Zaprezentowana niewiele ponad tydzień temu ciężarówka Tesli z pewnością robi wrażenie. I nie chodzi jedynie o możliwości transportowe, odnotować trzeba chociażby przyspieszenie, dzięki któremu po około 5 sekundach na liczniku widnieje prawie 100 km/h. Dotychczas nie było jednak wiadomo jakie będą koszty zakupu auta. Ceny ujrzały już światło dziennie i można stwierdzić, że nie jest źle.
Co prawda do potwierdzenia tych słów niezbędne jest, aby Semi wyjechała na ulicę, ale kierując się samymi danymi przekazanymi podczas konferencji można przyznać, że ekipa Tesli stanęła na wysokości zadania. Ciężarówka na pełnej baterii ma dysponować zasięgiem wynoszącym w zależności od wersji 480 lub 800 kilometrów, co powinno pozwalać na w miarę sprawne funkcjonowanie na rynku transportowym.
Nie bez znaczenia są również ładowarki Megacharger. Podłączenie do nich akumulatorów na pół godziny powinno pozwolić w przypadku wariantu dysponującego większym zasięgiem na pokonanie dodatkowych 650 kilometrów. Jak dodamy do tego wygląd, wspomniane przyspieszenie czy możliwości autonomicznej jazdy, to całość zdecydowanie niesie ze sobą odrobinę „emejzingu”. Trzeba było jednak zadawać sobie jeszcze pytanie „za ile”, ponieważ na konferencji padła tylko informacja, że zainteresowani zakupem Semi muszą wpłacić opłatę rezerwacyjną w wysokości pięciu tysięcy dolarów. Obecnie kwota ta wzrosła do 20 000.
Teraz wszystko jest jasne, a chętni na zakup elektrycznej ciężarówki będą mogli wybrać jedną z trzech opcji. Ci, którzy nie potrzebują dużego zasięgu będą mogli zdecydować się na wariant umożliwiający przejechanie na jednym ładowaniu 480 kilometrów, przeznaczając na to 150 000 dolarów. Wersja z zasięgiem 800 kilometrów jest o 30 000 droższa. 200 000 dolarów trzeba z kolei przygotować na wersję Founder Series, która oferuje pierwszeństwo w odbiorze auta. Zestawiając to z przeciętną ceną ciężarówki napędzanej silnikiem spalinowym, która w USA kosztuje około 120 000 dolarów, różnica zdaje się być akceptowalna.
W kolejce ustawiły się już pierwsze firmy, które chcą sprawdzić możliwości Tesli Semi. Mowa tutaj między innymi o amerykańskiej sieci marketów Walmart. Co prawda piętnaście egzemplarzy jakie trafią do liczącej około 6000 pojazdów floty nie robi wrażenia, ale można śmiało założyć, że jeżeli auta będą się dobrze sprawowały, zamówienie zostanie zwiększone. Byłaby to również doskonała reklama dla producenta.
Tesli przydałby się zresztą jakiś zastrzyk gotówki. Jeżeli wierzyć doniesieniom Bloomberga firma traci obecnie prawie pół miliona dolarów na godzinę. W takim tempie gotówka skończyłaby się w okolicach sierpnia przyszłego roku. Elon Musk uspokaja jednak twierdząc, że sytuacja jest pod kontrolą i odwróci się w momencie zwiększenia produkcji modelu 3. Wciąż wpływają też opłaty za auta, które zostaną wydane klientom za kilka lat.