Porsche zapowiedziało już, że romans marki z silnikami Diesla dobiegł końca. Jak doskonale wszyscy wiemy, takie posunięcie w żaden sposób nie odstaje od ruchów i planów innych producentów. Niemcy, co również wydaje się być oczywiste, mają zamiar mocniej wejść w rynek samochodów elektrycznych i hybrydowych. Poniekąd dotknie to również legendarny model 911.
Podczas targów w Los Angeles Porsche zaprezentowało kolejną generację popularnej „911-stki”. Samochód, zarówno wyglądem zewnętrznym, jak i osiągami idealnie wpasowuje się w linię aut, którą wszyscy, którzy chociaż w najmniejszym stopniu mają styczność z motoryzacją, bardzo dobrze znają. Nie przeszkodziło to jednak niemieckiej marce przygotować pewnej nowości.
W zasadzie, bardziej zapowiedzieć, niż przygotować. Porsche już dawno temu zakomunikowało, że nie ma co liczyć na w pełni elektryczną odmianę legendarnego modelu. Nie zaprzeczano jednak, że w przyszłości pojawi się wersja hybrydowa. I podczas prezentacji kolejnej generacji 911, potwierdzono, że odmiana w której jednostka spalinowa będzie wspierana przez elektryczną, faktycznie wyjedzie na drogi.
Dla przeciwników takich rozwiązań są jednak dwie dobre wiadomości. Po pierwsze, aby oswoić się z widmem 911-stki wspomaganej silnikiem elektrycznym, zostało jeszcze sporo czasu. Przedstawiciele niemieckiej marki zakładają bowiem, że do momentu wprowadzenia auta na rynek dzielą nas jeszcze nawet cztery lata.
Druga dobra wiadomość jest taka, że, przynajmniej według zapewnień, tym co kierowało Porsche przy podjęciu takiej decyzji, nie była jedynie kwestia ekologii. Auto ma być wpasowane w linię aut sportowych i nakierowane głównie na osiągi. Inżynierowie pracują nad tym, aby zapewnić jak największą wydajność systemu odzyskiwania energii i co za tym idzie, żywotność silnika elektrycznego.
Przedstawiciele Porsche zakładają, że do 2023 roku 50% produkowanych przez firmę aut będzie miało właśnie napęd hybrydowy albo elektryczny. Aby osiągnąć ten cel szykowana jest spora inwestycja – 6 miliardów dolarów.