Producentem, który rozpoczął erę tabletofonów, był Samsung – dwa lata temu na targach IFA. Wtedy to świat ujrzał duży smartfon, którego ekran miał pięć cali i można go było obsługiwać zarówno palcem, jak i rysikiem. No właśnie – słowo klucz: rysik. To właśnie dzięki niemu i oferowanym aplikacjom, z którymi współpracuje, Note stał się bardzo pożądanym produktem mimo pierwszych głosów „a po co mi taka cegła”. Sprzedaż w milionach egzemplarzy o czymś jednak świadczy. Później rodzina została powiększona o model z ekranem o przekątnej 5,5″, a wczoraj poznaliśmy Galaxy Note 3 z 5,68″. O ile jednak Samsung skupia się wokół funkcjonalności rysika, tak Asus, bo to przecież o jego urządzeniu jest ten wpis, na pierwszy plan wysuwa hardware. Poznajcie Asusa Fonepad Note 6, który pod wieloma względami bardzo przypomina Galaxy Note’a, przez co nie unikniemy porównań obu modeli.
Zacznijmy od tego, że Fonepad Note 6 jest pierwszym podejściem Asusa do tabletofonów, więc z całą pewnością będziemy tu mieli do czynienia z problemami wieku dziecięcego. Z taką właśnie myślą podeszłam do urządzenia po konferencji producenta, swoją drogą krótkiej, nudnej i bez większego „wow”, prowadzonej zresztą bez większego entuzjazmu, gdzie… odniosłam wrażenie, że wszystkie moje obawy się potwierdziły. Debiut na rynku tabletofonów oczywiście nie tłumaczy Asusa i niedociągnięć w tym modelu, przez co należy spojrzeć na niego krytycznym okiem.
Parametry techniczne:
– ekran Super IPS+, 6″ 1920 x 1080 pikseli, 450 nitów,
– dwurdzeniowy procesor Intel Atom Z2580 2GHz,
– Android 4.2 Jelly Bean,
– 3G,
– GPS z Glonass,
– 16/32GB pamięci wewnętrznej,
– Bluetooth 3.0,
– WiFi 802.11 a/b/g/n z WiFi Direct,
– kamerka 1,2 Mpix,
– aparat 8 Mpix z nagrywaniem wideo w Full HD,
– slot kart microSD,
– 3.5 mm jack audio,
– port microUSB,
– frontowe głośniki stereo z Sonic Master,
– rysik,
– akumulator o pojemności 3200 mAh,
– wymiary: 164,8 x 88,8 x 10,3 mm,
– waga: 210 g.
Gdy podeszłam do stoiska, miałam wrażenie, że będę miała zaraz do czynienia z atrapą – tak kiepsko prezentował się Fonepad Note 6. Jest plastikowy, gruby, ciężki i… ogólnie wygląda jak zabawka, a nie sprzęt dla bardziej wymagających. To z kolei sugeruje, że Asus celuje w o wiele niższą półkę cenową niż Samsung ze swoimi Note’ami. Tego jednak póki co nie wiemy, bo jego cena nie została ujawniona.
Oczywiście w przypadku tego modelu na pierwszy plan wysuwa się rysik, więc trze wspomnieć o tym, że przytrzymanie przycisku na rysiku, dotknięcie ekranu i zaznaczenie wybranego obszaru powoduje zrobienie screenshota i wycięcie tego kawałka. Rysik Fonepad Note 6 oferuje dokładnie taką samą opcję podczas przeglądania stron internetowych, jak w Galaxy Note – trzymanie go nad ekranem w bliskiej odległości od niego powoduje przewijamie zawartości strony w górę lub w dół. Dodatkowo zrobienie screenshota całego widoku ekranu jest bardzo proste i, co Was na pewno zaskoczy ;) podobne do Galaxy Note – tylko że tutaj nie przeciągamy dłoni od jednej krawędzi do drugiej, a przeciągamy rysikiem ikonkę od lewej strony ekranu do prawej.
W obudowie urządzenia znajduje się specjalna wnęka przeznaczona na rysik, dzięki czemu nie musimy się martwić, że gdzieś nam się zawieruszy czy wypadnie z kieszeni. Wyciągnięcie rysika powoduje automatyczne przejście do ekranu domowego z notatkami, gdzie takowe możemy tworzyć, zarówno z tekstem, jak i grafiką.
Nie mogę się przyczepić do wyświetlacza Fonepad Note 6, bo jest bardzo dobry. Już na papierze prezentuje się świetnie – 6-calowa matryca wykonana w technologii Super IPS+ o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Doskonale wiecie, co to znaczy. Do tego wszystkiego podwyższona jasność ekranu (do 450 nitów), która pozwoli na obsługę urządzenia nawet w słoneczne dni.
Samo działanie produktu nie powaliło mnie na kolana. Może to być spowodowane albo zaśmieceniem tabletofonu, który przecież przede mną trzymany był przez wiele osób, albo po prostu leży optymalizacja. Jak jest naprawdę – przekonamy się po dłuższych testach, na które przyjdzie pora po rynkowej premierze.
Podsumowując: Asus Fonepad Note 6 ma potencjał, ale wydaje mi się – przynajmniej po tych kilku minutach, które miałam okazję z nim spędzić, że póki co nie został wykorzystany. Oczywiście trudno oceniać urządzenie po tak krótkim czasie, w dodatku na targach, na których przewija się przez ręce całego tłumu, więc na pewno Fonepad Note 6 dostanie u mnie drugą szansę. To już tylko i wyłącznie od niego zależy czy dobrze ją wykorzysta.
Poniżej krótkie wideo z opisywanym sprzętem w roli głównej: