Pierwsze MacBooki z procesorami Apple M1 to z pewnością interesujące laptopy. Mają one jednak wadę, która znana jest już z modeli z Intelem. Wymiana kości RAM czy dysku SSD to proces naprawdę trudny, ale – jak się okazuje – jak najbardziej możliwy do przeprowadzenia.
Chcesz więcej pamięci? Cóż, sięgnij głębiej do portfela
Przed zakupem MacBooka, ale również wielu podobnych laptopów, warto dobrze zastanowić się, jakiej specyfikacji potrzebujemy obecnie i czy wystarczy ona na najbliższe kilka lat. Wiele elementów, jak na przykład kości RAM czy dysk SSD, jest przylutowanych do płyty głównej, a ich własnoręczna wymiana może być niemożliwa.
Oczywiście Apple oferuje różne konfiguracje, ale należy mieć na uwadze, że dopłata do lepszych podzespołów jest dość spora. Przykładowo, wybierając MacBooka Air z układem Apple M1 za dodatkowe 8 GB RAM trzeba dopłacić 1000 złotych. Jeśli nie wystarczy Wam dysk 256 GB, to za wersję 512 GB dopłacicie 1000 złotych, a za 1 TB na dane już 2000 złotych.
Trzeba przyznać, że ceny nie są zbyt zachęcające, nawet jeśli na pokładzie znajduje się naprawdę szybki dysk. Co więcej, jak już wspomniałem, późniejsza rozbudowa nie należy do zbyt łatwych zadań.
W MacBooku z Apple M1 można wymienić niektóre komponenty, ale…
Jak zwraca uwagę serwis MacRumors, powołując się na informacje udostępnione przez chińskich specjalistów od rozbiórki urządzeń, komputery z autorskim układem Apple M1 mogą być bardziej „elastyczne” niż wcześniej sądziliśmy.
Okazuje się, że w Makach z Apple M1 można wyjąć fabrycznie zamontowany RAM i dysk SSD, a następnie zamontować komponenty zapewniające więcej pamięci. Technikom z Państwa Środka udało się w MacBooku Air z 8 GB RAM i dyskiem SSD 256 GB zastosować 16 GB RAM i 1 TB SSD. Mamy więc do czynienia ze sporym ulepszeniem specyfikacji, za którą w sklepie Apple musielibyśmy zapłacić 3000 złotych.
Warto dodać, że MacBook po uruchomieniu działał poprawnie. Niestety, należy liczyć się z konsekwencjami. Po pierwsze, wymienione komponenty są przylutowane i podczas ich demontażu może dojść do uszkodzenia. Po drugie, taka ingerencja oznacza koniec gwarancji.
Całość, szczególnie jeśli posiadamy Maka wciąż objętego gwarancją, należy traktować jako ciekawostkę. Ponadto, z pewnością nie jest to jakakolwiek zapowiedź pozytywnych zmian w polityce firmy Tima Cooka. Wątpię, aby przyszłe laptopy z Apple M1 lub nowszym układem pozwoliły na łatwą wymianę kości RAM czy dysku SSD.