Kiedy na fotelu prezydenta USA zasiadał Donald Trump, jego gabinet był zwolennikiem polityki twardej ręki wobec Chin. Sankcje nakładane na tamtejsze firmy miały uderzać w chińską gospodarkę, a jednocześnie zmuszać lokalnych producentów do poszukiwania innych kontrahentów. Co jednak ciekawe, Apple nie planuje gruntownie zmieniać swoich łańcuchów dostaw w najbliższym czasie.
Wojna handlowa w toku
Sytuacja pomiędzy Chinami i Stanami Zjednoczonymi w dalszym ciągu jest mocno napięta. Mimo że stosunki uległy wyraźnej poprawie po zmianie na stanowisku prezydenta USA, to wciąż ciężko nazwać obecną sytuację dobrą. Huawei nie ma co liczyć na wykreślenie z listy podmiotów, które zagrażają bezpieczeństwu USA, co przekłada się jednocześnie na brak Usług Mobilnych Google w najnowszych smartfonach i tabletach tego producenta.
Spokojnie mogą natomiast odetchnąć fani Xiaomi. Pomimo ubiegłorocznych oskarżeń, kierowanych w stronę producenta, który miał rzekomo współpracować z armią Chińskiej Republiki Ludowej, amerykański sąd okręgowy ostatecznie oczyścił tę firmę z wszystkich zarzutów.
Apple nie chce się przenosić z Chin
Od samego początku Apple wypowiadało się bardzo ostrożnie w kwestii ewentualnego przenoszenia swojej produkcji poza Chiny. Dwa lata temu słyszeliśmy, że taki ruch może zająć gigantowi z Cupertino nawet trzy lata. W ostatnim czasie przez internet przewijało się wiele nazw potencjalnych krajów, które mogłyby przejąć znaczącą część produkcji urządzeń Apple.
W opublikowanym przez South China Morning Post raporcie czytamy, że pomimo wcześniejszych deklaracji, firma Tima Cooka nie ma zamiaru śpieszyć się z potencjalną przeprowadzką. Według najnowszych doniesień, aż jedna trzecia firm, które Apple dodało w kilku ostatnich latach do swojego łańcucha dostaw, jest zlokalizowana na terenie Chin.
Eksperci zauważają, że taki ruch świadczy o tym, że Apple w dalszym ciągu jest w dużym stopniu zależne od Chin, a obecnie panująca trudna sytuacja na rynkach tylko ten stan pogłębia. Firma Foxconn, czyli jeden z głównych partnerów giganta z Cupertino, zaczęła nawet oferować większe stawki w chińskich fabrykach, aby móc zrealizować większe zamówienia w trakcie nachodzącego sezonu produkcyjnego.
Uzależnienie się od chińskich dostawców jest potencjalnie niebezpieczne, ponieważ – jak już zostało wspomniane – relacje pomiędzy Chinami i Stanami Zjednoczonymi wciąż są dość napięte, mimo że Donald Trump, który przeprowadził antychińską kampanię, nie jest już prezydentem. Joe Biden nie zamierza jednak odwoływać wszystkich jego decyzji, a niewykluczone, że dołoży kolejne sankcje, jeśli Amerykanie uznają to za stosowne/konieczne.
Apple naturalnie jest bardzo ważne dla Stanów Zjednoczonych, lecz doświadczyło już skutków amerykańskich sankcji na własnej skórze. Objęto nimi również firmę Ofilm Group, która była dostawcą giganta z Cupertino od 2017 roku, więc Amerykanie zdecydowali się rozwiązać z nią wszelkie umowy.
Zbanowanie wszystkich chińskich firm wydaje się raczej nieprawdopodobne, ale gdyby tak się stało, to łańcuch Apple całkowicie by się załamał i gigant z Cupertino miałby ogromny problem, jeszcze większy niż Huawei.