Do niedawna maksymalna wielkość aplikacji zgłaszanych przez deweloperów do App Store nie mogła przekraczać dwóch gigabajtów. Większość z nich starała się jednak ominąć ten limit, zmuszając nas do pobierania dodatkowych danych po pierwszym uruchomieniu gry lub programu.
W zeszłym miesiącu we wspomnianym sklepie z aplikacjami nieśmiało zaczęły się pojawiać jednak pierwsze aplikacje przekraczające dopuszczalny rozmiar. Największa z nich, Disney Infinity: Toy Box 2.0, ważyła 3,8 gigabajtów. Eksperyment z większymi rozmiarami programów zakończył się najwyraźniej sukcesem, gdyż dwa dni temu firma Apple oficjalnie podniosła limit rozmiaru zgłaszanej aplikacji do czterech gigabajtów. Możliwość tworzenia dwukrotnie większych aplikacji wydaje się być obiecująca zarówno z punktu widzenia deweloperów jak i użytkowników (a zwłaszcza graczy, którzy mogą spodziewać się coraz bardziej rozbudowanych produkcji).
W tym momencie kluczowe pytanie brzmi: co z urządzeniami wyposażonymi w 16 gigabajtów pamięci? Nie da się bowiem ukryć, że o ile jeszcze niedawno te „najniższe” modele iPadów stanowiły ciekawą propozycję dla mniej wymagających osób, to jednak stale rosnąca wielkość aplikacji i samego systemu operacyjnego może sprawić, że już niedługo staną się one naprawdę mało użyteczne. Plotka o tym, że kolejna generacja iUrządzeń będzie dostępna wyłącznie w wariantach 32, 64 i 128 gigabajtów (powtarzana od kilku lat przy okazji każdej nadchodzącej premiery) w tym roku wydaje się więc być coraz bardziej realna.