz odwiedzając najbliższe sklepy z elektroniką widzieliście wiele urządzeń, które różniły się nie tylko wyglądem (to kwestia sporna) i specyfikacją, ale również ceną. To naturalne, że elektronika o mniejszych możliwościach kosztuje mniej od tej o większych, lecz co należy począć w sytuacji, gdy dane urządzenie jest nie tylko lepsze od porównywanego, ale również tańsze? Trzeba się zastanowić i dokładnie przeanalizować wszystkie za i przeciw, ponieważ takie oferty często kryją haczyk, którego ostry ząb ukryto pod płaszczem pozorów.
Tablet internetowy to urządzenie służące do przeglądania Internetu, komunikacji, rozrywki. Dobra specyfikacja jest niezbędna do płynnego odtwarzania filmów w wysokiej rozdzielczości, grania w gry 3D lub zwyczajnego działania systemu operacyjnego. Nie dajmy się jednak zwieść słowom napisanym na ulotce – procesor 1GHz i 512MB pamięci operacyjnej nie gwarantuje komfortowego korzystania z tabletu, szczególnie, gdy ten pracuje pod kontrolą systemu Android. W tym miejscu uwydatnia się fragmentacja tak zwanego ekosystemu Google: istnieje poważna różnica pomiędzy tabletem z Androidem a tabletem z Androidem. Masło maślane, powiecie. Nie do końca. Jeżeli mielibyście okazję porównać 7-calowy tablet Samsunga i 7-calowy tablet wyprodukowany przez chińską firmę, której nazwy nawet nie moglibyście wymówić, zauważylibyście różnicę. Wynika ona nie tylko z jakości wykonania obudów urządzeń (panele chińskich tabletów, z powodu cięcia kosztów, zwykle tworzone są z tanich, elastycznych plastików, które łatwo uszkodzić), ale również prędkości działania systemu operacyjnego. Optymalizacja to słowo, które wielu z Was na pewno obiło się o uszy. Ma ona kolosalny wpływ na przyjemność korzystania z tabletu internetowego, smartfonu, komputera. Jest to dostosowanie i dopracowanie oprogramowania w ten sposób, aby komponowało się z podzespołami urządzenia. Wielkie firmy pokroju Samsung, HTC, Asus, Acer i Apple, mają wieloletnie doświadczenie w tworzeniu elektroniki użytkowej i zdają sobie sprawę, że lepiej jest nieco wstrzymać się z wprowadzenie urządzenia na rynek, a dany czas wykorzystać na dopieszczenie jego działania.
Zjawisko to jest niezwykle rzadkie wśród producentów chińskich tabletów. Korzystając z tych urządzeń ma się wrażenie, że jego twórcy owszem, stworzyli je, ale nawet nie włączyli po zdjęciu z taśmy produkcyjnej i od razu wrzucili do pudełka. Są one bardzo wolne, pomimo teoretycznie bardzo wydajnych komponentów drzemiących w środku. Co więcej, oprogramowanie takich tabletów to najczęściej Android w wersji 2.2 lub, w wyjątkowych przypadkach, 2.3, czyli nieprzystosowanej do działania na tabletach. Interfejs systemu jest wolny, a obsługę utrudnia oporowy ekran dotykowy. Ten element również trzeba wziąć pod uwagę przy zakupie tabletu pochodzącego z nieznanego źródła. Któż zrobiłby użytek z dwurdzeniowego procesora i kilkuset megabajtów pamięci operacyjnej, gdyby pracę utrudniał ekran, w który trzeba dosłownie uderzać palcem, aby zareagował? Oporowy ekran dotykowy nie tylko uniemożliwia komfortowe przeglądanie stron internetowych (brak wielodotyku równy jest brakowi funkcji pinch-to-zoom), ale również przekreśla rozrywkę inną niż oglądanie filmów i odtwarzanie muzyki.
Wracając do jakości wykonania obudowy, należy przyznać, że każdemu, nawet największemu producentowi, zdarzają się wpadki. Wielu z Was doświadczyło nieprzyjemnych historii z tabletem Asus Eee Pad Transformer, który zmuszeni byliście odesłać do serwisu (po czym kontakt często się urywał…). Jednak tego typu przypadki to nic w porównaniu z problemami, z jakimi borykają się posiadacze chińskich urządzeń. Wiem z autopsji, że takie tablety nie tylko trzeszczą trzymane w dłoniach, ale również cechują się kompletną niekonsekwencją konstrukcji. Podając przykład, swego czasu miałem kontakt z tabletem, który wyposażono w trzy możliwości zwiększania głośności dźwięku: za pomocą przycisków na ekranie dotykowym, fizycznych przycisków na boku obudowy oraz dotykowych przycisków na przednim panelu, umieszczonych tuż pod ekranem, zaledwie kilka centymetrów od wirtualnych regulatorów głośności. Uważam to za marnotrawienie cennego miejsca na obudowie, które producent mógł przeznaczyć na kolejne złącza lub ciekawe dodatki.
Dużą wadą większości chińskich tabletów internetowych jest brak gwarancji. Mieszkamy w Polsce, czyli kraju znajdującym się w samym sercu Europy. Importowane urządzenia mogą być wyposażone w gwarancję obejmującą serwis w Polsce, lecz często nie są. To haczyk, którego ukryte ostrze może okazać się poważnym problemem w chwili uszkodzenia tabletu.
Podsumowując, nie wszystkie chińskie tablety są złe. Z czystym sercem mogę polecić Wam tablety firm Huawei, Ainol, Archos i kilku innych, lecz przy zakupie urządzeń, których największym atutem jest cena, musicie mieć się na baczności. Dokładnie przeanalizujcie pochodzenie upatrzonego urządzenia i warunki gwarancji i rozważcie, czy rozsądniej nie byłoby dołożyć te kilkaset złotych i kupić sprzęt, który nie tylko były niezawodny, ale jeszcze starczyłby na lata.
Jakie jest Wasze zdanie? Czy skłonni jesteście zaufać nieznanym firmom? Oddajcie głos w ankiecie!