Mam ogromny problem ze znajdowaniem nowej muzyki, która przypadłaby mi do gustu. Nie dlatego, że mam jakieś wybitnie wysokie wymagania, ale Spotify skutecznie ukrywa potencjalnie interesujące mnie perełki pod natłokiem nowości, które wpycha mi niemalże na siłę. Podobna praktyka spotyka również autorskie playlisty serwisu, które na bieżąco aktualizowane są o bijące rekordy popularności nowości, zamiast przedstawić słuchaczowi kilka propozycji, które swoją premierę miały jakiś czas wcześniej. Apple zdaje się rozumieć ten problem i wzbogaciło swoją usługę muzyczną o dwie nowe, choć bogate w ciekawostki listy utworów.
Przedstawiciele firmy z nadgryzionym jabłuszkiem odpowiedzialni za usługę Apple Music najwyraźniej wiedzą, czego potrzebują użytkownicy zmagający się z kwarantanną domową oraz społeczną izolacją i wprowadzili do aplikacji tematyczne playlisty: Poprawiacze nastroju i Biurowy DJ.
Pierwsza z nich – jak sama nazwa wskazuje – ma polepszyć nasze samopoczucie i poza najprawdopodobniej preferowanymi przez nas utworami, składa się również z klasycznych piosenek, które zasłynęły właśnie przez swój pozytywny wpływ na nastrój słuchaczy. Listę ubogacają również najnowsze hity, choć tych jest zauważalnie mniej i pełnią raczej funkcję dodatku.
Biurowy DJ to playlista stworzona z myślą o osobach pracujących w formule home office. Wybór piosenek jest zaskakująco podobny do tych z pierwszej listy, choć proponowane utwory są nieco bardziej energiczne i w moim przypadku zauważyłem większe natężenie hitów rodem z radia. Czy to źle? Absolutnie!
Obydwie propozycje zdecydowanie mogą wspomóc poszukiwania nowych perełek muzycznych, ale według mnie najlepiej sprawdzą się w roli do której zostały stworzone – typowego przełamywacza ciszy panującej w mieszkaniu, który przy okazji skłoni was do tupania nogą w rytm muzyki.
Spersonalizowane playlisty w Apple Music aktualizowane są co poniedziałek, a ich uzupełnianie odbywa się poprzez działanie szeregu algorytmów odpowiedzialnych za dopasowanie muzyki do danej tematyki i naszych własnych preferencji. Choć usługa nie może pochwalić się tak bogatą biblioteką playlist jak przykładowo Spotify, to miło wiedzieć, że firma wciąż inwestuję w ten segment usługi i nie rezygnuje z dalszego rozwoju aplikacji w kierunku pełnej personalizacji.
Już nie będziesz musiał płacić dwa razy za tę samą aplikację na macOS oraz iOS
Źródło: TechCrunch, własne