Apple zapowiedziało wprowadzenie trzech zaawansowanych funkcji bezpieczeństwa, których celem jest ochrona danych użytkownika, trzymanych w chmurze. Z nowości skorzystają właściciele iPhone’ów, a także innych urządzeń z Cupertino.
Weryfikacja klucza kontaktu iMessage
Patrząc na ostatnie lata działalności Apple, wyraźnie widać, że firma z dużym priorytetem traktuje zarówno prywatność, jak i bezpieczeństwo użytkowników. Co więcej, zespół Tima Cooka uczynił te dwie cechy swoich urządzeń jednymi z głównych marketingowych haseł, mających zapewnić klientów o wyższości sprzętu z Cupertino nad konkurencją.
Oczywiście zdarzały się wpadki, a także nie wszystkie rozwiązania działały na zadowalającym poziomie, ale ogóle nie można odmówić faktycznie dobrego poziomu prywatności i bezpieczeństwa. Dobrym przykładem jest komunikator iMessage, który od dawna oferuje szyfrowanie end-to-end.
Natomiast teraz, aby jeszcze bardziej podnieść bezpieczeństwo podczas rozmów w iMessage, Apple wprowadza weryfikację klucza kontaktu (iMessage Contact Key Verification). Funkcja ma sprawdzić się w przypadku m.in. dziennikarzy czy członków rządu, pozwalając im na zweryfikowanie osoby, z którą rozmawiają.
Firma Tima Cooka zaznacza, że rozwiązanie przeznaczone jest przede wszystkim dla osób, które mogą być celem wyrafinowanych cyberataków. Zwykli użytkownicy raczej nie będą mieli okazji skorzystać z weryfikacji klucza kontaktu.
Jak to działa? Apple wyjaśnia, że podczas rozmowy między użytkownikami, którzy włączyli weryfikację klucza kontaktu iMessage, będą wyświetlane automatyczne alerty, jeśli cyberprzestępca z sukcesem włamie się do serwerów w chmurze, aby przykładowo podsłuchiwać zaszyfrowane wiadomości. Dla dodatkowego bezpieczeństwa użytkownicy mogą porównywać kod weryfikacyjny osobiście – np. przez FaceTime lub przez inne bezpieczne połączenie.
Globalnie funkcja ma być dostępna dla wszystkich zainteresowanych w 2023 roku.
Klucze bezpieczeństwa
Drugą nowością, ogłoszoną przez Apple, jest możliwość korzystania ze sprzętowych kluczy bezpieczeństwa innych firm. Jak możemy przeczytać we wpisie na oficjalnym blogu, funkcja w założeniach przeznaczona jest dla użytkowników, którzy często są narażeni na zagrożenia swoich kont internetowych – np. celebryci, dziennikarze i członkowie rządu.
Jak to działa? W przypadku użytkowników, którzy zdecydują się na to rozwiązanie, klucze bezpieczeństwa wzmocnią uwierzytelnianie dwuskładnikowe Apple, wymagając sprzętowego klucza bezpieczeństwa jako jednego z dwóch składników.
Funkcja globalnie zostanie udostępniona na początku 2023 roku.
Zaawansowana ochrona danych w iCloud
Pierwsza, a także druga funkcja niekoniecznie zainteresuje wszystkich użytkowników. Nie można jednak tego powiedzieć o trzeciej nowości. Obecnie usługa iCloud chroni 14 kategorii wrażliwych danych za pomocą kompleksowego szyfrowania – np. hasła w pęku kluczy iCloud i dane zdrowotne. Natomiast w ramach zaawansowanej ochrony danych liczba kategorii zostanie rozszerzona do 23.
Nowe kategorie, które będą szyfrowane end-to-end, przedstawiają się następująco: kopie zapasowe urządzeń, kopie zapasowe wiadomości, dysk iCloud, notatki, notatki głosowe, zdjęcia, przypomnienia, zakładki Safari, skróty Siri i Wallet Passes.
Należy mieć na uwadze, że po włączeniu opisywanej nowości nikt nie będzie posiadał kluczy dostępu do wyżej wymienionych kategorii danych. Dotyczy to nawet Apple. Dodatkowo, aby uzyskać dostęp do tych danych, konieczne będzie skorzystanie z jednego z zaufanych urządzeń (iPhone, iPad lub Mac). Z jednej strony może to utrudnić odzyskanie i dostęp do danych, ale z drugiej odczuwalnie zwiększy ich ochronę.
Zaawansowana ochrona danych wprowadzana jest już w iOS 16.2 beta. Dowiedzieliśmy się, że dla użytkowników z USA ma być dostępna do końca tego roku, a pozostali muszą poczekać do początku 2023 roku.
Zmiany w App Store
Apple, oprócz przedstawienia nowych funkcji bezpieczeństwa, ogłosiło jeszcze zmiany w sklepie App Store. Według nowych wytycznych, programiści otrzymają dodatkowe 700 „punktów cenowych”, dzięki czemu aplikacje będą mogły teraz kosztować od 29 centów do nawet 10 tys. dolarów.
W przypadku aplikacji, które zostaną wycenione przez deweloperów powyżej 1000 dolarów, konieczne będzie jednak złożenie specjalnego wniosku do Apple. W ten sposób firma chce zapobiec wprowadzaniu do App Store bezsensownie drogich aplikacji.
W sumie deweloperzy będą mogli teraz wybierać spośród 900 punktów/progów cenowych, które będą rosnąć stopniowo – np. co 0,10 dolarów do wartości 10 dolarów i co 0,50 dolarów między ceną wynoszącą od 10 do 50 dolarów. Dostępna będzie też możliwość zaokrąglania ceny (np. 0,90 lub 1,00 dolarów). Warto zauważyć, że obecnie w Polsce końcówki wynoszą zawsze 99 groszy – możliwe więc, że wkrótce pojawią się aplikacje, za które zapłacimy po prostu równe 2, 5 czy 10 złotych.
Zmiany w App Store będą wprowadzane stopniowo – dla części aplikacji już teraz, a dla pozostałych dopiero wiosną 2023 roku.