Aplikacje Snap bywają omijane przez bardziej zaawansowanych użytkowników Linuksa. Powód tego jest dosyć prosty – Snappy ma kilka problemów, m.in. brak tematycznej integracji z systemem oraz długie pierwsze uruchamianie się programów.
Istnieje wiele metod instalowania i aktualizowania aplikacji na dystrybucjach Linuksa. Od dłuższego czasu Canonical (firma odpowiedzialna za stworzenie Ubuntu) przygotowała standard nazwany Snapd, który ciągle rozwija oraz promuje. Jest to całkiem wygodny format, gdzie instalacja programów ogranicza się do wpisania komendy: sudo snap install nazwa_aplikacji. Oczywiście ze Snappy można korzystać na różnych dystrybucjach, nie tylko na Ubuntu.
Po ponad trzech latach Flatpak doczekał się wydania w wersji 1.0
Snappy ma jednak kilka problemów. Do największych zdecydowanie można dodać niezbyt szybkie uruchamianie się aplikacji, przede wszystkim za pierwszym razem, świeżo po jej zainstalowaniu. Na szczęście deweloperzy znaleźli źródło tego nieszczęścia i co ciekawe, powodem powolnego włączania nie były problemy z integracją czy paczkami, a z… czcionkami.
Dokładnie chodzi tutaj o pamięć podręczną tychże czcionek. Problem ten opisał Igor Ljubuncic (deweloper odpowiedzialny za przygotowywanie standardu Snapd) – aplikacja uruchomi się natychmiast, wtedy kiedy załadowana jest prawidłowa pamięć podręczna, bo jeśli nie jest, to takowa musi zostać wygenerowana.
Zlokalizowanie powolnego uruchamiania się aplikacji pozwoliło na przygotowanie kolejnych optymalizacji. W Snap 2.3.6 autorzy zdecydowali się na zastosowanie tzw. plików binarnych pamięci podręcznej czcionek (font cache binaries), co przyspieszyło włączanie się programów aż sześciokrotnie. Może to sprawi, że o wiele chętniej będę korzystał z aplikacji typu Snap.
Polecamy również:
Źródło: OMG!Ubuntu