Małe, lekkie ultrabooki to moja ulubiona kategoria sprzętu mobilnego – poza smartfonami. Oferują niezłą moc obliczeniową przy rozsądnym czasie pracy na akumulatorze i mają przewagę nad tabletami, umożliwiając użycie rozbudowanych pakietów oprogramowania. Koncepcja ultrabooka wydaje się być już dobrze ustabilizowana i producenci nieczęsto decydują się tu na daleko idące eksperymenty. Asus UX371E Zenbook Flip S zdaje się jednak oferować kilka wyjątkowych możliwości.
Zenbook Flip S sauté
Zestaw dostarczany jest w tradycyjnym dla Asusa tekturowym opakowaniu, kryjącym wewnątrz mniejsze pudełko zabezpieczające komputer oraz osobno spakowany zasilacz oraz zgrabny, zamykany magnetycznie, futerał z impregnowanej tkaniny.
Testowy ultrabook był w kolorze ciemnografitowym, ze szlifowanymi rantami w kolorze, który określiłbym jako miedziany. Wygląda to elegancko i odrobinę kozacko, dodając nieco luzu w biznesowym sznycie maszyny. UX371E ma dość wydłużony touchpad, mogący pracować także jako klawiatura numeryczna, i podświetlaną białym światłem klawiaturę, pozbawioną na szczęście udziwnień w układzie. Jakość wykonania komputera i użyte materiały robią doskonałe wrażenie – psute tylko przez dość sporą podatność na zabrudzenia.
Zestaw portów dostępnych w Zenbooku Flip S nie jest przesadnie rozbudowany. Do dyspozycji użytkownika Asus oddał pełnowymiarowe wyjście HDMI, dwa porty Thunderbolt 4 (USB-C), umieszczone na lewym boku oraz pojedynczy port typu USB-A na boku prawym. Zabrakło gniazda jack, nie ma też złącza RJ45, jednak w pudełku z komputerem są odpowiednie przejściówki. Złącza Thunderbolt/USB-C służą też do ładowania maszyny w standardzie Power Delivery, można za ich pomocą także podpiąć monitor w trybie DisplayPort Alt.
UX371E został wyposażony w dotykowy ekran, który może być obrócony o 360°, zamieniając notebooka w tablet. Współpracuje z nim zasilane baterią piórko, także dołączone do zestawu.
Panel, wraz ze stosunkowo szeroką ramką, został schowany za taflą hartowanego szkła. Miejsca w ramce wystarczyło jeszcze na sensory biometryczne (kamera 720p + IR), umożliwiające rozpoznawanie twarzy w trybie 3D, zgodne z Windows Hello.
Parametry Asusa Zenbook Flip S:
- oznaczenie modelu: UX371E-HL003R,
- procesor: Intel Core i7-1165G7 (4 rdzenie, 8 wątków, 12 MB cache, zegar bazowy 1,2 GHz, tryb turbo do 4,7 GHz), TDP 28 W,
- ekran główny: 13,3″ OLED 4K UHD (3840 x 2160), 331 PPI, NanoEdge, dotykowy, 80% STBR, certyfikat Pantone, 100% przestrzeni barwnej DCI-P3, 400 nit, HDR,
- karta graficzna: Intel Iris Xe,
- pamięć operacyjna: 16 GB pamięci LPDDR4X-4266,
- dysk: 1 TB, WDC PC SN730 SDBPNTY-1T00, NVMe 1.4,
- łączność: Bluetooth 5.0, WiFi 6 (801.11ax),
- złącza: 2 x Thunderbolt 4 + USB 4.0, 1x USB 3.2 Gen 1, 1 x HDMI 2.0. W zestawie przejściówka USB-C – jack 3,5 mm oraz USB-A – RJ45,
- akumulator: litowo-polimerowy, 4437 mAh, 15,48 V, 67 Wh, zasilacz Power Delivery 65 W,
- waga: 1,2 kg.
Procesor i7-1165G7 w końcu został wykonany w wymiarze technologicznym 10+ nm, do tego zawiera nowy, dwukrotnie wydajniejszy w stosunku do poprzedników układ iGPU. Dysk SSD w testowanym wariancie to wersja OEM dobrze znanego WD Black SN750 i podobnie, jak jego dostępna w handlu odmiana, oferuje dobrą wydajność. Dysk SSD jest zarazem jedynym elementem łatwo wymiennym – pamięć komputera jest niestety wlutowana na stałe i nie ma żadnej możliwości jej rozbudowy.
Cena za testowany wariant to około 7500 złotych.
Ekran
Asus UX371E Zenbook Flip S oferuje wyświetlacz OLED o proporcjach 16:9 i rozdzielczości 3840 x 2160 punktów. Przy przekątnej 13,3 cala daje to gęstość około 331 ppi. W stosunku do obudowy ekran zajmuje 80% – chociaż boczne ramki mają zaledwie 3,9 mm szerokości, to górna ze względu na kamerę Windows Hello jest szersza. Najwięcej powierzchni marnuje się na dole – szeroki pas jest – poza umieszczeniem loga Asusa – całkowicie niewykorzystany. Trochę szkoda, że producent nie zastosował tu panelu 16:10 albo 3:2.
Jasność nominalna zastosowanego panelu wynosi 400 nit, zatem całkiem dużo jak na ultrabooka, może też miejscami osiągać jeszcze wyższą jasność w trybie HDR. Dla ustawień poniżej 70% stosowana jest technika PWM, niestety, o dość niskiej częstotliwości, co może przekładać się na zmęczenie wzroku.
Doskonale oczywiście wygląda kontrast, przewyższając dowolne rozwiązania oparte o klasyczne ekrany LCD. Kąty widzenia także prezentują się doskonale. Błyszcząca powierzchnia panelu dotykowego nie sprawia większych problemów w warunkach domowych lub biurowych, ale na zewnątrz niestety jest źródłem bardzo silnych odblasków. Wysoka jasność trochę tu pomaga, ale tylko trochę.
Co do kolorów, to deklaracje producenta są bardzo obiecujące: panel w UX371E ma obsługiwać 100% przestrzeni barwnej DCI-P3, a jego pełnia możliwości sięga zapewne jeszcze dalej. Asus dostarczył oczywiście odpowiedni profil barwny do wyświetlacza, by aplikacje korzystające z zarządzania kolorem były w stanie w pełni wykorzystać jego potencjał – sprawdziło się to bardzo dobrze podczas testów w Capture One 21 Pro.
Tak szeroki gamut wyświetlacza ma oczywiście swoje konsekwencje w programach niepotrafiących zarządzać barwą – wyświetlane kolory mają wtedy przesadne nasycenie i jaskrawość. Sam Windows radzi sobie tu dość słabo, opierając się domyślnie na sRGB. Mimo tych niedogodności możliwości panelu OLED robią olbrzymie wrażenie i z całą pewnością zyskają uznanie osób pracujących z obrazem.
Zenbook Flip S może także pracować w trybie HDR – i trzeba przyznać, że robi to całkiem dobrze. Filmy HDR z Netfliksa wyglądają znakomicie, poprawnie wygląda też pulpit i zwykłe materiały, co niestety w systemie Windows nie jest regułą.
Osobną kwestią związaną z ekranem jest stylus. Wymaga on osobnego zasilania (baterią AAAA), we współpracy z ekranem rozpoznawanych jest 4096 poziomów nacisku, a jego poziom opóźnień pozwalał zarówno na sprawne pisanie, jak i wygodną pracę w oprogramowaniu graficznym.
Porty
Asus UX371E Zenbook Flip S jest maszyną zbudowaną w oparciu o platformę Intel EVO. Jednym z efektów tego jest wyposażenie ultrabooka w najnowocześniejsze porty Thunderbolt 4 / USB 4 w formie dwóch gniazd USB-C. Maksymalna przepustowość dla obu standardów wynosi 40 Gbps. Służą one także do dostarczania zasilania w standardzie Power Delivery oraz jako dodatkowe wyjście obrazu Display Port Alternate. Do wyprowadzenia obrazu na zewnątrz można także skorzystać z pełnowymiarowego gniazda HDMI. Asus ma także pojedynczy port USB 3.2 Gen. 1 (czyli 5 Gbps) ze złączem USB-A, do którego podłączymy starsze urządzenia.
W kontekście pełnowymiarowych gniazd HDMI i USB-A dziwi natomiast rezygnacja w UX371E z mini jacka 3,5 mm – nie widzę dla tego posunięcia żadnego uzasadnienia, gdyż na bokach maszyny nie brak miejsca, które mogło być do jego montażu wykorzystane. Dobrze chociaż, że w zestawie jest odpowiednia przejściówka, ale to nic innego niż niezbyt wygodny półśrodek. W pudełku jest zresztą jeszcze jedna przejściówka, pozwalająca na podłączenie komputera do sieci Ethernet. Jest to nie tyle przejściówka, co po prostu gigabitowa karta sieciowa USB oparta o chipset Realteka, działająca z każdą maszyną.
Audio
Zenbook Flip S ma podsystem audio firmowany przez firmę Harman-Kardon. Składa się on z dwóch głośników umieszczonych z przodu na dolnej części obudowy. Dźwięk jest dość mocny, dysponuje nie najgorszym (jak na rozmiary przetworników) basem i ogólnie przyjemnie się go słucha. Pod jednym warunkiem – że maszyna stoi na biurku i dźwięk się może od niego odbić do użytkownika. Już po podniesieniu o kilka centymetrów jakość spada, a w przypadku użytkowania komputera na kolanach, co w końcu nie jest niczym nietypowym, to, co dociera do odbiorcy, z trudem daje się rozpoznać.
Co ciekawe, Asus zrezygnował ze znanego wcześniej sterownika dźwięku przestrzennego Dolby, stawiając tym razem na DTS:X. Który lepszy jest kwestią gustu, oba działają moim zdaniem bardzo dobrze.
Klawiatura i touchpad
Asus UX371E Zenbook Flip S jest wyposażony w pełnowymiarową, podświetlaną klawiaturę z dodatkową kolumną klawiszy po prawej stronie i oddzielonymi, nieco mniejszymi od normalnych kursorami. Także klawisze funkcyjne są zmniejszone i domyślnie pracują jako przełączniki stanu sprzętu. Do zmiany trybu pracy służy umieszczony po lewej stronie klawisz Fn, który – poza jednorazową zmianą – może służyć jako przełącznik trwały w kombinacji Fn+Esc.
Skok klawiszy wynosi 1,4 mm, a mechanizm pracuje dość twardo, co łącznie daje bardzo pozytywne odczucia podczas pisania – to niewątpliwie jedna z lepszych (i „szybszych”) klawiatur, z jakich zdarzyło mi się korzystać w tej klasie sprzętu.
Touchpad jest dość szeroki i, poza swoją podstawową funkcją, służy też do wprowadzania danych numerycznych – odpowiedni tryb włącza się przytrzymując wydzielony dotykowy przycisk w prawym górnym rogu płytki. Co ważne, włączenie trybu numerycznego nie uniemożliwia poruszania kursorem i w ogóle działania touchpada w trybie podstawowym.
Konstrukcja płytki jest jednoelementowa, aczkolwiek mimo braku fizycznych oznaczeń dolna część jest podzielona między lewy a prawy przycisk. I dobrze, gdyż rejestracja wielopunktowych wciśnięć na pozostałej powierzchni pozostawia ku memu zaskoczeniu sporo do życzenia. Bez problemów działają systemowe gesty.
Najbardziej irytująca jest natomiast podatność na zabrudzenia – choćbym mył ręce co pół godziny, to po paru godzinach pracy touchpad wygląda, jakby miał zbyt bliski kontakt z zawartością maselniczki – dawno czegoś takiego nie widziałem.
Wydajność
Zenbook Flip S ma nowy procesor i7-1165G7, będący częścią platformy Tiger Lake-U. W końcu wykonany w niższym wymiarze technologicznym niż poprzednicy dawał nadzieję na widoczny wzrost wydajności. A co z tego wyszło w praktyce?
W teście PC Mark 10 Zenbook Flip S uzyskał wynik 4662 punkty. Można by powiedzieć, że to niezły wynik, ale… rzecz w tym, że jest nieznacznie tylko wyższy niż osiąga Matebook 13 z procesorem Intel i7-10510U, który ma TDP 10 W i wynik 4367 punktów, a zarazem niewiele niższy, niż wykręcił Matebook 14 z procesorem AMD Ryzen 5 4600H, który osiągnął 4892 punkty.
Ryzen ma wprawdzie TDP 45 W i sześć rdzeni, rzecz w tym, że swoje punkty uzyskał przy znacznie wyższej kulturze pracy. UX371E bowiem potrafił kręcić wentylatorami jak szalony, a mimo to wyraźnie się rozgrzewał. Wniosek z tego płynie niestety taki, że zmiana wymiaru technologicznego u Intela nie przyniosła spodziewanych rezultatów.
Znacznie większy postęp nastąpił w kwestii wydajności zintegrowanego układu graficznego. Intel Iris Xe zdobył w teście TimeSpy 1109 punktów, co stawia go na poziomie zbliżonym do zestawu i7-10510U+MX250 i wyżej, niż znaną z Ryzena 5 4600H grafikę Radeon Vega. Jest to całkiem niezły rezultat, pozwalający w teorii na okazjonalne użycie UX371E do zabawy, oczywiście wyłącznie w rozdzielczości Full HD – 4K stawia zbyt wysokie wymagania.
Praktyczne próby grania w World of Warships przynoszą wyniki niejednoznaczne. Z jednej strony przy 1920 x 1080 i ustawieniach Medium wskaźnik FPS pokazywał przeważnie 60 fps, a w ustawieniach High wynik nie schodził poniżej 30 fps, ale… tylko teoretycznie. W OBU ustawieniach co jakiś czas grafika bowiem całkowicie zamierała na sekundę lub dwie, lub pojawiało się klatkowanie, którego nie odnotowywał wskaźnik w grze. Chwilę później w tej samej sytuacji było wszystko w porządku. Teoria zatem jedno, a w praktyce nie było wcale różowo.
Wyników Zenbooka Flip S w teście Cinebench niestety porównać się do innych testowanych u nas maszyn nie da – po drodze program dorobił się nowej wersji R23, której wyniki są niezgodne z wcześniej stosowanym u nas R20. Podczas kilkukrotnego powtarzania badania zwrócił moją uwagę duży rozrzut uzyskiwanych wyników – niestety, wszystko wskazuje na to, że przyczyną jest problem z odprowadzeniem ciepła podczas wykonywania obliczeń.
Także i benchmark V-Ray doczekał się istotnej aktualizacji, aby zatem zachować możliwość porównywania wyników testy przeprowadziłem zarówno przy pomocy nowej wersji 5.0.20, jak i starszej 4.10.03. Osiągnięty przez UX371E wynik 5081 ksamples i 25 mpatchs trudno uznać za rewelacyjny w porównaniu z Ryzenem 5 4600H, który w Matebooku 14 2020 osiągnął, odpowiednio, 7977 ksamples i 48 mpatchs – nie ma wątpliwości, kto tu kogo goni.
Rzut oka na pracę podsystemu dyskowego i już wiadomo, że tu żadnych problemów i wąskich gardeł nie będzie. Użyty dysk WD SN730 jest nieco unowocześnioną wersją OEM WD Black SN750, który był przez nas dobrze oceniony i sprawdził się w praktyce.
Oprogramowanie
Asus preinstaluje na Zenbooku Flip S system Windows 10 Pro w wersji 20H2. System jest bardzo czysty, poza standardowym bloatware w postaci pakietu zabezpieczającego McAfee, od czystego systemu różni go tylko obecność Thunderbolt Control Center, Office 365, pakietu DTS:X i oprogramowania MyAsus, pozwalającego na zmianę ustawień sprzętu i aktualizację sterowników.
Oczywiście „czysty system” w przypadki Microsoftu oznacza, że do odinstalowania było także kilka prostych gier, ale tu żadnej winy Asusa nie ma – nie ich małpy, nie ich cyrk.
Do wspomnianej aplikacji MyAsus warto zajrzeć. W zależności od sposobu eksploatacji maszyny można tam wybrać między innymi tryb pracy wentylatora, sposób ładowania baterii (ograniczenie górnego pułapu naładowania zwiększa jej żywotność) czy wpłynąć na sposób pracy matrycowego mikrofonu.
Czas i kultura pracy
Użycie ekranu OLED o wysokiej rozdzielczości nie mogło wpłynąć dobrze na czas pracy maszyny na akumulatorze. Zenbook Flip S ma akumulator 67 Wh, co pozwoliło osiągnąć w teście PC Mark 10 Battery wynik 6 godzin i 55 minut. W rzeczywistym użytkowaniu jest nawet słabiej – realny czas pracy mieścił się raczej między 5 a 6 godzinami, a jeśli obrabiałem zdjęcia w Capture One Pro to jeszcze mniej. O 15 godzinach deklarowanych przez Asusa (na stronie, na naklejce jest już tylko 10) nie ma w ogóle mowy – inna rzecz, że mając w ofercie pod tą samą nazwą modele z matrycą IPS Full HD można sobie na takie deklaracje pozwolić.
Sporo do życzenia pozostawia kultura pracy UX371E. W trybie wydajności (który aktywować można tylko podczas pracy z zasilaniem) i zwykłym Zenbook Flip S włącza wentylatory często i nie należą one do cichych – a mimo to potrafi także się mocno rozgrzać. Maksymalna zarejestrowana temperatura na spodniej części maszyny dobiła do 49° C. Przy ustawieniu „Whisper” jest cicho, ale odbywa się to z wyraźnym kosztem wydajności. Throttling zresztą wydaje się stanowić częstą przypadłość maszyny.
Firmowa ładowarka ma moc 65 W, ale ładować można dowolną zgodną z Power Delivery. Podłączenie źródła o wyraźnie mniejszej mocy i napięciu skutkuje tylko pojawieniem się ostrzeżenia o wolnym ładowaniu.
Podsumowanie
Asus UX371E Zenbook Flip S to przedziwna maszyna. Bardzo stylowy, ze wspaniałym ekranem OLED, dobrze pracującym stylusem i doskonałą klawiaturą, z bardzo nowoczesnym zestawem interfejsów, także bezprzewodowych. Wydawałoby się – marzenie fotografa.
Zarazem nowy procesor i GPU w tym wydaniu wydają się nie spełniać oczekiwań wydajnościowych związanych z przejściem na niższy wymiar technologiczny – różnica między Tiger Lake U a poprzednikami nie okazała się powalająca, zresztą z jakiegoś powodu znacznie tańsze Ryzeny 5 4600H osiągają zbliżone lub lepsze wyniki. Sposób, w jaki Flip S balansuje między hałasem, temperaturą i throttlingiem jest daleki od doskonałości i jest tu spore pole do poprawy – być może nawet przez dopracowanie i aktualizację profilów pracy maszyny, choć zapewne przydałyby się także usprawnienia w sprzęcie.
A jednak… Mimo problemów oceniam maszynę wysoko, zdając sobie sprawę, że pogodzenie wszystkich moich „chcę” z inżynierskim „mogę” w tak małej maszynie zapewne nigdy nie będzie możliwe. Niecierpliwie będę jednak czekał na kolejnego przedstawiciela tej rodziny, licząc, że nie ma rzeczy niemożliwych.