Połowa miesiąca za nami. Kolejny Nieregularnik czystym przypadkiem wychodzi nie dość, że w niedzielę (jakby to jakaś sensacja była) to jeszcze w Światowy Dzień Toalet. Niech i tak będzie, Jedi, ale niechaj to nie będzie fekalna wróżba. I niech się stanie sen zimowy. Obudźcie mnie na wiosnę, proszę.
Face-ID
Sami-Wiecie-Gdzie, u Sami-Wiecie-Kogo (ale nie u Voldemorta), można było przeczytać, jak to złamano Face-ID. Prequelem tej tragedii medycznej (złamanie otwarte to zawsze ryzyko infekcji) były rzecz jasna prawdziwe informacje o oszukaniu systemu zabezpieczeń iPhone X za pomocą maski, syna, tudzież rodzeństwa. Nijak jednak nie doszło do złamania systemu, co najwyżej do jego obejścia z wykorzystaniem potencjalnych słabości – naturalnego podobieństwa, automatycznego uczenia po podaniu PIN i takich tam. Czyli, złamanie Face-ID miało miejsce w podobnym stopniu, co złamanie Touch-ID za pomocą pistoletu przyłożonego do głowy właściciela przypisanego paluszka lub – dla zwolenników większej ilości gore – samego paluszka odłączonego sprzętowo od właściciela. Tyle, że z obciętego palca wyjdzie raczej notatka do lokalnej kroniki kryminalnej, a nie artykuł na technogoldenretrieverze. Możliwe zresztą, że nie doceniam powagi sytuacji :)
Skądinąd, nie polecam robienia dziecka w celu odblokowywania telefonu. Taniej (i znacznie szybciej) jest kupić nowy :)
Corona Regni Poloniae
W serwisie Youtube można zobaczyć zwiastun nowego serialu Korona Królów. Za Łokietka działo się, że hej (kto nie wierzy, niech pobieży do księgarni po Polskę Piastów Jasienicy i sam sprawdzi), więc ambitne spłycenie tematu i przykrojenie go do potrzeb telenoweli liczącej – w pierwszym rzucie – zaledwie 68 półgodzinnych odcinków, rodzi nadzieję, że w końcu pojawi się produkcja jednocześnie gorsza od Klanu, Wiedźmina i tureckich masówek, których pełno w ramówce telewizji nazywanej dla niepoznaki publiczną. Bogactwo mimiki aktorów, stroje jak wyciągnięte z zakurzonej garderoby upadłego teatru i akcja podczas zwiastuna szybka jak glacjał stanowić będzie o najwyższej klasie dzieła. Nic dziwnego, jeśli Villentretenmerth odejście sapgulcząc ze wstydu, by schować się na kartach swego rodzimego opowiadania. Z Zerrikankami, rzecz jasna :)
Iniemamocni II
W przyszłym roku premiera filmu dokumentalnego o trudnej sztuce wychowywania dzieci. Zwykłe dzieci to chodzący wir chaosu, z ciekawością zobaczę co znaczy mały Iniemamocny :)
Troubleshooting
Komputer mi się przestał usypiać. Od dwóch dni. Klasyczna maszyna z Windows, do grania i do pisania. Bez amazingu, bo ten cały skupia się w żoninym MacBooku. Właściwie to nawet wypadałoby, żeby nie wszystko działało, jak trzeba. Ale to jednak niedogodność. No to sprawdziłem, dlaczego.
Okazało się, że… wyłączenie World of Warships po skończonej grze na drugim pulpicie naprawdę pomaga.
LG V30
Kilkukrotnie odkładana na później polska premiera tego modelu doprowadziła największych fanów marki (są tacy?) do zobojętnienia i senności tak ciężkiej, że nawet dożylne wlewy Red Bulla nie zdołałyby zapewnić odpowiedniego poziomu entuzjazmu. Niestety firma na osłodę zbójeckiej ceny za trochę przesmażonego kotleta nie zdecydowała się na dorzucenie ekspresu do kawy, oferując w zamian słuchawki – zapewne po to, by nie słyszeć pokrzykującej drugiej połowy, która właśnie zobaczyła rachunek. Nie ma niestety słowa na temat tego, czy słuchawki ochronią również przed bardziej bezpośrednimi wyrazami dezaprobaty. Kto odważny może sam sprawdzić :)
Urywki z rozrywki
Czułem się trochę niepewnie, choć nie umiałbym wyjaśnić dlaczego. W końcu to chyba nic niezwykłego: popijać piwo z Królikiem, niskim człowieczkiem podobnym do Bertranda Russella, uśmiechniętym Kotem i moim starym przyjacielem Lukiem Raynardem. Luke śpiewał irlandzkie ballady, a za jego plecami dziwaczny pejzaż przechodził od fresku w rzeczywistość. Owszem, wielki niebieski Gąsienica, palący nargile na czubku gigantycznego grzyba, robił spore wrażenie – ponieważ wiedziałem, jak łatwo gaśnie wodna fajka. Ale nie w tym rzecz. Lokal był przyjemny, a wiedziałem, że Luke często obraca się w dziwnym towarzystwie. Więc skąd ten niepokój?
Piwo było dobre i nawet podawali darmowy lunch. Demony torturujące przywiązaną do pala kobietę błyszczały tak, że aż oczy bolały. Zniknęły teraz, ale cała scena była przepiękna. Wszystko było przepiękne. Kiedy Luke śpiewał o zatoce Galway, skrzyła się tak ślicznie, że miałem ochotę wskoczyć i zatracić się w niej. Smutne też.
Znak Chaosu, Roger Zelazny
Kwadratura Prostokąta
Dawno temu był sobie Polaroid. Robił pomysłowe aparaty do zdjęć natychmiastowych na małoformatowych kartonikach. Jakość była podła, ale sznyt z posiadania zdjęcia natychmiast dorównujący zrobieniu sobie dziś selfie ze Scarlett Johansonn albo, jak kto woli, Robertem Downeyem Juniorem. Później Polaroid po cichutku upadł, nie poradziwszy sobie z epoką zdjęć cyfrowych. A jeszcze później firma Fujifilm zrobiła zabawkę, która nieoczekiwanie odniosła sukces tam, gdzie Polaroid zawiódł. Zdjęcia na prostokątnych kawałkach papieru wróciły. Cóż za okazja dla prawników :) I tak o to firmy rozpoczęły batalię z milionami dolarów w tle, o to, że ich prostokąty są do siebie podobne.
Jakkolwiek jestem pełen podziwu dla lolcontentowego potencjału amerykańskiego prawa własności intelektualnej, to przyznaję, że witki mi opadły. Okiem wyobraźni ujrzałem proces Dunlopa z Goodyearem i Michelinem, że to koła zbyt podobne. Dobry amerykański prawnik rodem ze Suits mógłby zapewne rozciągnąć wątek i wskazać takież naruszenie prawa przez twórców choćby filmu Ben Hur, gdzie wszak ośmielono się pokazać wyścigi rydwanów na podejrzanie okrągłych naruszeniach własności intelektualnej. Ileż to milionów się marnuje we wciąż nieodkrytej krainie absurdu :)
A przy okazji, o ile pamiętam, to w Australii przez chwilę koło udało się naprawdę opatentować.
Muzycznie
Jeszcze ciepły album koncertowy Iron Maiden. I w kontrapunkcie świąteczna płyta Tarji Turunen. Akurat dobra okazja do przetestowania Deezera HiFi :)