Touch ID jest jedną z funkcji, która przez długi czas stanowiła (a może nadal stanowi?) niedościgniony wzór. Rozwiązanie jest proste, wręcz banalne w obsłudze, działa bezproblemowo, a na dodatek świetnie zabezpiecza kluczowe funkcje smartfona. Czy właśnie jesteśmy świadkami powrotu Apple do tej technologii?
Historia bierze swój początek w kwietniu, gdy Apple opublikowało raport, w którym opisuje wykorzystanie optycznych czujników obrazu ulokowanych pod wyświetlaczem. W tym konkretnym dokumencie przewija się nawiązanie do Apple Watch. Po krótkim oczekiwaniu, Urząd Patentowy Stanów Zjednoczonych opublikował dokument, który potwierdza, że Apple nabyło już prawa do tego patentu i może teraz rozporządzać nim wedle własnego uznania.
Face ID w komputerach, Touch Bar w klawiaturze. Apple może szykować ciekawe nowości
W treści dokumentu przewija się system obrazowania biometrycznego na urządzeniach z ekranem, jak pisałem wcześniej, na przykład w Apple Watchu. Patent sugeruje też, że producent może posiłkować się identyfikacją w oparciu o fale akustyczne lub impulsy, które pojawią się, gdy użytkownik przyłoży palec do odpowiedniego miejsca na urządzeniu. Teraz spójrzcie na wszystkie skanery linii papilarnych, które są zintegrowane z wyświetlaczem. Brzmi dziwnie znajomo, prawda?
Apple Watch najpopularniejszym smartwatchem. Sprzedaż jest imponująca
Smaczkiem, na który warto zwrócić uwagę, a który wskazuje na rozległe plany wykorzystania patentu, jest uchwycenie cech naszych… uszu, wliczając w to ich zmapowanie i wykorzystania jako techniki uwierzytelnienia biometrycznego. Mało kto wie, ale każdy z nas ma inny odcisk ucha, tak samo, jak odciski palca (wyłączając bliźniaków). Odcisk ucha nie przyjął się w kulturze masowej, no bo przestępcy jednak zwykli zostawiać na miejscu odciski palców, a nie uszu ;)
Rozwiązanie opatentowane przez firmę z Cupertino otwiera też furtkę do generowania obrazu dłoni, ucha, twarzy, policzka oraz określenia naszej charakterystyki fizjologicznej, wliczając w to nasze cechy indywidualne, jak blizny czy strukturę skóry. Można zauważyć, że producent patrzy na kwestię biometryki dość szeroko. Nie zdziwiłbym się, gdyby przyszłoroczny iPhone miał ekran, który w całości będzie pokryty warstwą skanera. Wydaje się, że tylko takie podejście do tematu pozwoliłoby firmie Tima Cooka na płynne skanowanie tak wielu wartości. Jakoś jednak nie umiem sobie wyobrazić przykładania policzka, nosa czy ucha do wydzielonej strefy o wymiarach kilku centymetrów.
Jak sądzicie, wizja zabezpieczeń biometrycznych w wykonaniu Apple to przyszłość? A może raczej stoicie na stanowisku, wedle którego tak dokładne mapowanie twarzy i naszych cech to już lekka przesada? Dajcie znać w komentarzach.
źródło: PatentlyApple