Początek grudnia już za nami. Brygady siwobrodych starców w ciepłych płaszczach wylegają na ulice szukać czyjegoś sensu życia i własnego zarobku. Renifery zakładają związek zawodowy, w uszach huczy uporczywie „Last Christmas”, a Stowarzyszenie Układów Niżowych im. Profesora Adriana Brodatego – Mroza knuje, jak spowodować wybielenie szarej rzeczywistości, pod hasłem „Inna Pogoda Jest Możliwa”. Hakuna Matata!
Voyager 1
19,5 godziny zajęło przesłanie do sondy Voyager 1 rozkazu uruchomienia silników kontroli trajektorii, nieaktywnych od 1980 roku. Kolejne 19,5 godziny czekano w Laboratorium Napędu Odrzutowego w Pasadenie, by okazało się, czy wszystko zadziałało zgodnie z planem. I tak się stało, choć od ostatniej aktywności (podczas przelotu sondy obok Saturna) minęło 37 lat. Po co to wszystko? Otóż sonda, pierwszy zbudowany przez człowieka obiekt, który znalazł się w przestrzeni międzygwiezdnej, wciąż transmituje dane. Cenne, bo nie do zdobycia w inny sposób. Ale by to robić dobrze, antena musi być skierowana dokładnie w kierunku Ziemi, a silniki kontroli położenia po tylu latach działają coraz gorzej. Silniki zapasowe przedłużą okres użyteczności sondy o kolejne parę lat, dopóki nie wyczerpie się plutonowe źródło energii elektrycznej. Gdyby tak nasze komputery i smartfony miały choć odrobinę takiej niezawodności…
Ja sem elektronicky murdulec, ja mam roota i bede hasal
Ostatni tydzień w świecie jabłek upłynął niewątpliwie pod znakiem gigantycznej wtopy z zabezpieczeniami najnowszego systemu macOS High Sierra. Dla osób nieorientujących się w temacie, chodzi o możliwość zalogowania się na wyłączone konto roota (czyli użytkownika o maksymalnych uprawnieniach w systemie) za pomocą pustego hasła. Charakter wtopy jest wielowymiarowy – po pierwsze, jak się okazuje, Apple o problemie wiedziało od paru tygodni. Do działania firma przystąpiła jednak dopiero wtedy, kiedy sprawą zajęły się popularne portale publikując informację o błędzie i jednocześnie metodę tymczasowego rozwiązania problemu (do czego jeszcze przejdę później). Po drugie, poprawka została wydana następnego dnia po publicznym ujawnieniu wpadki. Po trzecie, pośpiech, który był z tym związany, spowodował, że co prawda dziura została załatana, ale jednocześnie poprawka sama zawierała nowy błąd, związany z udostępnianiem plików. Po czwarte kolejnego dnia wydana została następna poprawka usuwająca drugi problem. Żeby jednak zamaskować jak koncertowo firma dała kupra, poprawka ma ten sam numer, co wcześniejsza, łatająca błąd z rootem. Co więcej, Wired wskazał na możliwość zaistnienia sytuacji, w której zabezpieczony system staje się znowu podatny na błąd, albo – teoretycznie bezpieczny – okazuje się jednak (chwilowo) niezabezpieczony. I to wszystko oferuje do swojego zbójecko drogiego sprzętu firma, która podnosi, że system jej komputerów jest znacznie lepszy niż Windows. Jako Windowsiarz od zawsze oczywiście niejedną wtopę Microsoftu też pamiętam, ale tak kompleksowa chyba jednak nie miała miejsca.
Osobną sprawą, o której przy okazji chciałem wspomnieć, są same publikacje na portalach poświęcone tematowi błędu. Przeważnie pięknie przygotowane, ze screenami dla każdego kolejnego kroku, który był potrzebny do zabezpieczenia luki – zwykle dla pełnej przejrzystości wystarczyło dziewięć ilustracji. Dlaczego o tym piszę w takim razie? Przecież to chyba dobrze? Tylko by usunąć problem wystarczyło wpisać jedną komendę (sudo passwd root) terminalu, zamiast namiętnego klikania przez kolejne okienka. I gdzieniegdzie taka informacja nawet się znalazła, zwykle na końcu tekstu…
Zmieścisz się śmiało
Kontynuując temat wpadek przeróżnych, warto wspomnieć, jak Rosjanie wystrzelili swoją rakietę Sojuz 2.1b z ponad ośmioma tonami ładunku. Prosto do morza. Oczywiście takie rzeczy się zdarzają, bywa, że rakiety nie startują, wybuchają na wyrzutniach albo lecą gdzie chcą, dopóki kontrola lotów im nie nakaże samozniszczenia. Ta katastrofa ma jednak wymiar szczególny, bo winny jest błąd ludzki dość szczególnego rodzaju – otóż okazało się, że do układu nawigacyjnego drugiego stopnia rakiety wprowadzono nieprawidłowy punkt startu, inny kosmodrom i rakieta po prostu skorygowała kurs. Oczywiście można też zastanowić się, czy nie programował jej aby programista od Apple ;-)
Home, sweet home
Modny temat inteligentnego domu też potrafi dostarczyć atrakcji. Inteligentne termostaty, inteligentna lodówka i pralka, inteligentne zamki do drzwi. Zamki? Działają doskonale. Tak doskonale, że wykonując podstawową funkcję tak dobrze jak to tylko możliwe, obrócą się przeciwko roztrzepanemu domownikowi. Dostawanie się do własnego domu po wyrzuceniu śmieci przez kuchenne okno oczywiście może być potraktowane jako specyficzna atrakcja, zwłaszcza gdy na kamerach monitoringu wszystko obserwuje druga połowa, która zresztą zdążyła otworzyć zdalnie te nieszczęsne drzwi, tylko nie ma jak o tym powiadomić. Gorzej jak okno zamknięte (wybijanie), wysoko (wspinaczka) albo antywłamaniowe (rozpacz). Wciąż jeszcze maszyna jest tylko tak inteligentna jak człowiek, który ją programował…
Przychodzi iPhone do lekarza
W chwili, gdy to piszę (sobota 2 grudnia). trwa kolejna komedia reżyserowana przez Apple. Oto urządzenia z iOS zawierają błąd, który powoduje restarty w sytuacji, gdy aplikacje korzystają z powiadomień opartych o czas systemowy i przypadkiem jest właśnie 2 grudnia. Znów, nietypowo dla Apple, poprawka ukazała się w ekspresowym tempie, przybierając przy tym formę wypuszczonej w przyspieszonym tempie kolejnej wersji systemu, 11.2. Dlaczego piszę o komedii? Gdyż albowiem użytkownicy iPhone X, którzy zrobili aktualizację, donoszą o problemach z działaniem FaceID… na co lekarstwem ma być kolejny restart urządzenia.
Kącik muzyczny
Po dość nieudanym albumie U2 „Songs Of Innocence” na szczęście kolejny jest lepszy. Choć i tak odnoszę wrażenie, że trochę chyba się pogubili od czasów „No Line On The Horizon”.
Sowa na Niedzielę
Zdjęcia: Wikipedia, Theilr