Wcześniejsze informacje wskazywały, że lokalizatory AirTag pojawią się jeszcze w tym roku. Niewykluczone, że będziemy musieli jednak poczekać trochę dłużej.
AirTag – nowy gadżet z Cupertino
Od dłuższego czasu możemy spotkać się z nieoficjalnymi informacjami, pochodzącymi od wielu wysoce wiarygodnych źródeł, które twierdzą, że firma z Cupertino pracuje nad nowym gadżetem. W ofercie Apple mają bowiem pojawić się lokalizatory AirTag.
Tak, zespół Tima Cooka chce wprowadzić niewielkie urządzenia, które posłużą do lokalizowania różnych przedmiotów – kluczy, torebek czy portfeli. Wystarczy, że użytkownik przypnie AirTag do wybranego przedmiotu, a jego lokalizację będzie mógł sprawdzić z poziomu aplikacji na iPhonie czy iPadzie.
Lokalizatory będą mogły działać w trybie offline, czyli nie skorzystają z sieci komórkowej czy Wi-Fi. Komunikacja z innymi urządzeniami będzie odbywać się za pomocą ultraszerokopasmowej technologii radiowej, podobnej do tej oferowanej przez układ U1 w iPhone’ach 11.
Oczywiście będą one przeznaczone głównie (lub wyłącznie) dla właścicieli iUrządzeń. Apple nie chce tutaj konkurować na szeroką skalę z innymi producentami lokalizatorów, a tylko zapewnić nowy gadżet swoim klientom i najpewniej dobrze na nim zarobić.
Premiera przesunięta na 2021 rok
Wcześniejsze informacje sugerowały, że lokalizatory AirTag zobaczymy jeszcze w tym roku, na jednej z konferencji Apple. Prawdopodobnym terminem wydawał się 13 października, czyli data debiutu iPhone’ów 12. Okazuje się jednak, że na nowy gadżet będziemy musieli poczekać trochę dłużej.
Jon Prosser, znany z zapowiedzi planów Apple, twierdzi, że premiera lokalizatorów została przesunięta. Zobaczymy je w 2021 roku, najpewniej w okolicach marca. Otrzymają one białą górę, bez logo nadgryzionego jabłka. Natomiast spód będzie wykonany z polerowanego metalu i właśnie tutaj dodane zostanie logo Apple.
Na słuchawki AirPods Studio także poczekamy
Według Prossera na najbliższej konferencji nie zobaczymy również słuchawek nausznych AirPods Studio. Dowiedzieliśmy się również, że będą one sprzedawane za 599 dolarów (drogo!) i zostaną wykonane ze skóry i metalu. Pojawić ma się także sportowy, tańszy model w cenie 350 dolarów.
Należy zaznaczyć, że mamy do czynienia z nieoficjalnymi informacjami, których nie powinno się traktować jako 100-procentowy pewnik. Tym bardziej, że Jon Prosser zaliczył ostatnio kilka wpadek – np. nie trafił z zapowiedzią zmiany nazwy iOS na iPhone OS.