Firma Apple przyzwyczaiła nas już do tego, że nieprzesadnie śpieszy się z prezentowaniem kolejnych generacji swoich słuchawek. Toteż, raczej nikt nie jest zdziwiony, że na nowy podstawowy wariant AirPods również przyszło nam trochę poczekać. Czy było na co i czy oznacza to, że zostały one dopracowane w każdym detalu? Sprawdźmy, co oferują świeżutkie, douszne AirPods 4. generacji. Przy okazji, Apple odświeżyło też nauszne AirPods Max i zapowiedziało nowe funkcje dla dokanałowego modelu z dopiskiem Pro.
AirPods 4. generacji to udana ewolucja
Zdecydowana większość słuchawek prawdziwie bezprzewodowych dostępnych na rynku to konstrukcje dokanałowe, wyposażone w silikonowe nakładki mające za zadanie zapewniać możliwie najlepszą izolację od otoczenia. Nie każdy jednak lubi tego typu słuchawki, z różnych powodów. Miło więc, że producenci pamiętają o takich osobach.
AirPods 4 to bezpośredni następca poprzedniej, trzeciej generacji, co widać już na pierwszy rzut oka, bowiem Apple nie siliło się tutaj na drastyczne zmiany wizualne. Mimo to, jak twierdzono podczas prezentacji, sam kształt słuchawek został skonstruowany tak, by maksymalnie pasował wielu użytkownikom. Z racji, że sam nie jestem fanem słuchawek dousznych (o czym wspominałem chociażby w recenzji Samsung Galaxy Buds 3), chętnie sprawdzę, jak w moich uszach będzie leżeć nowa propozycja Apple.
Z pozostałych kwestii związanych z konstrukcją, oprócz (rzekomo) poprawionego komfortu noszenia w uszach, pochwalono się zmniejszonym o 10 procent etui ładującym. Zostało ono wyposażone w głośniczek do lokalizowania i złącze USB-C. Ponadto, podobnie jak model Pro 2. generacji, futerał będzie można naładować indukcyjnie na dowolnej ładowarce Qi lub na ładowarce od zegarka Apple Watch. A skoro już o ładowaniu mowa – wraz z etui, mają być one zapewniać do 30 godzin pracy.
Apple z reguły nie chwali się parametrami stosowanych przez siebie przetworników. W tym przypadku, powiedziano jedynie, że czwarta generacja pchełek została wyposażona w ulepszoną architekturę akustyczną, w tym nowy przetwornik dynamiczny. Nie zabrakło również wsparcia dla personalizowanego dźwięku przestrzennego.
Do sterowania odtwarzaniem użytkownikowi będą służyć gesty uszczypnięć trzpieni słuchawek, a także potrząśnięcia głową – przytaknięcie i zaprzeczenie, które służą do interakcji z Siri. Zabrakło niestety znanego z modelu Pro gestu przeciągnięcia palcem w górę i w dół, które pozwalałoby na regulację głośności.
Zdecydowanie największą nowością jest pojawienie się tu aktywnej redukcji hałasów. Jest jednak pewien haczyk, bowiem dostępna jest ona jedynie… w osobnej wersji. Tak, AirPods 4 pojawią się na rynku w dwóch odmianach: standardowej, tańszej oraz droższej, wyposażonej w funkcje związane z ANC.
I celowo mówię tutaj o funkcjach, bowiem poza samą aktywną redukcją szumów, Apple zaimplementowało także tryb kontaktu oraz automatyczny tryb Adaptive Audio, znany już z AirPods Pro 2. Oczywiście, producent chwali się, że mimo słabo izolującej, dousznej konstrukcji, ANC w AirPods 4 ma świetnie radzić sobie z niepożądanymi dźwiękami, a tryb kontaktu potęgować kontrolowanie naszego otoczenia. Całość ma być wspierana przez czip Apple H2.
Nowe-stare AiPods Max z zaledwie dwoma zmianami
AirPods Max zostały zaprezentowane w grudniu 2020 roku, zatem niemalże cztery lata temu. Mimo to, Apple nie zdecydowało się na znaczące odświeżenie tego modelu słuchawek, przez co w efekcie, nawet nie możemy tu mówić o pojawieniu się kolejnej generacji, czego z resztą sam producent również nie robi.
Dosłownie wszystkie kluczowe funkcje i parametry pozostają niezmienne, zarówno jakość dźwięku, redukcja hałasów, jak i czas pracy na baterii. Co zatem się zmieniło? Tylko dwie rzeczy.
Po pierwsze, idąc z duchem czasu, a w zasadzie powinienem powiedzieć: zgodnie z unijnymi regulacjami, AirPods Max żegnają się na dobre z portem Lighning. Odświeżony wariant zyskał teraz złącze USB-C, dzięki czemu przy okazji będą one zgodne z obecną linią produktową Apple, gdyż teraz już w zasadzie całe portfolio produktów firmy może się pochwalić obecnością USB typu C.
Drugą, a tym samym ostatnią nowością są nowe wersje kolorystyczne. Nowe-stare słuchawki AirPods Max, będzie można teraz kupić w pięciu kolorach: czarnym (północ), niebieskim, pomarańczowym, fioletowym oraz beżowo-złotym (księżycowa poświata).
AirPods Pro 2. generacji zadbają o nasz słuch
Co prawda Apple nie pokusiło się o prezentację kolejnej generacji słuchawek AirPods Pro, ale zapowiedziano nowe funkcjonalności dla już dostępnych i dobrze znanych AirPods Pro 2 (które notabene testowałem dawno temu ;)).
Według WHO, około półtora miliarda osób na całym świecie cierpi na niedosłuch. W związku z tym, Apple postanowiło wdrożyć do swoich flagowych słuchawek funkcje, pozwalające na staranniejsze dbanie o słuch. Pierwsza z nich to Ochrona słuchu. Jest ona aktywna zawsze, niezależnie od ustawionego aktualnie trybu kontroli hałasu i ma ona za zadanie zmniejszać ekspozycję użytkownika na hałasy w otoczeniu. Słuchawki analizują nasze otoczenie 48 tysięcy razy na sekundę i w razie potrzeby wyciszają zbyt głośne dźwięki.
Oprócz tego, algorytmy o szerokim zakresie dynamicznym mają sprawiać, że podczas przebywania np. na koncertach będziemy wyraźniej oraz naturalniej słyszeć wszystkie najważniejsze dźwięki.
Idąc dalej, Apple ogłosiło wprowadzenie funkcji Badanie słuchu. Jej działanie ma być banalnie proste, ale jednocześnie wysoce miarodajne. Polega ona na klinicznej technice pomiarowej zwanej audiometrią tonalną. Jedyne co użytkownik musi zrobić po włożeniu słuchawek do uszu to klikać w ekran w sytuacji, gdy słyszy odtwarzany dźwięk. Test wykonywany jest dla obu uszu osobno, a później, w aplikacji zdrowie pojawia się jego wynik.
Ostatnią i przy tym chyba najciekawszą nowością jest funkcja aparatu słuchowego. Działa ona w oparciu o wspomniany wcześniej test słuchu, tworząc dzięki niemu spersonalizowany profil słyszenia. Tym samym, algorytmy mają wiedzieć, w jakiej kondycji jest nasz słuch i jakie dźwięki powinny być wzmacniane. Jest także możliwość konfiguracji funkcji aparatu słuchowego z użyciem audiogramu wykonanego przez specjalistę.
Apple chwali się, że zarówno funkcja testu słuchu, jak i aparatu słuchowego, zostały poddane rygorystycznym analizom, przez co mają zapewniać one wręcz kliniczną jakość i adekwatne efekty.
Wszystkie opisane tu nowości zostaną udostępnione użytkownikom AirPods Pro 2. generacji jeszcze tej jesieni. Odbędzie się to w ramach aktualizacji systemu iOS 18 lub iPadOS 18 oraz oprogramowania układowego samych słuchawek (co dzieje się automatycznie po wykryciu nowej wersji).
Ceny i dostępność
Na koniec jak zawsze pozostała najmniej przyjemna kwestia, czyli ile to wszystko kosztuje. Już spieszę z wyjaśnieniami.
Podstawowy, czyli ten niewyposażony w ANC model AirPods 4 został wyceniony na 649 złotych. Za wariant z aktywną redukcją hałasów, klientom przyjdzie już zapłacić o 250 złotych więcej, a więc dokładnie 899 złotych. Jeśli zaś chodzi o AirPods Max, to ich cena pozostała na niezmienionym poziomie i wynosi 2499 złotych.
Zarówno nowe czwórki, jak i odświeżone Maxy, są dostępne w przedsprzedaży na stronie Apple już teraz, natomiast wysyłka i regularna sprzedaż rusza od 20 września. Jednocześnie, producent całkowicie wycofał z Apple Store dwie poprzednie generacje podstawowych słuchawek AirPods.