Marketing Apple zawsze był nieprzeciętny. Wystarczy obejrzeć choć jedną z prezentacji podczas których omawiane są najnowsze funkcje iPhone’ów, by przekonać się, ile jest tam miodu i innych słodkości – aż do mdłości. Zabawnym bywa, gdy firma przedstawia jako coś niesamowitego rzeczy, które są standardem w branży od lat.
Dużo miejsca na mnóstwo zdjęć?
Apple produkuje smartfony premium: zawsze z materiałów z wysokiej półki, a użyte podzespoły to TOP of the TOP. Niemal nigdy nie były tanie, bo nawet najbardziej podstawowe modele to wydatek, z którym trzeba się liczyć. Jednocześnie gigant z Cupertino zawsze srogo podlicza tych, którzy ośmielają się kupować urządzenia z większą pamięcią niż podstawową.
Wspominam o tym, bo jak zauważyli redaktorzy GSMarena, firma opublikowała nową, całkiem zabawną reklamę iPhone’a 15. Jak wiadomo, bazowa wersja tego modelu ma 128 GB pamięci na dane. I teraz uwaga, bo leci petarda: Apple umieszcza w materiale frazę:
Dużo miejsca na mnóstwo zdjęć. Spokojnie, to iPhone 15.
Cóż, smartfonów z pamięcią 128 GB bazujących na systemie Android jest na rynku od zatrzęsienia. I to – umówmy się – znacznie tańszych od iPhone’a 15. Jasne, bywa tak, że w dosłownie każdym aspekcie te niedrogie sprzęty są gorsze od produktów Apple. Ta jedna cecha w żadnym stopniu nie sprawia, że z miejsca stają się konkurencją dla iPhone’ów.
„Broniąc” Apple, 128 GB pamięci na system i dane to wciąż standard dla producentów najlepszych smartfonów w ogóle. Za przykład mogą posłużyć Samsung i Google – flagowce tych firm też startują z tego pułapu.
Dochodzimy jednak do pewnej różnicy: Pixel 8 ani Galaxy S24 nie widnieją na plakatach reklamowych z podpisami „Zobacz, ile przestrzeni masz na swoje zdjęcia!”. Przyczyn może być wiele. Jedną z nich może być to, że wspomniane 128 GB to tak naprawdę… nie aż tak dużo. Wie to każdy, kto niemalże zapchał pamięć swojego smartfona fotkami i filmami.
Apple i ten marketing pełen emejzingu
Podejrzewam, że w USA przekaz reklamowy Apple ludziom tak bardzo się przejadł, że nawet nie zwracają uwagi na to, że Tim Cook i spółka zdają się podniecać zwykłymi rzeczami, które trafiają do iPhone’ów. 128 GB pamięci na „dzień dobry”? To byłoby całkiem interesującym punktem specyfikacji, ale z 5 lat temu.
Być może spece od marketingu celują w ten sposób do klienta, który utknął z jakąś 64-gigabajtową wersją iPhone’a w kieszeni. Wszak Apple zrezygnowało całkowicie z podstawowych opcji pamięciowych 64 GB dopiero przy okazji premiery iPhone’a 13. Jeśli ktoś przymierza się do upgrade’u z – powiedzmy – iPhone’a 12, taka reklama ma sens.
Dla użytkownika flagowca z Androidem – nie ma żadnego.