Przypuszczam, że tak jak i ja z niecierpliwością czekacie na moment, gdy Wasz upatrzony, wybrany i wyczekany tablet trafi w końcu do domu. Zaklejone pudełko, szelest papieru… wszystko jest ważne i wszystko to (o ile chce się być prawdziwym GEEK’iem) ma znaczenie. Już wtedy zaczyna się bowiem ocenianie produktu… tzw. „user experience”. Ci z Was, którzy czekają właśnie na tablet Asusa, Eee Pad Transformer za chwilkę będą mogli zobaczyć co ich czeka w niedalekiej przyszłości. Z mojej strony tylko jedna uwaga (dotycząca zresztą chyba większości producentów). Ja wiem, że na akcesoriach się dodatkowo zarabia. To jasne i nie oczekuję cudów. Ale gdy kupujemy sprzęt w najlepszym razie za ok. 500 – 600 dolarów mogliby dorzucić choć cieniutki pokrowiec z pianki, który pozwoli ochronić urządzenie przez pierwszych kilka dni zanim właściwy zostanie znaleziony, wybrany i kupiony.
A teraz do rzeczy. Transformer to prawie hybryda. Dzięki stacji dokującej (ma kosztować ok. $150) będzie mieć niespotykanie długi czas pracy na bateriach oraz funkcjonalność (jeśli chodzi o wprowadzanie tekstu) netbooka. Dodatkowo jego atutem ma być wyjątkowo atrakcyjna cena (wspomina się o $399 dla wersji Wi-Fi 16GB).
W samym tablecie znajdziemy:
- system Android 3.0 Honeycomb
- 10.1″ ekran dotykowy IPS (1280×800) + ochrona w postaci Gorilla Glass
- CPU – 1 GHz NVIDIA Tegra 2
- 1GB RAM
- 16/32 GB SSD
- 5 MP tylna kamera / 1.2 MP przednia kamera
- WiFi 802.11 b/g/n, + bluetooth 2.1 z EDR
- MicroSD w samym tablecie
- slot kart SD w stacji dokującej/klawiaturze
- 2 x USB
- Mini-HDMI
- 9,5 godziny działania na baterii (sam tablet) / 16 godzin po połączeniu ze stacja dokującą
A teraz zapraszam na film ;-)