Trzy nowe iPhone’y, odświeżony iPad, Apple Watch 5 – ostatnio gigant z Cupertino zaprezentował naprawdę sporo gadżetów. Jednak w tej gęstej atmosferze emejzingu trudno usłyszeć choćby pojedynczy głos o HomePod – domowym sprzęcie, który miał być pierwszą ważniejszą wtyczką Apple w świecie Smart Home.
HomePod miał premierę w 2017 roku, a u pierwszych klientów pojawił się na początku roku 2018. Podczas ostatniej dwugodzinnej prezentacji, Apple nie wspomniało o nim ani razu. Oznacza to, że sprzęt ten jest w pewnym sensie zawieszony w powietrzu – zarówno pod względem sprzętowym (mieliśmy nadzieję, że usłyszymy coś o HomePodzie Mini), jak i aktualizacji oprogramowania.
Jedyną nowością w HomePod, jaka najpewniej pojawi się pod koniec września, to możliwość odbierania jednego ze 100000 kanałów radiowych nadających w internecie na żywo. O ich włączenie będzie można poprosić Siri i… – brawa! – w głośniku za 300 dolarów usłyszymy muzykę radiową.
Zgodnie z dotychczas zgromadzonymi informacjami, „jeszcze tej jesieni” zaplanowano aktualizację, która wniesie funkcję relaksacyjną, polegającą na odtwarzaniu dźwięków fal oceanu, lasu, ulewy czy śpiewających, leśnych ptaków. Czyli coś, co można już teraz puścić sobie z dowolnej aplikacji strumieniującej muzykę.
I nareszcie, HomePod będzie potrafił rozróżnić głosy domowników, dopasowując do nich odmienne listy muzyczne, wiadomości i przypomnienia z kalendarza. Będzie też dało się za pośrednictwem głośnika odebrać połączenia kierowane na iPhone’a czy iPada.
Wszystko to jest kwestią przyszłych aktualizacji, o których dotąd bardzo mało się dowiadujemy. Obserwując podejście Apple do kwestii dbania o ten jedyny w tym segmencie urządzeń produkt z logo nadgryzionego jabłka, nie dziwi, że HomePod już jakiś czas temu wypadł z gry, jeśli chodzi o inteligentne głośniki. Ludzie znacznie chętniej wybierają Amazon Echo czy Google Home niż sprzęt Apple.
Apple HomePod jest wielką sprzedażową porażką. Nawet właściciele iPhone’ów nie chcą go kupować
źródło: Phone Arena