W Cupertino trwają prace nad nową aplikacją muzyczną. Co ciekawe, będzie ona oferowana obok dobrze już znanej apki Apple Music. Czy będziemy mieli do czynienia z niepotrzebnym zamieszaniem? Ponadto dowiedzieliśmy się, że firma może już nie zorganizować żadnej konferencji w 2022 roku.
Apple Classical – aplikacja dla miłośników muzyki klasycznej
Firma Tima Cooka znana jest z dość ograniczonej liczby produktów i skupiania się na ich rozwoju, bez zbytniego rozdrobnienia się na mnóstwo różnych urządzeń czy aplikacji. Owszem, w ciągu ostatnich lat Apple rozszerzyło swoje portfolio, aczkolwiek wciąż daleko producentowi iPhone’ów do wielu innych konkurentów na rynku.
Patrząc na politykę firmy z Cupertino, zaskoczeniem mogą być rewelacje na temat nowej aplikacji muzycznej. W założeniach nie zastąpi ona Apple Music, ale będzie rozwijana obok głównej apki i ma celować w znacznie węższe grono potencjalnych odbiorców.
Otóż na początku tego roku zmiany odkryte w kodzie Apple Music potwierdziły, że trwają prace nad aplikacją Apple Classical, mającą zapewnić dostęp do muzyki klasycznej. Warto tutaj odnotować, że muzykę klasyczną znajdziemy już w głównej aplikacji muzycznej. W jakim więc celu powstanie Apple Classical?
Należy zaznaczyć, że gigant z Cupertino w zeszłym roku kupił usługę Primephonic, która skupiała się właśnie na dostarczaniu muzyki klasycznej. Wśród jej zalet często wymieniano wyjątkowe wrażenia słuchowe, nastawione na możliwie jak najwyższą jakość utworów. Ponadto aplikacja Primephonic oferowała rekomendacje starannie dobrane przez ekspertów, ekskluzywną zawartość oraz szczegółowe dane na temat utworów dostępnych w bibliotece.
Wysoce prawdopodobne, że nowa aplikacja muzyczna zachowa większość z wymienionych przed chwilą cech. Ponadto pojawią się głosy o innym sposobie promowania utworów – główna aplikacja Apple Music nastawiona jest na dostarczanie świeżej i nowej muzyki, co niekoniecznie musi być pożądane przez fanów klasyki.
Brzmi ciekawie, ale zastanawiam się, czy faktycznie warto rozbijać aplikację muzyczną na dwa oddzielne produkty. Tym bardziej, że muzyka klasyczna nie zniknie z Apple Music. Może lepszym wyjściem byłoby po prostu wprowadzenie specjalnego trybu w głównej aplikacji? Oczywiście to tylko moje rozważania, a to, czy zespół Tima Cooka wykonał dobry ruch – to zweryfikuje już rynek.
Nowa aplikacja może zadebiutować już niebawem
Wypada odnotować, że nie opieramy się wyłącznie na przeciekach. Apple, po przejęciu usługi Primephonic, zapowiedziało w zeszłym roku, że wyda aplikację dedykowaną muzyce klasycznej, łączącą interfejs znany z Primephonic z nowymi rozwiązaniami.
Co ciekawe, od momentu wspomnianego ogłoszenia zrobiło się dość cicho o nowej aplikacji, przynajmniej w oficjalnych komunikatach. Nie oznacza to jednak, że plany zostały porzucone. Jak już wcześniej napisałem, na początku tego roku zmiany w kodzie aplikacji Apple Music wskazywały, że faktycznie trwają prace nad zupełnie nową aplikacją muzyczną.
Natomiast teraz zauważono nowe linijki w kodzie backendowym używanym przez giganta z Cupertino. Potwierdza to, że aplikacja wciąż jest rozwijana, a także sugeruje, że w niedalekiej przyszłości powinniśmy spodziewać się jej wydania.
Nie poznaliśmy żadnych szczegółów na temat daty wydania aplikacji Apple Classical, ale warto zauważyć, że do końca 2022 roku pozostały już tylko trzy miesiące. Natomiast w iOS 16.1, który znajduje się w fazie beta i najpewniej trafi do użytkowników w październiku, nie ma żadnych wyraźnych odniesień do nowej aplikacji.
Możliwe, że aplikacja pojawi się w kolejnej aktualizacji – np. w listopadzie lub dopiero w grudniu. Oczywiście, jeśli w Cupertino nie zdecydowano się przełożyć premiery na przyszły rok.
Bez konferencji w październiku?
Producent przyzwyczaił nas, że po premierze nowych iPhone’ów organizowana jest jeszcze jedna konferencja, zazwyczaj w październiku. W tym roku byłaby to dobra okazja do zaprezentowania właśnie aplikacji Apple Classical. Możliwe jednak, że konferencja się nie odbędzie.
Mark Gurman z Bloomberga, znany z ujawniania najbliższych planów firmy Tima Cooka, twierdzi, że firma może nie mieć wystarczającej liczby produktów, aby zorganizować konferencję. Zamiast tego nowości mają zostać pokazane wyłącznie w formie komunikatów prasowych.
Co ciekawe, lista produktów nie będzie jednak naprawdę uboga. Gurman dodaje, że Apple jeszcze w tym roku ma pokazać Maka mini z układami M2 i M2 Pro, 14- i 16-calowe MacBooki Pro z procesorami M2 Pro i M2 Max, a także 11- i 12,9-calowe iPady Pro z M2 na pokładzie. Do tego może dojść delikatnie odświeżona podstawka Apple TV z chipem Apple A14 i zwiększoną ilością pamięci RAM.
Dlaczego więc tym wszystkim produktom nie zostanie poświęcona konferencja? Cóż, zmiany względem ich poprzedników będą dość niewielkie i skupią się głównie na nowych procesorach, które również mają być tylko uprawnionymi wersjami układów z rodziny Apple M1.
Skoro więc cała konferencja miałaby być prezentacją równie „dużych nowości”, jak w przypadku AirPods Pro 2. generacji, to faktycznie lepiej opublikować kilka prasówek niż zanudzać widzów.