Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, właścicielem wyszukiwarki Bing byłby dzisiaj nie Microsoft, lecz… Apple. Ten drugi nie skusił się jednak na propozycję sprzedaży, jaką złożył gigant z Redmond kilka lat temu.
Microsoft chciał sprzedać wyszukiwarkę Bing
W związku z trwającymi w Stanach Zjednoczonych sprawami antymonopolowymi odtajnieniu ulegają kolejne dokumenty, w których skrywają się niemałe ciekawostki. Na przykład nowa historia Binga łącząca Microsoft i Apple.
Tej pierwszej firmie bardzo zależało na tym, żeby Bing został domyślną wyszukiwarką w przeglądarce Safari. W latach 2009 – 2020 zwracał się do Apple z taką propozycją aż 6 razy, lecz gigant z nadgryzionym jabłkiem w logo za każdym razem odmawiał i decydował się na pozostanie przy rozwiązaniu Google. To ostatnie przedsiębiorstwo twierdzi zresztą, że jest to dowód na to, że swoją pozycję zawdzięcza jakości, a nie działaniom antykonkurencyjnym (to tak na marginesie).
Niedające mu spokoju odmowy doprowadziły do tego, że w 2018 roku Microsoft przyszedł do Apple z inną ofertą. A właściwie z dwiema: pierwsza zakładała po prostu sprzedaż wyszukiwarki Bing, druga zaś polegała na założeniu spółki joint venture wokół tego rozwiązania. Do realizacji żadnego z tych scenariuszy nie doszło. Nie stało się to także dwa lata później, gdy podjęta została próba numer dwa.
Apple mówiło wprost: za niska jakość
[Inwestycje Microsoftu] w sektor wyszukiwania nie były znaczące, [dlatego też] jakość sama w sobie nie była zbyt dobra. Nie wkładali w to pieniędzy porównywalnych z Google ani takich, jakie Microsoft mógłby inwestować. Ich system reklamowy i sposób, w jaki zarabiają, również nie należał do najlepszych. Eddy Cue, wiceprezes ds. usług w Apple
Podczas procesu, w którym przedstawiciele firmy Google udowadniali, że nie prowadzą działań antykonkurencyjnych, jako świadek wezwany został także Eddy Cue. Przyznał, że firma Apple ustawiała rozwiązanie z Mountain View jako domyślne, bo „zawsze uważała, że jest najlepsze”, a to z kolei oznaczało optymalną opcję dla użytkowników.
Cue przyznał jednak też, że na ostateczną decyzję miały wpływ pieniądze płacone przez Google, choć w nieco innym sensie. Gdyby nie te płatności, w Apple opracowalibyśmy własną wyszukiwarkę – stwierdził.